Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski odpowiada na listy [PRZEPOWIEDNIE DLA CZYTELNIKÓW]

Tadeusz Woźniak
Krzysztof Jackowski
Krzysztof Jackowski Archiwum
Krzysztof Jackowski, jasnowidz z Człuchowa, co tydzień na naszych łamach odpowiada na listy Czytelników. Zapraszamy do korzystania z naszego pośrednictwa - tel. 889 239 323 lub [email protected]. Adres do wysyłki: Tadeusz Woźniak, Urząd Pocztowy Gdynia 24, ul. 2 MPS 11, 81-624 Gdynia, skr. 21.

Czytaj też: Krzysztof Jackowski, jasnowidz z Człuchowa odpowiada na listy [PRZEPOWIEDNIE DLA CZYTELNIKÓW]

Jakub L.: - Chciałbym Pana zapytać o moją karierę zawodową. Czy powinienem kontynuować pracę w obecnej branży i czy uda mi się przezwyciężyć bieżące trudności? Czy mój pracodawca pozostanie nim na dłużej? Zawsze marzyłem o własnej firmie, czy dane mi będzie zrealizować te marzenia?Krzysztof Jackowski: - Uważam, że powinien Pan trzymać się tej pracy. Ona dla Pana nie jest zła. Widzę pewien problem, Pan trochę denerwuje swojego pracodawcę pewnego rodzaju nadgorliwością, nadaktywnością. Pracodawca uważa, że Pan nie jest do końca szczery w swoich reakcjach. Z tego powodu niepotrzebnie traci Pan jego zaufanie. A Pan w gruncie rzeczy jest szczery i pełen dobrej woli. Niech Pan skończy z tą nadgorliwością, robi tyle, ile należy.

Co do własnej firmy, to jeszcze nie czas, Pan jeszcze jest zbyt pochopny. Niech Pan gromadzi doświadczenia, z czasem będzie Pan odpowiednio przygotowany.

***

Barbara M.: - Przesyłam zdjęcie pieska, który nie żyje. Miał 4 lata i był zdrowym pieskiem, wesołym, ufnym w stosunku do ludzi, nie przejawiał żadnej agresji. Piesek zjadł truciznę (prawdopodobnie na szczury) i w ciągu jednego dnia zszedł, a moje pytanie brzmi: czy ktoś mu truciznę podrzucił, czy zjadł ją przypadkowo? Pytam, ponieważ naszym znajomym otruto pieska, a za jakiś czas ich okradziono, czy może nam coś zagraża? Mieszkamy na wsi, na uboczu, stąd moje obawy.

Krzysztof Jackowski: - Owszem, tak jak Pani pisze, piesek był wesołym, ufnym zwierzakiem. Miał też jedną wadę, był bardzo łakomy, cokolwiek znalazł - zjadł. Uważam, że do otrucia doszło zupełnie przypadkowo. Łakomczuch trafił coś zaprawionego trutką i oczywiście skonsumował. Moim zdaniem, nie ma obaw, by było to celowe działanie związane na przykład z planowaną kradzieżą.

***

Helena K.: - Dziękuję za wizję. Ogólnie trafna, ale w jednej sprawie to Pan się rozminął z prawdą. Stwierdził Pan, że obiecuję spadek wielu osobom, a tak naprawdę nie zamierzam go komukolwiek dać. Otóż od 8 lat jest odręczny testament, a drugi stworzony przez notariusza. Spadek przekazałam córce i o nią pytałam, czy mogę jej zaufać. Nie uszczegółowiałam, że to o nią chodziło, ani też nie dołączyłam zdjęcia córki, więc rozumiem, że trudno było odpowiedzieć na moje pytania. Obawiam się bardzo, że z zaufaniem wobec córki to retoryczne pytanie. Nie wiem, co z nią się dzieje, pała nienawiścią do wszystkich. Nie tylko mnie oskarża, także swoje dzieci. Co się dzieje, że tak nas traktuje? Czy zmienić zapis?

Krzysztof Jackowski: - Cóż, powiem Pani - dzieci nie wybieramy, musimy je kochać takimi, jakie są. Myślę, że zachowanie córki wynika z tego, że ona ma jakiś gorszy, trudniejszy okres w życiu. Nie zawsze była taka i sądzę, że taka nie pozostanie, zmieni się na lepsze. Przecież ona pod pewnymi względami jest bardzo podobna do Pani, czyli w gruncie rzeczy jest dobrym człowiekiem.

***

Celina N.: - Nowy rok rozpoczęłam od urazu żeber i dotąd borykam się z bólem - nadal jest dość silny. Czy to jest złamanie? Jakiś czas temu wykonano mi prześwietlenie - RTG. Było trudne do odczytu ze względu na znaczną osteoporozę. Od tego czasu minęło kilka miesięcy, a żebra nie przestają boleć, tyle że w innych miejscach. Kilka razy jakiś niefortunny, gwałtowny skręt tułowia wywołał niesamowity ból, niczym porażenie prądem. Czy ta kontuzja mi ustąpi? Czy w najbliższym czasie czekają mnie kolejne?

Krzysztof Jackowski: - Przede wszystkim powinna Pani wzmocnić swój organizm. Mimo młodego wieku jest Pani osobą bardzo schorowaną i osłabioną. Musi Pani lepiej się odżywiać, żeby odzyskać siły. Według mnie, to żebra nie są połamane i nic podobnego Pani nie grozi.

***

Weronika G.: - Od czerwca 2003 roku opiekuję się synem mojego bratanka. Maciej ukończył 15 rok życia. Wszedł w trudny okres dojrzewania. Czy będę miała jeszcze tyle wytrwałości, żeby nadal opiekować się nim? To samo dotyczy mojego męża. Najważniejsze, czy Maciej trochę usamodzielni się, no i ustatkuje. W 2007 r. zdiagnozowano u niego zespół Aspergera. W 2010 roku inny lekarz w tej samej klinice podał inną diagnozę - stwierdził, że Maciej jest nietypowym autystą.

Krzysztof Jackowski: - Być może Maciej posiada zespół Aspergera albo i jest nietypowym autystą, ale przede wszystkim jest dzieckiem, a właściwie młodzieńcem niesłychanie rozwydrzonym. Na pewno ma pewne odchylenia od normy, którym pozwolono się rozwijać w sposób nieskrępowany. Jego po prostu trzeba zdyscyplinować, więcej od niego wymagać. Pyta Pani, czy oboje z mężem będziecie mieli siły dalej się nim opiekować. Uważam, że nie macie innego wyjścia. Nie możecie nagle zrezygnować z zajmowania się nim tylko dlatego, że pojawiły się większe trudności. Musicie dokończyć proces wychowawczy, wprowadzając pewne niezbędne korekty w dotychczasowym traktowaniu go.

Nie wyobrażam sobie, byście mogli nagle go porzucić, to by było coś najgorszego, co mogłoby się zdarzyć.

***

Bożena T.: - Proszę o pomoc i radę w sprawie, która nie daje mi spokoju, bo nie wiem, jak zaistniały problem rozwiązać.

Mój brat liczy sobie 72 lata, jest człowiekiem chorym od urodzenia, obecnie obłożnie, na stale jest przykuty do łóżka. Mieszka w domu po zmarłych rodzicach, do którego podziału ma prawo siedmioro rodzeństwa.

Brat ma opiekę z MOPS, a popołudniami opiekują się nim dwie siostry, sprawują tę opiekę na stałe. Trzy siostry, których zdjęcia Panu posyłam, od lat są ze sobą skonfliktowane. Wypominają sobie różne sprawy z przeszłości, oczywiście nieprzyjemne, nawet takie sprzed 40 lat. Siostra ze zdjęcia nr 2 chciałaby nabyć posiadłość, ale co z bratem? Żadne z rodzeństwa nie chce oddać brata do placówki opiekuńczej, ale do siebie wziąć też nie chce. Czy jest rozwiązanie tej zawiłości rodzinnej, żeby zapanował spokój? Nie wspominam już o miłości…

Krzysztof Jackowski: - Proszę Pani, macie dom, ale przede wszystkim macie brata, który wymaga opieki. Ten dom przede wszystkim należy się jemu, jako zabezpieczenie godnego życia. Ja myślę, że tak postanowiliby wasi rodzice, gdyby żyli. Ponieważ nie żyją, wy jesteście spadkobiercami ich woli przede wszystkim i rodzinnych obowiązków, domu też - ale w ostatniej kolejności. Sprawa jest prosta, widzę tu dwa rozwiązania. Nadal wszyscy solidarnie łożycie na godne życie brata, w miarę możliwości - finansowo lub czynną pomocą. Drugi wariant - jeśli siostra ze zdjęcia nr 2 chce nabyć posiadłość, to możecie się zgodzić pod warunkiem, że brat do końca życia będzie mieszkał w domu na dotychczasowych zasadach, a uzyskane ze sprzedaży pieniądze przeznaczycie na zabezpieczenie jego życia, potrzebnej opieki itd. Zaznaczam - siostra nabywa tę posiadłość, a nie zawłaszcza, wyrzucając brata, oszukując pozostałych.

Ta posiadłość to nie tylko majątek, to rodzinna pamiątka, pamięć o łączących was więzach, siostrzanych i braterskich uczuciach.

***

Urszula M.: - Jestem wdową, mam 73 lata. Bardzo Pana proszę o wizje na temat mojego zdrowia i dalszego życia. Czy nadal będę cieszyć się zdrowiem i życiem? A może widzi Pan jeszcze jakiegoś mężczyznę przy moim boku, czy też do końca dni moich będę sama?

Krzysztof Jackowski: - Mimo wieku ma Pani bardzo dobre zdrowie. Trochę to zasługa Pani charakteru - pogody ducha, zadowolenia z tego, co jest, co Pani ma. Mam takie odczucie, że może nie wielka miłość, ale jakieś spokojne uczucie dojrzałego mężczyzny będzie Pani udziałem. Pani uczestniczy w jakichś spotkaniach seniorów. Uczestniczy lub będzie uczestniczyć. Pozna Pani tam sympatycznego, starszego Pana, z którym bardzo się zaprzyjaźnicie. Do małżeństwa nie dojdzie, ale chyba Pani nie o to chodzi.

***

Maria W.: - Czytam Pana wizje od 10 lat. Postanowiłam i ja skorzystać z Pana uzdolnień i poprosić o opinie w sprawach mojej rodziny. Przesyłam Panu zdjęcie córki z mężem. Są bezdzietnym małżeństwem, po ślubie 8 lat. Czy doczekają się dzieci, a jeśli tak - to kiedy? Na tym zdjęciu jest też mój syn. Aktualnie syn pracuje za granicą, czy znajdzie pracę w Polsce? Czy spotka swoją miłość, ożeni się, założy rodzinę?

Krzysztof Jackowski: - No rzeczywiście, to już 10 lat naszych spotkań z Czytelnikami „Dziennika Bałtyckiego”, dla mnie bardzo ciekawych, mam nadzieję, że dla wielu Czytelników też, o czym przekonują mnie tysiące listów, a w nich wiele życzliwych słów. Wszystkim życzliwym Czytelnikom przy tej okazji serdecznie dziękuję.

Wracając do Pani spraw - szkoda, że nie są to osobne zdjęcia - małżeństwa i drugie - syna. Do poczucia wizji lepiej, jeśli na zdjęciu są tylko te osoby, których ma dotyczyć wizja. No, ale trudno. Mam odczucie, że to małżeństwo nie będzie mieć potomstwa. Zresztą oni już się z tym pogodzili, nie liczą na zmianę sytuacji. Jeśli chodzi o Pani syna, to mam niestety odczucie, że grozi mu jakiś poważny konflikt z prawem. Nie wiem, może on dlatego jest za granicą, bo tu byłby pociągnięty do odpowiedzialności, czy też dopiero nastąpiłby ten konflikt, gdyby on wrócił do Polski. Wydaje mi się, że syn powinien pozostawać za granicą.

***

Stefania M.: - Piszę do Pana po raz drugi. Kilka lat temu pisałam do Pana, ponieważ zięć rozpoczynał własną działalność. Pragnę Panu bardzo podziękować, bo dotychczas wszystko jest tak, jak Pan przepowiedział. Obecnie zięć zamierza rozszerzyć swoją działalność. Uważam, że plany ma dobre, ale sytuacja jest trudniejsza jak wówczas, kiedy zaczynał. Czy mu starczy zdrowia i sił na realizację tych planów? Jak Pan widzi jego przyszłość, zdrowie? Co powinien zrobić?

Krzysztof Jackowski: - Cieszę się, że moje wizje państwu się przydały. Mam odczucie, że nie powinna się Pani martwić o trafność decyzji zięcia, jak również o ich realizację, bo to człowiek mądry i odpowiedzialny, dobrze zorganizowany. On nie tylko chce powiększyć działalność, ale wręcz wie, że musi tak zrobić. Taka jest logika, gdyby zrezygnował z rozwoju, zacząłby się cofać, tracić to, co osiągnął. On wie, co robi, niech Pani będzie spokojna, ma Pani mądrego i dobrego zięcia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki