Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec świata w 2012? Przed nami jeszcze co najmniej siedem!

Jacek Wierciński
Archiwum/DB/sxc.hu
Nie wiemy, jak będzie wyglądał świat choćby za pięć czy dziesięć lat. Koniec świata to, paradoksalnie, szansa na coś pewnego w naszym niepewnym świecie. Wolimy znać najgorszą prawdę niż żyć w permanentnej niepewności - mówi psycholog społeczny Wiesław Baryła w rozmowie z Jackiem Wiercińskim

Na 21 grudnia Majowie zapowiedzieli ponoć koniec świata. Słyszymy o ludziach, którzy gromadzą zapasy i szykują schrony w piwnicach. Skąd taka zbiorowa fascynacja?
Podstawowy powód jest taki, że ta informacja ma tak zwany efekt negatywności. Ludzie zwracają uwagę tylko na niektóre docierające do nich informacje - te skuteczne należą do dwóch podstawowych kategorii: tych, które sprawiają, że możemy otrzymać korzyść, zyskać coś i właśnie te dotyczące niebezpieczeństwa czy zagrożenia. Koniec świata wpisuje się do tej drugiej kategorii - on automatycznie przyciąga naszą uwagę.

Rozumiem, że bać można się śmierci, wypadku, ale końca świata?
To absurdalne zagrożenie, ale to właśnie jeden z powodów, dla których to ono tak nas interesuje. Koniec świata jest zagrożeniem dziwnym i nietypowym - to nie zwykły napad, powódź, przestępczość, ale coś w skali kosmicznej, co ma zakończyć świat, jaki znamy.

Naprawdę wierzymy w przepowiednię czy traktujemy ją jak ciekawostkę?
Na początku tego roku instytut IPSOS przeprowadził w 21 krajach badania dotyczące wiary w nadchodzący koniec. W Polsce około 13 procent ankietowanych deklarowało, że wierzy w to, że coś się wydarzy, w Rosji i Chinach ten odsetek był większy, ale na przykład w Niemczech już zdecydowanie mniejszy. Spośród tych, którzy deklarowali wiarę w koniec świata, jeszcze mniejsza część rzeczywiście przygotowuje się na apokalipsę. Nie można więc mówić, że ta wiara jest powszechna, choć w naukowych publikacjach pojawiły się informacje, że zaburzenia psychiczne związane z nadchodzącym końcem dotyczą zauważalnego odsetka Amerykanów.

Takich "końców" spodziewano się już wielokrotnie. Dlaczego więc są ludzie, którzy wierzą w kolejną zagładę?
To właśnie jeden z minionych "końców świata" posłużył do stworzenia jednej z najpopularniejszych teorii w psychologii społecznej, czyli dysonansu poznawczego. Leon Festinger badał grupę oczekującą na koniec świata. Ku swemu zdumieniu, obserwował ich reakcję na to, że koniec świata nie nastąpił - to wcale nie przekonało ich, że ta zapowiedź była bzdurą. Wręcz przeciwnie - utwierdziło w wierze, że przygotowania miały sens. Łatwiej nam brnąć w błędne przekonania niż przyznać, że zupełnie się pomyliliśmy. Tak bronimy naszej psychiki przed zupełnym zagubieniem.

Kto wierzy w koniec świata?
Według badań IPSOS, to raczej młodsze i słabiej wykształcone osoby, o niskim statusie społeczno-ekonomicznym. Jednak nie musi to być regułą i w tej grupie jest na pewno wielu ludzi, których nigdy o podobne pomysły byśmy nie posądzali.

Mimo postępu nauki? Zrozumiała mogła się wydawać wizja zagłady atomowej z lat 50., ale kumulacja katastrof naturalnych przewidziana w kalendarzu Majów?
Nauka się rozwinęła, ale liczba ufających jej osób, rozumiejących jej prawa wciąż jest niewielka. Trudno się dziwić - nauka, jaką znamy, to w olbrzymiej większości tak naprawdę fenomen 400 ostatnich lat, a ludzkość ma, lekko licząc, 150 tysięcy lat historii. Przed powstaniem nauki też trzeba było sobie jakoś radzić i odpowiadać na pytania: "skąd to się wszystko wzięło?" czy "jak się skończy?". Na te pytania odpowiadały mity i one wciąż istnieją. Miały za zadanie wyjaśnienie zagubionemu człowiekowi, że skądś się wziął, dokądś zmierza.

Musimy więc widzieć wyraźny początek i koniec?
Niekoniecznie - w wielu kulturach do dziś popularna jest "kołowa" wizja czasu, czyli czegoś, co nigdy się nie kończy. Ona do dziś funkcjonuje w wielu krajach Wschodu. Zakłada, że stare zawsze się kończy, a w jego miejsce przychodzi nowe - lepsze. My w Europie przyjęliśmy naukową wizję czasu. Jest liniowa, więc ma to do siebie, że czas może w pewnym momencie przestać płynąć.

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Przecież nie możemy mieć na to żadnego wpływu, nie kontrolujemy czasu, skąd mamy wiedzieć, kiedy się dla nas "skończy" i po co nam ta wiedza?
Koniec świata redukuje niepewność dotyczącą przyszłości. Lepiej znać najgorszą prawdę niż żyć w permanentnej niepewności. A dzisiejsze czasy mają w sobie bardzo wiele niepewności - nikt nie wie, jak będzie wyglądał świat choćby za pięć czy dziesięć lat. Przyszłość jest bardzo niepewna, więc twierdzenie, że chaos skończy się 21 grudnia, a być może zacznie się coś nowego, jest atrakcyjne...

Czyli koniec świata to szansa?
Może oznaczać nowy porządek, przez co dla niektórych stanie się atrakcyjny. Na całym świecie pojawiają się głosy, że struktura dzisiejszego świata "już się przeżyła". Z mediów co dzień atakują nas informacje, że wszędzie coś jest nie tak, mamy wrażenie, że świat się rozpada. Wielu ludzi mityczny koniec świata postrzega jako szansę na nowy początek.

Ale szukamy go w baśniowej legendzie Majów sprzed tysięcy lat, której w dodatku do końca nie znamy...
Ludzie mają słabość do opowieści, rozumieją świat nie jak naukowcy, ale w sposób teleologiczny, czyli zakładający, że wszystko powinno mieć jakiś cel. Zakładają, że świat działa na podstawie programu i nie jest ważne, kto ten program stworzył - on po prostu jest. Opowieść zawiera też taki optymistyczny aspekt, że gdy jest bardzo, bardzo źle - coś się dzieje i następuje oczyszczenie. Oczyszczenie z reguły wymaga ofiar, stąd koniec świata może się wydawać takim "oknem do nowego".

Taka legenda pomaga nam optymistycznie patrzeć w przyszłość?
Nie tylko. Niektórzy, nieco paradoksalnie, w końcu świata chcą widzieć własne poczucie kontroli. Poczynili pewne przygotowania: robią schrony, kupują jedzenie, obcinają guziki od ubrań... Postępują zgodnie z instrukcją o tym, co trzeba zrobić, by się uratować. Liczą na to, że to grupka przygotowanych przetrwa i stanie się zaczątkiem nowego - dobrego. To daje im poczucie kontroli nad własnym losem - oni głęboko wierzą, że kontrolują swoje życie - są kimś, są lepsi od niedowiarków.

We Francji jest wioska Bugarach, która ponoć koniec świata przetrwa. Pojawiają się tam sekty, a mieszkańcy zarabiają duże pieniądze, na przykład na nieruchomościach sprzedawanych chcącym się uchronić przed kataklizmem.
Takie przepowiednie w naturalny sposób przyciągają różne ruchy parareligijne. Wiele z nich to w gruncie rzeczy przedsięwzięcia biznesowe. Strach przed końcem świata pomaga rekrutować nowych wyznawców, skłaniać ich do ofiar czy wyrzeczeń, które mają pozwolić przetrwać, a dla sekt oznaczają zyski. Pamiętajmy, że wszystkie religie pomagają radzić sobie z trwogą towarzyszącą życiu - lękiem przed jego jałowością, brakiem celu. Ruchy parareligijne próbują wyzyskać ten strach, by zarobić, i obiecują receptę na przetrwanie, nie mityczne życie po życiu, ale życie na ziemi. "Przetrwają ci, którzy będą wykonywali polecenia" - zapowiadają.

Ale to kłamstwo musi mieć krótkie nogi. Przychodzi 22 grudnia, a my zdajemy sobie sprawę, że jednak nic się nie stało - ktoś nas oszukał.
Nic bardziej mylnego. Człowiek ma w sobie bardzo silny mechanizm racjonalizacji. Tłumaczy sobie, że choć koniec nie nastąpił, wszystko musiało mieć jakiś głębszy sens, cel.

Czyli przed końcami świata nie ma ratunku, kolejne wciąż będą pobudzały ludzką wiarę i wyobraźnię? Kilka dni temu jeden z tabloidów wyliczył terminy następnych siedmiu hipotetycznych końców...
Będzie więcej. Informacja o końcu świata to bardzo silne przesłanie, więc łatwo się przedziera do naszej świadomości. Wpływ ma na to także między innymi fakt, że odeszliśmy od naturalnych przełomów, jakimi dla naszych przodków były na przykład chrześcijańskie święta. One dziś stały się kolejnym długim weekendem, a kiedyś były naturalnym momentem końca czegoś - rozpoczynały nowy okres, kiedy można było wszystko zacząć od początku.

Rozmawiał Jacek Wierciński

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki