MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Komisja analizuje, w stoczniach nerwowo

Robert Kiewlicz
Stocznia Gdynia
Stocznia Gdynia Tomasz Bołt
Do 15 lipca mają być gotowe oferty prywatyzacyjne polskich stoczni. Nic dziwnego, że sytuacja staje się coraz bardziej nerwowa.

Jeśli Komisja Europejska nie zaakceptuje planów polskiego rządu, stocznie będą musiały oddać w sumie ok. 5 mld zł. Oznacza to ich całkowite bankructwo.

W weekend całą Polskę obiegła informacja, że Komisja Europejska prawdopodobnie już zaakceptowała wnioski Ministerstwa Skarbu dotyczące stoczni Gdynia i Gdańsk, a propozycja dotycząca stoczni w Szczecinie zostanie zaakceptowana po porozumieniu się inwestorów: Mostostalu i norweskiej stoczni Ulstein Verft AS. Wczoraj Komisja zaprzeczyła tym informacjom.

- Na razie analizujemy przysłane z Polski dokumenty. Jeszcze ich nie oceniliśmy - powiedział Jonathan Todd, rzecznik komisarza UE ds. konkurencji.

Komisja żąda redukcji mocy produkcyjnych albo zwrotu pomocy publicznej. W przypadku gdańskiego zakładu chodzi o zamknięcie dwóch z trzech pochylni. Co do Stoczni Gdynia, zakład miałby użytkować tylko jeden z dwóch suchych doków. Plan resortu skarbu zakłada też m.in. ponowne połączenie trójmiejskich stoczni i ograniczenie mocy produkcyjnych w gdańskim zakładzie. Jeśli chodzi o Stocznię Gdynia, zakład miałby użytkować tylko jeden z dwóch suchych doków. Wariant połączenia obu stoczni pozwala zlikwidować wszystkie pochylnie w Stoczni Gdańsk i pozostawienie tylko suchych doków w Gdyni. W sprawie powtórnego połączenia obu stoczni trwają obecnie rozmowy z resortem skarbu. Kupcem miałby być większościowy właściciel Stoczni Gdańsk - ISD Polska, spółka córka ukraińskiego Związku Przemysłowego Donbasu.

Stoczniowcy z Gdańska obawiają się, że ponowne połączenie może oznaczać likwidację Stoczni Gdańsk. To samo, zdaniem związkowców, czeka zakład w przypadku zamknięcia pochylni. W obu stoczniach (Gdańsk i Gdynia) straciłoby pracę około 2 tys. ludzi. Przeciwko połączeniu Stoczni Gdynia i Gdańsk opowiedzieli się już związkowcy z Solidarności.
- Nie chcemy, by Stocznię Gdynia sprzedano ISD Polska - twierdzi Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący Solidarności w Stoczni Gdańsk. - Zamiast stoczni mielibyśmy tu niewielki zakładzik produkujący tylko elementy statków.

W piątek wiążące oferty na zakup Stoczni Gdynia złożyły ISD Polska, jak również Maritim Shipyard z Gdańska. Według nieoficjalnych informacji, w Brukseli oferta drugiego z potencjalnych inwestorów nie jest w ogóle rozpatrywana.

Oficjalnie nie ma jeszcze odpowiedzi z Brukseli w tej sprawie. Jednak Komisja Europejska sformułowała już oczekiwania wobec planów dotyczących stoczni w Szczecinie i Trójmieście, a teraz oczekuje na wyjaśnienia i uzupełnienia. Ostateczna decyzja KE może być znana jeszcze w tym tygodniu.

- Nie ma pewności co do powodzenia rozmów z KE. Brak odpowiedzi negatywnej pozwala mieć nadzieję na pozytywne zakończenie sprawy - twierdzi Dariusz Adamski, szef Solidarności Stoczni Gdynia.

Plan restrukturyzacji polskiego przemysłu stoczniowego przesłała Polska do Komisji Europejskiej pod koniec czerwca, na kilka godzin przed ostatecznym terminem. Od jego oceny Unia uzależniała to, czy stocznie będą musiały zwrócić publiczną pomoc. Bruksela żądała też, by stocznie w Gdyni i Szczecinie sprywatyzować do 15 lipca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki