- Prowadzi mnie rosyjski trener Leonid Szwecow, kiedyś świetny maratończyk. Postęp jest widoczny. Z rekordu życiowego 2:14.32 nastąpił skok do przodu na 2:10.07, co jest piątym rezultatem w historii polskiego maratonu i dało mi upragnione minimum na Londyn - powiedział po düsseldorfskim wyczynie uradowany Chabowski.
Trzy tygodnie przed igrzyskami, na ostatnim przedolimpijskim zgrupowaniu w Szwajcarii Marcin doznał urazu lewego kolana. Naderwał więzadła, co oznaczało koniec marzeń o olimpijskim występie. Można tu więc mówić o ogromnym pechu, braku sportowego szczęścia, że omal w przeddzień najważniejszej dla każdego sportowca imprezy dotknęła Chabowskiego kontuzja. Marcin nie załamał się. Ten zahartowany sportowiec, wielokrotny reprezentant Polski (startował m. in. na mistrzostwach Europy) pomyślnie przeszedł, niepierwszą w życiu, operację kolana oraz miesięczną rehabilitację i od połowy listopada znowu trenuje. W planie ma wyjazdy na zgrupowania w Portugalii i Włoszech, a pierwszy start przewiduje na wiosnę przyszłego roku w maratonie warszawskim, bo maratony chce w sportowej karierze nadal uprawiać. Sił spróbuje także na krótszych dystansach, jakimi będą dla niego przygotowawcze występy w biegach od 5 km do półmaratonów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?