Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Już tylko jeden krok przed polskimi piłkarkami ręcznymi. Wystarczy drugi raz ograć Kosowo, aby awansować na EHF Euro 2024

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Wideo
od 7 lat
Reprezentacja Polski kobiet w piłce ręcznej wypracowała sobie solidną przewagę po pierwszym z dwóch meczów eliminacji do EHF Euro 2024. Biało-czerwone wygrały z Kosowem w Prisztinie 34:27 (17:17). Decydujące spotkanie nasze szczypiornistki rozegrają w niedzielę, 7 kwietnia o godz. 18 w Hali Widowiskowo-Sportowej CRS-u w Zielonej Górze.

- Myślę, że to był trudny mecz dla nas. Nastawialiśmy się jednak na to jeszcze przed rozpoczęciem, że rywalki mają dobre zawodniczki grające w ligach duńskiej i norweskiej. Musieliśmy być na to gotowi. Myślę, że w pierwszej połowie dużo szarpaliśmy się w obronie, aby wyczekać ich rzuty. Bramkarka też musiała się wykazywać. Trzeba oddać, że Kosowo walczyło, na ile mogło. Po słabym rozpoczęciu w drugiej połowie pokazaliśmy, że mamy więcej atutów. Teraz wracamy do domu i przygotowujemy się na drugi mecz, aby zaprezentować się w nim lepiej - powiedział po pierwszym spotkaniu w Prisztinie Arne Senstad, selekcjoner żeńskiej reprezentacji Polski.

Wygrana 34:27 (17:17) daje duży komfort psychiczny przed rewanżem w Zielonej Górze. Spotkanie na polskiej ziemi powinno być dla biało-czerwonych formalnością i dopięciem celu, jakim jest awans na mistrzostwa Europy 2024.

W pierwszym spotkaniu nie było niespodzianek. W ekipie z Kosowa brylowała Leonora Demaj, która zdobyła 12 bramek. Po naszej stronie najwięcej trafień zaliczyły Monika Kobylińska (9), Magda Balsam (6) oraz Karolina Kochaniak-Sala (5). Adrianna Płaczek miała skuteczność obron na poziomie 29 procent (7 odbitych piłek na 25 rzutów rywalek), a Barbara Zima 25 procent (3 obrony na 12 rzutów).

- Na pewno zawiodła obrona w pierwszej połowie. W sumie wiele elementów nie funkcjonowało i nie byłyśmy zadowolone ze stylu. Aczkolwiek cieszymy się, że na koniec udało się wywalczyć 7-bramkowe zwycięstwo. Musimy wyciągnąć wnioski. Zdaję sobie sprawę, że nie łatwo zawsze grać takie mecze. Od początku wiedziałyśmy, że mamy wyjść skoncentrowane, ale tak się nie stało. Cieszę się, że bardzo nie szło, ale później powalczyłyśmy - skomentowała Monika Kobylińska, kapitan naszej drużyny narodowej.

Decydujące spotkanie w niedzielę, 7 kwietnia 2024 roku o godz. 18 w hali w Zielonej Górze transmitować będzie TVP Sport.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki