Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kalendarium muzyki rozrywkowej: Okoliczności powstania superprzeboju zespołu Rolling Stones - "Satisfaction" (WIDEO)

Dariusz Szreter
Dokładnie 46 lat temu Mick Jagger i Keith Richards rozpoczęli pracę nad nową kompozycją zespołu Rolling Stones - "Satisfaction", po latach uznaną za jedną z najważniejszych piosenek w dziejach rocka. Przedstawiamy niezwykłe okoliczności powstania tego utworu...

Tego, jak doszło do powstania słynnego riffu otwierającego tę piosenkę, możemy się tylko domyślać, bowiem jedyny świadek, a zarazem jego autor, Keith Richards niczego nie pamięta. Na szczęście z pomocą przyszła technika. W tym czasie Stonesi zaczęli odchodzić od wykonywania cudzych utworów i coraz częściej komponowali własne piosenki. A że ze znajomością zapisu nutowego nie było u nich najlepiej - Richards zwykł nie rozstawać się z przenośnym magnetofonem kasetowym, tak by móc w każdej chwili zarejestrować przychodzący mu do głowy pomysł.

Nasz cykl: Kalendarium muzyki rozrywkowej

Któregoś poranka Keith zauważył, że taśma przewinięta jest do końca, tymczasem pamiętał, że poprzedniego wieczoru włożył zupełnie nową kasetę. Przewinął taśmę na początek i wcisnął "play". Z głośnika popłynęły dźwięki akustycznej gitary, a potem usłyszał swój głos śpiewający: "I can't get no satisfaction... I tried and I tried...".

Po około dwóch minutach takiej improwizacji muzyka się urywała i przez kolejne 40 minut słychać już było tylko miarowe chrapanie. Najwyraźniej Keithowi przyśnił się ten motyw, przebudził się na moment, nagrał go, aby po chwili znowu zasnąć.

Na brzegu basenu

W kwietniu 1965 r. po raz trzeci polecieli do USA. Ich pierwsze amerykańskie tournée w czerwcu 1964 trudno nazwać udanym. Dopiero drugie, na jesieni tego samego roku przyniosło oczekiwany sukces. Trzecie miało na celu utrwalenie ich pozycji na tamtejszym rynku, a jednocześnie umożliwienie chłopcom nasiąknięcia klimatem Ameryki, kolebki rythm'n'bluesa, którego byli teraz największą gwiazdą.

Nasz cykl: Kalendarium muzyki rozrywkowej

Rankiem 6 maja, kiedy Stonesi i ich ekipa wygrzewali się nad brzegiem basenu w Jack Tar Harrison Hotel w Clearwater na Florydzie, Keith puścił Mickowi nagranie z wiadomej kasety.

- Dobre, dobre - zapalił się wokalista i zaczął improwizować resztę tekstu: "Kiedy jadę samochodem, ten facet w radiu powtarza wciąż bezsensowne informacje, które mają pobudzić moją wyobraźnię, ale ja wciąż nie jestem zadowolony, nie, nie, nie".
Nie do końca przekonany Keith przygrywał na gitarze, a Mick ciągnął o facecie w telewizji, który poucza go, jak białe mają być jego koszule. Najlepsze zostawił jednak na ostatnią zwrotkę. Tym razem powodem braku satysfakcji jest odmowa dziewczyny, która każe mu przyjść za tydzień, bo akurat jest niedysponowana.

Nasz cykl: Kalendarium muzyki rozrywkowej

Kto był "za", a kto "przeciw"

Pierwszą wersję piosenki zarejestrowano 10 maja w słynnych chicagowskich studiach Chess Records, wytwórni, dla której nagrywały takie legendy bluesa i rythm'n'bluesa jak John Lee Hooker, Muddy Waters, Howlin' Wolf, Willie Dixon czy Bo Didley, a nawet sam Chuck Berry. Wtedy jeszcze był to kawałek akustyczny, z partią harmonijki ustnej w wykonaniu Briana Jonesa.

Ledwie dwa dni później, na drugim krańcu Stanów w Hollywood, w studiach RCA Records powstała ta wersja, którą zna cały świat, z charakterystycznym brzmieniem gitary przetworzonym przez fuzzbox. Richards tłumaczył później, że i to nie miał być w jego zamyśle ostateczny kształt utworu. Chciał, aby główny motyw zagrała sekcja dęta, a że chwilowo taką nie dysponowano, zniekształcił brzmienie gitary, by markowała dęciaki. Jednak zarówno obecny na sesji menedżer zespołu Andrew Loog Oldham, jak i inżynier dźwięku Dave Hassinger byli zachwyceni tym, co usłyszeli. Tu zresztą relacje świadków różnią się od siebie. Basista Bill Wyman w swoich dwóch książkach wspomnieniowych obstaje, że odbyło się głosowanie, czy piosenka nadaje się na następny singiel, i wszyscy poza Jaggerem i Richardsem byli "za". Jagger twierdzi, że jemu też piosenka podobała się od początku, zaś Richards w opublikowanej w ub. roku autobiografii "Life" utrzymuje, że w ogóle nie było mowy o wydawaniu "Satisfaction" na płycie, a wytwórnia wypuściła singla za ich plecami, o czym zespół dowiedział się z radia, kiedy utwór był już amerykańskim numerem 1.

Oni chcą spalić twoje miasto

Jaka by nie była prawda - "(I Can't Get No) Satisfaction", jak ostatecznie brzmiał pełny tytuł piosenki, idealnie utrafiło w swój czas. Sięgając po piosenki z repertuaru czarnych wykonawców i wykonując je z nieokiełznaną, dziką ekspresją, młodzi biali muzycy, a wraz z nimi rzesze ich słuchaczy mówili "nie" mieszczańskiemu, konserwatywnemu światu swoich rodziców, ich ideałom: dorabianiu się, dobrym manierom, poszanowaniu hierarchii społecznej, szkole, równo przyciętym trawnikom, pruderii w dziedzinie seksu. Establishment przeczuwał rebeliancki potencjał rocka i od początku się go obawiał. Jednak póki młodzieżowe zespoły śpiewały o trzymaniu za rękę, całowaniu i kupowaniu pierścionków z diamentem albo jaką frajdą jest surfowanie po wysokiej fali z widokiem na plażę, gdzie opalają się uśmiechnięte dziewczęta, trudno było się czepiać.

Nawet jak ktoś śpiewał, że jest wkurzony, to dlatego, że go panna wystawiła do wiatru. Tymczasem "Satisfaction" atakowała wprost konsumpcjonizm, przy okazji naruszając seksualne tabu. Nikt przed Stonesami nie wyraził tego w tak otwarty i brutalny sposób. Wokal Micka był mieszanką cynizmu i frustracji. Sfuzzowane, brudne brzmienie gitary dodatkowo wzmacniało ten przekaz.

- W uszach starszych słuchaczy ten tekst brzmiał naprawdę groźnie - mówił krytyk Paul Gambaccini w wywiadzie dla BBC. - Piosenka została odebrana jako atak na status quo.

Nasz cykl: Kalendarium muzyki rozrywkowej

Jeszcze dosadniej ujął to guru amerykańskiego nowego dziennikarstwa, Tom Wolfe: "The Beatles chcą trzymać cię za rękę [nawiązanie do piosenki "I Wanna Hold Your Hand" - D.S.], natomiast Stonesi chcą spalić twoje miasto".

"Piąta" Jaggera i Richardsa

Bez przesady można powiedzieć, że "(I Can't Get No) Satisfaction" ustawiło karierę Rolling Stones.

- Wcześniej byliśmy jednym z wielu zespołów - mówił po latach Jagger. - Odkąd to nagraliśmy, staliśmy się gigantami.

Piosenka nie tylko określiła na nowo ich pozycję, ale też późniejszy charakterystyczny styl zespołu, oparty na gitarowych riffach, czyli powtarzających się figurach melodycznych. Zdaniem Keitha Richardsa, przetworzony riff "Satisfaction" słychać w co najmniej połowie ich kompozycji.

- Jest tylko jedna piosenka i jej różne wariacje - mówił.

W USA piosenka weszła z miejsca do gorącej setki Billboardu, gdzie utrzymała się przez 14 tygodni, z czego cztery na szczycie. Była to też pierwsza amerykańska złota płyta Stonesów (ponad pół miliona sprzedanych egzemplarzy).

Co ciekawe, Stonesi przez długi czas bardzo rzadko wykonywali ten utwór na scenie.

- To koncertowy wymiatacz - pisze Richards w "Life" - ale długo nie mogliśmy wpaść na to, jak dobrze go zagrać na żywo. Zawsze coś było nie tak. Dopiero od kilkunastu lat robimy to tak jak należy.
Z krzesaniem na scenie ognia z tego kawałka nie mial natomiast najmniejszych problemów genialny soulowy wokalista Otis Redding. Może dlatego, że zgodnie z oryginalnym zamysłem Richardsa użył sekcji dętej?

Teraz "Satisfaction" to obowiązkowy punkt każdego niemal koncertu. Od niego zaczęli m.in. swój występ w Chorzowie w 1998 r.

Nasz cykl: Kalendarium muzyki rozrywkowej

Po latach "Newsweek" nazwał otwierający piosenkę riff "pięcioma nutami, które zmieniły świat", a krytyk "Timesa" napisał, że jest on dla rocka tym, czym dla muzyki klasycznej pierwsze takty V Symfonii Beethovena. W opublikowanej w 2004 r. przez magazyn "Rolling Stone" liście najlepszych piosenek wszech czasów "Satisfaction" sklasyfikowano na drugim miejscu, po - nomen omen - "Like A Rolling Stone" Boba Dylana.

***

Covery "Satisfaction", oprócz wspomnianego Otisa Reddinga nagrali też m.in. Aretha Franklin, Diana Ross & The Supremes, Vanilla Ice, Samantha Fox, Devo, a nawet Britney Spears. Pojawiła się też wersja na potrzeby "Ulicy Sezamkowej" - "I Can't Get No Cooperation".

Jednak nikomu nie udało się tak skutecznie zdekonstruować tego kawałka, jak czwórce odlotowców z The Residents.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki