Poradnia kardiologiczna przy redłowskim szpitalu nie działa już trzeci miesiąc...
I już obserwujemy pierwsze tego efekty. Właśnie przyjęliśmy na oddział pacjenta, który z pewnością nie trafiłby do szpitala, gdyby funkcjonowała poradnia. To chory z niewydolnością serca, jeden z ponad 300 tego typu chorych, którzy byli pod naszą opieką. Po tym, jak od 1 lipca poradnia straciła kontrakt z NFZ, trafił w próżnię i jego stan zdrowia na tyle się pogorszył, że musi być hospitalizowany. Nie trzeba przypominać, że leczenie szpitalne kosztuje NFZ o wiele więcej niż wizyta u kardiologa w poradni.
Co z innymi pacjentami?
Część z nich decyduje się odebrać kserokopie dokumentacji medycznej i szukać kardiologa gdzie indziej, część, a jest ich spora grupa, czeka w zawieszeniu, licząc, że poradnia odzyska jednak kontrakt. W sumie w naszej poradni leczyło się kilka tysięcy pacjentów, działała w różnej formie i pod różnymi szyldami od ponad 20 lat. Choć oddział i poradnia to dwie odrębne jednostki organizacyjne, w praktyce stanowiły jedność.
Szpital odwoływał się od tej decyzji do pomorskiego NFZ?
Nasze odwołanie rozpatrywała jeszcze była dyrektor Barbara Kawińska, potem "prześwietlała" nas centrala. Bez efektu. To dziwne, bo z jednej strony dyrektor Kawińska straciła po ostatnim konkursie na poradnie specjalistyczne stanowisko, z drugiej - jak czytam uzasadnienie odmowy na nasze odwołanie - mam wrażenie, że w NFZ nic się nie zmieniło.
Rozmawiała: Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?