Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykówka. Czarni polegli w Zgorzelcu

Zbigniew Brucki
Mantas Cesnauskas, zdobywca 15 punktów
Mantas Cesnauskas, zdobywca 15 punktów fot. przemek świderski
To miał być hit pierwszej kolejki rundy rewanżowej rozgrywek zasadniczych Tauron Basket Ligi. Wszak czwarta drużyna tabeli, PGE Turów Zgorzelec podejmowała rewelację tegorocznego sezonu, Energę Czarnych Słupsk.

Gospodarze przystępowali do tego spotkania z sześcioma zwycięstwami i czterema przegranymi na koncie. Przyjezdni legitymowali się imponującym dorobkiem: dziesięcioma wygranymi i tylko jedną porażką. Był to też rewanż za inauguracyjny pojedynek TBL. Wówczas, przypomnijmy, w Słupsku triumfowały Czarne Pantery, pokonując Turów 77:66.

W tamtym meczu najwięcej pkt. dla Czarnych zdobyli Zbigniew Białek 19, Paweł Leończyk 14 oraz Cameron Bennerman i Mantas Cesnauskis - po 12. Co ciekawe, Leończyk i Cesnauskis wówczas nie wyszli na parkiet w pierwszej piątce.

Tym razem, w Zgorzelcu, trener słupszczan, Dainius Adomaitis zagrał podobnie. Leończyk i Cesnauskis zaczęli mecz na ławce rezerwowych. W pierwszej piątce na plac gry wybiegli Białek, Bennerman oraz Jerel Blassingame, Bryan Davis i Wojciech Szawarski.

Szkoleniowiec Turowa Jacek Winnicki desygnował przeciw nim Konrada Wysockiego, Roberta Tomaszka, Ivana Koljevićia, Marko Brkićia i Davida Jacksona.
Obie ekipy zaczęły nerwowo, a po dwójce Tomaszka miejscowi prowadzili 4:1. Podobnie, ale dwukrotnie odpowiedział Blassingame i było 5:4 dla Czarnych. Później "za trzy" wstrzelili się Wysocki w Turowie oraz Blassingame i Szawarski w Czarnych, a po dwóch kolejnych "dwójkach" Tomaszka mieliśmy remis po 13. Tę wymianę ciosów lepiej wytrzymali gospodarze, kończąc pierwszą kwartę z siedmiopunktową (25:18) zaliczką.

Drugą odsłonę otworzyli słupszczanie, a konkretnie Białek, dwoma celnymi rzutami wolnymi. Później jednak skuteczniejsi byli miejscowi, którzy powiększyli na swą korzyść dystans do kilkunastu punktów. Ostatecznie Czarni zdołali zakończyć tę partię remisem po 24, ale na długą przerwę schodzili do szatni z siedmioma "oczkami" straty.

W drugą połowę znakomicie weszli gospodarze zdobywając 10 pkt. pod rząd. Za dwa trafił Wysocki, tak samo poprawili Koljević, Jackson oraz Tomaszek, do tego Jakson trafił dwukrotnie z linii rzutów wolnych i Turów prowadził 17 punktami (59:42).

Niemoc gości wreszcie przerwał "dwójką" Blassingame. Za dwa trafił też Cesnauskis. Ale miejscowi nie zwalniali tempa.
Kiedy 2,5 min. przed końcem trzeciej kwarty Koljević trafił swą drugą "trójkę", później dołożył kolejną, a Wysocki też celnie przyłożył za trzy i Turów kończył tę odsłonę prowadząc 73:51, miejscowi fani już zaczęli świętować zwycięstwo swych ulubieńców.

Czarni nie odpuszczali. Zaczęli bronić na całym boisku i dopingowani przez swego trenera zmniejszali straty.
Kiedy jednak za pięć fauli parkiet musieli opuścić, najpierw Blassingame, a chwilę później Cesnauskis, stało się jasne, że Czarni tego meczu nie wygrają.

PGE Turów Zgorzelec - Energa Czarni Słupsk 95:78 (25:18, 24:24, 24:9, 22:27)

PGE Turów: Koljević 21 (4), Jackson 12 (1), Tomaszek 12, Thomas 11 (1), Wysocki 10 (2), Zigeranović 9, Brkić 9 (2), Gabiński 8, Bochno 3 (1), Jarmakowicz, Bukowiecki.
Energa Czarni: Blassingame 22 (1), Cesnauskis 15 (2), Davis 13, Białek 10 (2), Bennerman 8, Szawarski 5 (1), Leończyk 5, Przyborowski, Oakes.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki