Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeśli te zdjęcia pochodzą z legalnego źródła, to publikujący je nie łamie prawa

Rozmawiał Tomasz Słomczyński
Z prokurator Justyną Plechowską-Łukowską, specjalizującą się w walce z przestępczością internetową, rozmawia Tomasz Słomczyński

W internecie opublikowano drastyczne zdjęcia, na których widać zwłoki ofiar katastrofy smoleńskiej. Rosjanie i Ukraińcy już te strony zamknęli. Amerykanie i Niemcy twierdzą, że nie mogą tego zrobić, bo takie mają prawo. A jeśli w Polsce zostałyby opublikowane, to czy mielibyśmy przestępstwo ścigane przez prokuratora?
To zależy. Zacznijmy od tego, skąd takie zdjęcia pochodzą. Jeśli są to np. materiały z postępowania przygotowawczego [śledztwa - przyp. red.], to przestępstwem jest ich publikacja. Za ujawnienie wiadomości z postępowania przygotowawczego grozi do trzech lat pozbawienia wolności.
Ale tylko wtedy, gdy wiadomości te uzyskano w sposób bezprawny. Bo jeśli uzyskano je w wyniku własnego "śledztwa", zabiegów czynionych "na własną rękę", nie łamiąc przy tym prawa, wówczas przestępstwa nie ma. Dodam, że zdjęcia mogą być potraktowane jako "wiadomości".

Czytaj też: Medioznawca Wiesław Godzic: Nie wierzę, by w Polsce ktoś opublikował zdjęcia martwego prezydenta

Dziś jeszcze nie wiemy, czy te zdjęcia są uzyskane bezprawnie, czy zgodnie z prawem.
Jeśli uzyskano je zgodnie z prawem, wówczas nie ma mowy o przestępstwie, o którym mówiłam. Ale ważny jest kontekst, w jakim te zdjęcia są publikowane. Jest przepis w kodeksie karnym mówiący o zniesławieniu. Jeśli kontekst, w jakim byłyby umieszczone, byłby obraźliwy, pomawiający, mam tu na myśli np. komentarz pod zdjęciem, wówczas prokurator mógłby wszcząć postępowanie z artykułu o zniesławienie.

A jeśli kontekst nie byłby obraźliwy?
Wówczas osobom, które czułyby się poszkodowane, które stwierdziłyby, że publikacja godzi w ich dobra osobiste, np. pamięć o zmarłych, pozostałoby zwrócenie się do administratora o usunięcie ich z sieci. Ale tego już nie reguluje kodeks karny, tylko ustawa o świadczeniu usług elektronicznych.

A jeśli administrator odmówiłby?
Wówczas osobom, które czułyby się poszkodowane, pozostałoby złożyć pozew cywilny...

I czekać miesiącami na rozstrzygnięcie sądu. I nic nie można by z tym zrobić?
Przepis nakładający na administratora obowiązek usunięcia takiej treści nie ma sankcji karnych. Czyli, że prokurator w żaden sposób nie mógłby takich treści usunąć. Można by jeszcze rozważyć wykorzystanie przepisu, który mówi o znieważeniu prezydenta. Ale w przypadku, o którym mowa, trudno byłoby udowodnić takie przestępstwo...

Z tego, co Pani mówi, gdyby ktoś w Polsce opublikował te zdjęcia, to nasze "służby specjalne" również nie mogłyby nic z tym zrobić...
Powinny sprawdzić, skąd pochodzą publikowane materiały. Jeśli nie są to materiały z postępowania przygotowawczego i są pozyskane w sposób legalny, to byłby problem... Nie ma narzędzia prawnego, za pomocą którego organy ścigania mogłyby natychmiast stronę zamknąć lub takie zdjęcia usunąć.

Rozmawiał Tomasz Słomczyński

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki