Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kościerzyna. Straż leśna tropi wandali. Wyprawa na grzyby może skończyć się mandatem

Joanna Surażyńska, Edyta Okoniewska
G.Mehring/archiwum DB
Mandat, grzywna, a nawet areszt - tak może skończyć się wyprawa na grzyby. Strażnicy leśni i leśnicy mają teraz pełne ręce roboty. A wszystko przez niesfornych grzybiarzy, którzy często oprócz grzybów z lasu wynoszą co się da.

Mało kto zdaje sobie sprawę, że zbieranie mchu, ściółki, gałęzi, wrzosów, ziół, szyszek w dużych ilościach jest zakazane. Przelewek nie ma, choć za pierwszym razem taka wpadka może skończyć się upomnieniem, to już kolejna kara będzie znacznie surowsza.

- Najczęstszym wykroczeniem jest wjeżdżanie w głąb lasu, w drogi, które nie są udostępnione dla ruchu - mówi Jerzy Borzyszkowski, nadleśniczy Nadleśnictwa Kościerzyna. - Nie pomaga tworzenie kolejnych parkingów leśnych, oznakowanie i upomnienia. Zdarzają się nawet tacy, którzy auto zostawiają kilkaset metrów od parkingu.

Kiedy grzybiarze trafią na leśników, ich wyobraźnia i pomysłowość nie zna granic. Wszystko po to, by uniknąć mandatu. Najczęstsze tłumaczenie, to niewiedza. Niektórzy łamanie przepisów zrzucają na grasujących w lesie złodziei samochodowych. Leśników jednak nie da się oszukać. Jeśli ktoś już raz trafił na czarną listę, to nie wystarczą banalne tłumaczenia. Nikt nie lubi płacić kar, a zatem reakcje bywają różne. Niektórzy są zdania, że najlepszą obroną jest atak i kończy się awanturą. Innym wydaje się, że las jest bezpański, a zatem mogą w nim robić wszystko.

- Konsekwencją takiego zachowania jest płoszenie zwierzyny i niszczenie runa leśnego - dodaje Jerzy Borzyszkowski. - W ubiegłym roku zdarzyła się taka sytuacja w lesie. Zauważyłem panią, która spuściła psy ze smyczy, a te goniły sarnę. Kiedy zwróciłem jej uwagę, oburzyła się, że zupełnie nic się nie stało. Wezwałem wówczas straż leśną. Niestety, zdarza się, że ludzie są nieprzyjemni.

Rozsądni nie mają się czego obawiać. Ważne, by we wszystkim zachować umiar. Niestety, wyniesienie z lasu trzech koszy ziół czy szyszek z pewnością rozsądne nie jest. Na to trzeba mieć specjalne pozwolenie. Najczęstszą karą za tego typu wykroczenie jest mandat w wysokości do 500 złotych. Bywa jednak, że sam mandat nie wystarczy. Czasami niezbędna jest grzywna, a tu już przelewek nie ma. Można zapłacić do 5 tys. złotych, a nawet trafić do aresztu lub na dwa lata do więzienia.
Niech nikomu do głowy nie przychodzi także niszczenie grzybów, nawet tych trujących. To też jest karane. Wybierając się do lasu, warto też zabrać ze sobą atlas. W Polsce ponad 50 gatunków grzybów znajduje się pod ochroną, a za ich zrywanie można słono zapłacić.

- Dla mnie największym skandalem jest wyrzucanie śmieci w lesie - dodaje Jerzy Borzyszkowski. - Niedawno natrafiłem na 20 porzuconych i porozsypywanych po lesie worków. To było wstrząsające znalezisko.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki