18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Henryka Krzywonos: Zrzuciłam z siebie drugiego człowieka [ZDJĘCIA]

rozmawiała Dorota Abramowicz
Henryka Krzywonos-Strycharska przez lata walczyła z nadwagą. Jednak ta walka nie przynosiła rezultatów. Pomogła specjalistyczna operacja - teraz pani Henryka mówi, że dużo już jej nie zostało do zrzucenia
Henryka Krzywonos-Strycharska przez lata walczyła z nadwagą. Jednak ta walka nie przynosiła rezultatów. Pomogła specjalistyczna operacja - teraz pani Henryka mówi, że dużo już jej nie zostało do zrzucenia Przemek Świderski
Odchudzałam się kilkaset razy. Bezskutecznie. Teraz wreszcie udaje mi się pozbyć kilogramów - mówi Henryka Krzywonos-Strycharska.

Ile Pani schudła?
50 kilogramów. Na początku ubiegłego roku ważyłam 136 kilogramów.

Ciężko się żyło z taką nadwagą?

Bardzo ciężko. Nie mogłam nawet sama zawiązać butów. Zbywałam to żartem, wołając męża lub dzieci, by mi pomogli. Równocześnie się oszukiwałam, że jest mi z tym dobrze, że cały czas jestem przecież sobą, że liczy się to, co w środku człowieka, jego charakter, umysł, a nie jego wygląd.

Tak przecież powinno być.
Prawda jednak jest zupełnie inna. Grubi ludzie nie mają w naszym społeczeństwie żadnego szacunku. Doszła do tego jeszcze kwestia zdrowotna. Cierpiałam na nadciśnienie tętnicze, dołączyła się cukrzyca, miałam duży problem z kolanami. Kiedy wzięłam siódmy zastrzyk z blokadą kolana, doszłam do wniosku, że muszę coś z tym zrobić. Poszłam do ortopedy, zaproponowano mi operację kolan.

Zdecydowała się Pani?
Traf chciał, że w tym samym czasie odwiedziła mnie dziewczyna, której założono balon żołądkowy. Dobrze wyglądała, świetnie się czuła. I tak uznałam, że zamiast leczyć skutki, należy się zająć przyczyną moich wszystkich chorób. Popytałam, poszukałam i trafiłam na badania do Ośrodka Chirurgicznego Leczenia Otyłości w Łęcznej koło Lublina. Tam zajął się mną doktor Wiesław Pesta, pierwszy człowiek, który nie kazał mi się znów odchudzać, tylko wytłumaczył, z detalami, co się dzieje z moim organizmem i co powinno się z tym zrobić. Posłuchałam go i nie żałuję.

No właśnie, odchudzanie. Tyle jest diet, do wyboru, do koloru. Niektórzy powtarzają, że wystarczą ćwiczenia, silna wola i ograniczenie jedzenia. Nie stosowała Pani wcześniej żadnej diety?
Jak to nie? Odchudzałam się kilkaset razy! Jadłam jajka na twardo, gotowaną lub tartą marchewkę, zupę kapuścianą Kwaśniewskiego. Diet, które stosowałam, już nie zliczę. I rzeczywiście, najpierw chudłam pięć - dziesięć kilogramów, a potem przybierałam 15-20. Czułam się tak, jakbym wpadała w jakąś okropną spiralę: tycie - dieta - chudnięcie - tycie.
Ponoć po przekroczeniu pewnej granicy wagi diety przestają działać. Na stu pacjentów podejmujących próbę leczenia dietetycznego tylko dwóm się udaje utrzymać obniżoną wagę. Lekarze określają otyłość jako chorobę.
W moim przypadku jedną z przyczyn, co wytłumaczyła mi endokrynolog doktor Krystyna Rachoń, jest niedoczynność tarczycy. Objawem tej choroby jest wzrost masy ciała. A wracając do szpitala w Łęcznej - po tamtej rozmowie z doktorem Pestą zdecydowałam się na radykalną operację zmniejszenia o połowę żołądka. Balonik mógł nie dać rezultatów, na których mi zależało.

Czy resekcja żołądka to ryzykowny zabieg?
Tak, było nawet ryzyko, że mogłam go nie przeżyć. Mąż Krzysztof był bardzo przeciwny, bał się o mnie. Byłam jednak zdeterminowana i pod koniec lutego ubiegłego roku poddałam się operacji. Nie była to pochopna decyzja, podjęłam ją po konsultacjach z lekarzami, rozmowie z rodziną, psychologiem, dietetykiem. Teraz już wiem, że mogłam wcześniej poszukać pomocy. Jeśli tak jak w moim wypadku, człowiek jest niski i dochodzi do stu kilogramów, to nie może tego lekceważyć.

Bardzo otwarcie mówi Pani o tym zabiegu... Nie boi się Pani negatywnych komentarzy, plotek?

A dlaczego mam nie mówić? Wyraźnie po mnie widać stracone kilogramy, a gdy ktoś pyta o zastosowaną dietę, odpowiadam, jak było naprawdę. Kłamstwo ma krótkie nogi, prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw. Czeka mnie jeszcze operacja plastyczna, polegająca na usunięciu nadmiaru skóry. Jeśli się na nią zdecyduję i usunę na przykład nadmiar skóry z szyi i podbródka, to też nie będę tego kryła. To bez sensu.

Pojawią się pewnie głosy, że operacja była wstępem do wejścia w politykę. Niedawno wyraziła Pani zgodę na start w wyborach do Europarlamentu z list Platformy Obywatelskiej.

Cóż mogę odpowiedzieć... Kiedy ponad rok temu decydowałam się na zabieg, nawet nie myślałam o tegorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Walczyłam o moje zdrowie i być może życie. A dziś mogę tylko liczyć, że wyborcy mi zaufają. Staram się pomagać dzieciom, walczę, by miały równe szanse. Niezależnie od tego jak wyglądam, robiłam i robię to samo.

Czy operacja od razu dała rezultaty?
Na początku chudłam bardzo szybko. Waga leciała na łeb, na szyję, a ja byłam bardzo szczęśliwa. Z tego szczęścia prawie w ogóle przestałam jeść, zasłabłam i trafiłam znów do szpitala. Krótko mówiąc - pełna wariacja. W szpitalu dostałam od lekarzy solidną reprymendę i teraz już chudnę z głową.

Cały czas waga spada?
Wolniej niż na początku, ale spada. Dużo już mi nie zostało do zrzucenia.

Jest jakaś dolna granica, której nie zamierza Pani przekroczyć?
Jako młoda dziewczyna ważyłam 56 kilogramów, choć był czas, gdy z powodu choroby spadłam z wagą do 49 kilogramów. Wtedy też usłyszałam, że chudnięcie może być znakiem powrotu tej choroby. Dziś tak sobie myślę, że te moje pierwsze dodatkowe kilogramy, które się pojawiły na początku, były skutkiem siedzącego gdzieś z tyłu głowy strachu przed nawrotem choroby. Wszystko było takie proste - jadłam, przybierałam, więc nie jestem chora. Teraz wiem, że to także mogło się już przerodzić w inną chorobę. Postanowiłam, że wystarczy mi, jak dojdę do 65 kilogramów.

I jak się dzisiaj Pani czuje bez tych 50 kilogramów?

Jakbym zrzuciła z siebie drugiego, ważącego właśnie tyle człowieka. Znacznie poprawiło mi się zdrowie. Miałam cukrzycę i już jej nie mam. Nie mam też nadciśnienia. Przestały boleć nogi i znikła wizja operacji kolana.

Garderoba była pewnie do wymiany?
To tragedia, całą szafę zmuszona byłam wymienić. Musiałam rozdać rzeczy sprzed operacji, zostawiłam tylko jedne spodnie, które nosiłam, ważąc ponad 130 kilogramów. Niech będą na pamiątkę. Są też inne, sympatyczne rezultaty mojego chudnięcia. Spotykam się z wieloma bardzo miłymi reakcjami ludzi. A już taką prywatną satysfakcję miałam, gdy niedawno na lotnisku spotkałam pewnego pana, który po moim wystąpieniu na zjeździe Solidarności w Gdyni [Henryka Krzywonos wezwała tam prezesa Jarosława Kaczyńskiego, by nie buntował ludzi. - red.] nazwał mnie grubą babą. Teraz ów człowiek jest grubszy ode mnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki