A to przecież jeszcze nie koniec. Najbliższy jazzowy wieczór w Żaku jest już jutro, a przed trójmiejską (mówiąc umownie, bo gości z kraju i nie tylko, nie brakuje) publicznością cały najbliższy, trzydniowy weekend.
Główni wykonawcy są rozstawiani po dwóch co wieczór, można więc mówić o czterech meczach, które mamy za sobą. Żaden z tych pojedynków nie pozostał nierozstrzygnięty, choć sędziowie różnią się w swoich werdyktach. Poniżej, moje własne typy, z odnośnymi uwagami.
Czwartek. Fabien Mary Quartet kontra Christian Scott. Dwóch trębaczy: Francuz i Amerykanin. Fabien Mary przedstawił swoją, bardzo przekonującą wersję jazzu z dekady przełomu lat 50. i 60. Warto pamiętać, że wielcy muzycy tej ery prawie w komplecie rezydowali wówczas nad Sekwaną, dlatego bebop i cool, i to w najlepszym wydaniu, należą do tradycji kultury francuskiej. To był znakomity występ, ale z Christianem Scottem, zwłaszcza w takiej formie, w jakiej był w Gdańsku, nie wygrałby chyba nikt. Co do tego, że był to najlepszy koncert tegorocznej edycji, zgadzają się bodaj wszyscy. Młody sekstet znakomitego lidera, który ledwo przekroczył trzydziestkę, pokazał, że muzykę wywodzącą się z dorobku Milesa Davisa można grać, nie bójmy się tego komplementu, na poziomie oryginału. To był fenomenalny koncert.
Piątek. The Necks kontra Medeski, Martin & Wood. Dwa wybitne współczesne tria. Australijskie z fortepianem i amerykańskie z elektrycznymi i elektronicznymi klawiaturami. Mnie osobiście o wiele bardziej przekonał awangardowy, mieszczący się w stylistyce ambient-jazzu, występ The Necks. John Medeski, który w latach 90. przedstawił rewolucyjne, odświeżające podejście do organów Hammonda i innych elektrycznych instrumentów klawiszowych, wyraźnie w tamtej dekadzie pozostał. Nie pomogła perfekcja jego i kolegów, po pół godzinie zespół ugrzązł w powtarzalnym, choć efektownym graniu.
Sobota. Craig Taborn kontra Iiro Rantala Trio feat. Adam Bałdych. Jeden z najlepszych amerykańskich pianistów średniego pokolenia jest muzykiem posiadającym własny, bardzo oryginalny styl. Wymagający i z pozoru hermetyczny, w rzeczywistości przesycony emocjami i pięknem. Za to trio fińskiego pianisty z gościnnym udziałem wschodzącej gwiazdy europejskiego jazzu, polskiego skrzypka Adama Bałdycha, śmiało przekroczyło granicę kiczu. Całą niemal odpowiedzialność za ten stan rzeczy ponosi niestety Polak, który z zaciekłą determinacją wybierał tylko najsłodsze tony. Młody muzyk, który zbłądził na manowce, może się więc z nich jeszcze wycofać. Oby!
Niedziela. Maciej Sikała Quartet kontra Manu Kache kontra Nils Petter Molvaer. Podręcznikowa lekcja, jak różnie można grać współczesny mainstream.
Zwycięstwo zapisuję po stronie gdańskiego saksofonisty, którego międzynarodowy kwartet z udziałem dwóch weteranów z USA, basisty Wayne'a Dockery i perkusisty Johna Betscha oraz trębacza Piotra Wojtasika, udowodnił po raz kolejny, jak smaczny może być chleb razowy. W takiej konkurencji francuski perkusista tworzący wyrafinowaną komercję musiał przegrać na punkty.
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?