MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jazz Ala Di Meoli

Dariusz Szreter
Al Di Meola to jeden z największych wirtuozów gitary
Al Di Meola to jeden z największych wirtuozów gitary
Jazz Ala Di Meoli zawsze był trochę inny, nie do końca jazzowy.Muzyk ten na gitarze nauczył się przecież grać pod wpływem Beatlesów

Zadebiutował w zespole Return to Forever Chicka Corei, który też daleki był od jazzowej purystyki - grając w stylu fusion, z elementami muzyki latynoskiej. Potem, już jako solista, Di Meola podążał w stronę folkloru, przede wszystkim flamenco.

Światowy sukces zapewniła mu właśnie płyta nagrana w tym stylu, w trio z Johnem McLaughinem i Paco da Lucią.

Współpracował też z licznymi muzykami spoza środowiska jazzowego, takimi jak m.in. Paul Simon, Carlos Santana, Phil Collins czy Luciano Pavarotti.

Kiedy w latach 80. Di Meola zaczął odczuwać uporczywe brzęczenie w uszach i zmuszony był ograniczyć grę na gitarze elektrycznej, pchnęło go to jeszcze mocniej w stronę folkloru, w owym czasie określanego jako world music.

Pierwszą płytę pod szyldem "World Sinfonia" wydał w 1990 roku i od tego czasu wielokrotnie wracał do tego projektu. Jego najnowszej odsłony mieliśmy okazję posłuchać w niedzielę, podczas festiwalu Sopot Jazz 2010.

W sali Columbus sopockiego hotelu Sheraton z Di Meolą wystąpili akordeonista Fausto Beccalossi, perkusista Peter Kaszas oraz drugi gitarzysta Kevin Seddiki. Towarzystwo, zgodnie z nazwą zespołu, prawdziwie światowe: Amerykanin o latynoskich korzeniach, Włoch, Węgier i Francuz. Repertuar, który przedstawili, to mieszanka flamenco, folkloru argentyńskiego z elementami muzyki Bliskiego Wschodu.

W kolejnych kompozycjach mieszały się zatem wolniejsze, bardziej refleksyjne momenty z rozlewającymi się dźwiękami akordeonu, brawurowe solówki gitarowe, puentowane tanecznym "przytupem". Chwilami muzycy zdawali się wpadać w trans, co podkreślały orientalne wokalizy Beccalosiego. Nie zawsze brzmiało to całkiem spójnie. Szczególnie w wolniejszych partiach można było odnieść wrażenie, że muzycy błądzą nieco po omacku, pokrywając mielizny kaskadami nut.

Oczywiście kunszt wirtuozerski lidera nadal zapiera dech w piersiach. Niewielu gitarzystów potrafi przebierać palcami po gryfie z podobną prędkością. Wybuchy entuzjazmu na widowni po co bardziej ognistych solówkach były więc całkiem zrozumiałe, szczególnie gdy na bis zostaliśmy uraczeni słynnym tematem "Mediterranean Sundance", spopularyzowanym przez wspomnianą na wstępie płytę "Friday Night in San Francisco".

Mimo to standing ovation, jaką zafundowano zespołowi na koniec, wydaje się nieco na wyrost. Ten wyraz najwyższego uznania dla artystycznej maestrii muzyków w trójmiejskich salach koncertowych od jakiegoś czasu wyraźnie się dewaluuje i często bywa przyznawany niejako za samo nazwisko.

15 października, na zakończenie festiwalu Sopot Jazz 2010, wystąpi amerykański trębacz Chris Botti.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki