Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kant z Funduszem Pracy

Piotr Dominiak
Nie znoszę fikcji. Ani gry pozorów. A tak właśnie rzecz się ma z Funduszem Pracy.

Powołano go w szczytnym celu walki z bezrobociem. Walka ta powinna polegać na pomaganiu ludziom w znalezieniu pracy. Mogłoby się zatem wydawać, że skoro bezrobocie jest duże, to zapotrzebowanie na środki funduszu będzie też duże. Błąd! Fundusz Pracy wykazuje od pewnego czasu duże nadwyżki.

Wpłaty pracodawców, powiększające znacznie koszty pracy w ich firmach, służą, jak się okazuje, całkiem innym celom niż przeciwdziałanie bezrobociu. To oczywiście nie jest u nas sytuacja wyjątkowa. Część podatków, jakimi jest obłożone paliwo, też miało służyć budowie dróg. I co? Okazuje się, że nikt nie jest w stanie wskazać, na co zdobyte w ten sposób środki są wykorzystywane.

Podwyższone opodatkowanie oleju napędowego, które nastąpi od 1 stycznia 2012, też zapewne nie będzie przeznaczone na autostrady i koleje. Ale to pół biedy. Z Funduszem Pracy sprawa jest poważniejsza.

Bezrobocie to bez wątpienia jeden z najpoważniejszych problemów współczesności. To nie jest żaden margines. Jeśli stopa bezrobocia przekracza 10 proc., a znacznie większa część absolwentów wyższych uczelni ma problemy z zatrudnieniem, to fakt, że państwo przeznaczonych na złagodzenie tego problemu środków nie wykorzystuje, zakrawa na skandal.

Minister pracy Joanna Fedak proponuje, aby w tej sytuacji obniżyć wpłaty pracodawców na Fundusz Pracy. Ma to obniżyć koszty zatrudnienia i zwiększyć liczbę miejsc pracy. Jest w tym jakiś sens, choć rezultat wysoce niepewny.

W sytuacji, gdy wszyscy, media i politycy, straszą firmy nadchodzącą recesją, dodatkowe środki, jakie w wyniku obniżenia składki pozostaną do dyspozycji pracodawców, powiększą raczej ich zyski (które prawdopodobnie pozostawią jako rezerwę na trudne czasy), niż zostaną przeznaczone na zatrudnienie nowych pracowników. Ale powtórzę - jest to jakiś pomysł.

Wolałbym, co prawda, aby instytucje wykorzystujące środki z Funduszu Pracy (głównie urzędy pracy) potrafiły lepiej te pieniądze zagospodarować. Jeśli Ministerstwo Pracy uważa, że one tego nie potrafią i ich działania nie są efektywne, to może warto zająć się ich lepszym przygotowaniem do pełnienia roli instytucji aktywnie przeciwdziałających bezrobociu.

Najgorszym wyjściem jest to, co jest, czyli przekazywanie nadwyżki Funduszu Pracy do Ministerstwa Finansów na zasypywanie dziury budżetowej. Uważam takie rozwiązanie za skrajnie nieuczciwe ze strony państwa. Jeśli zrzucamy się na Fundusz Pracy, to ma to trafiać tam, a nie gdzie indziej.

Kant polega na tym, że przekazując środki na zmniejszenie deficytu budżetowego, udowodniamy, że jest to po prostu normalny podatek od zatrudnienia. A jeśli tak, to zniechęca on do wzrostu miejsc pracy.

Tworzenie funduszów celowych (a takim jest Fundusz Pracy) ma sens jedynie wtedy, gdy wszyscy finansujący je mają przekonanie, że wykorzystanie ich (a nie państwa) pieniędzy jest zgodne z deklarowanymi celami. Jeśli nie, trudno wymagać szacunku dla polityki rządu i zaufania do jego działań.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki