Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hasło „zostań w domu” nie dotyczy chorych - wywiad z prof. Jackiem Jassemem

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Przemysław Swiderski
Nie wystarczy otworzyć chorym drzwi do jednostek służby zdrowia – twierdzi prof. Jacek Jassem znany gdański onkolog i prezes Polskiej Ligi Walki z Rakiem. - Trzeba ich przekonać, że w przypadku objawów sugerujących nowotwór muszą się szybko zgłosić do lekarza. Hasło „zostań w domu” nie dotyczy bowiem chorych. Przede wszystkim powinni oni jednak znać niepokojące objawy, postanowiliśmy więc o nich opowiedzieć w prosty i zrozumiały sposób.

Jako jeden z ekspertów zespołu „Continue Curatio” skupiającego wybitnych specjalistów w najważniejszych dziedzinach medycyny, apeluje Pan do decydentów o usprawnienie opieki zdrowotnej w dobie pandemii COVID-19. W liście otwartym zwraca się Pan też do pacjentów, by nie rezygnowali z diagnostyki i nie przerywali leczenia, bo skutki tego mogą być tragiczne. Jakie były powody tej inicjatywy?

Trwająca od kilku miesięcy pandemia - podobnie jak w innych krajach - sparaliżowała wiele dziedzin życia w Polsce. Dotyczy to także służby zdrowia. Działania decydentów, co zrozumiałe, skupiły się na spowolnieniu szerzenia się pandemii i zorganizowaniu opieki nad zakażonymi chorymi. Dzięki temu, na tle innych państw Europy, mieliśmy w Polsce względnie małą liczbą zachorowań i zgonów. Równocześnie jednak bardzo pogorszyły się warunki profilaktyki, rozpoznawania i leczenia innych chorób. Główną przyczyną było znaczne ograniczenie działalności podstawowej opieki zdrowotnej i ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Dodatkowo trzeba było wprowadzić wiele ograniczeń w szpitalach, a część z nich została wyłączona z ogólnego systemu ochrony zdrowia aby stworzyć zaplecze dla zarażonych chorych. Liczba świadczeń medycznych istotnie zmalała, choć w czasie pandemii Polacy nie przestali chorować na inne schorzenia. W efekcie znacznie wydłużył się czas oczekiwania na świadczenia profilaktyczne, diagnostyczne i lecznicze. W onkologii praktycznie zamarły badania przesiewowe, które pozwalają wykryć raka we wczesnym stadium i wielu ludziom ratują życie. Równocześnie, w obawie przed zakażeniem, wielu pacjentów zaniechało diagnostyki i leczenia innych chorób. Ta sytuacja stanowi istotne zagrożenie w skali populacyjnej. Dotyczy to szczególnie chorób nowotworowych, które są przyczyną zgonu co czwartego Polaka. Rocznie umiera z tego powodu około 100 tys. osób. Eksperci przewidują, że z powodu epidemii umrze o 5 do 10 procent więcej. Łatwo policzyć, że oznacza to od 5 do 10 tys. dodatkowych zgonów. Sytuacja taka, choć może w mniejszym stopniu, dotyczy także innych chorób przewlekłych. Z powodu pandemii zmarło dotychczas w Polsce około 2 tys. osób; z powodu nowotworów tylu umiera w ciągu tygodnia. Jeśli więc zapomnimy o innych chorobach, będzie katastrofa. Pandemia może jeszcze trwać długo, więc trzeba przywrócić normalne funkcjonowanie służby zdrowia.

Co więc eksperci postulują w tym dokumencie?
Podzieliliśmy je na dwie główne grupy. Pierwsza dotyczy profilaktyki zakaźnej, która musi zapewnić bezpieczne warunki realizacji wszystkich świadczeń zdrowotnych. Proponujemy tu szeroką edukację społeczną i szkolenie personelu, opracowanie standardów organizacji jednostek ochrony zdrowia zmniejszających ryzyko przenoszenia zakażeń wśród chorych i pracowników służby zdrowia, dalszy rozwój świadczeń teleinformatycznych czy objęcie badaniami na obecność zakażenia SARS-CoV-2 personelu medycznego i chorych oczekujących na hospitalizację. Zwracamy także uwagę na konieczność opracowania i wdrożenia standardów opieki nad zakażonymi pacjentami, którzy czasem mają współwystępujące choroby zagrażające życiu i również wymagają bezzwłocznej pomocy. Druga grupa postulatów dotyczy usprawnienia opieki nad niezakażonymi chorymi. Przede wszystkim apelujemy tutaj o przywrócenie normalnej pracy podstawowej opieki zdrowotnej i ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, przy zachowaniu warunków bezpieczeństwa sanitarnego. Teleporady stanowią wartościowe uzupełnienie tradycyjnych świadczeń, ale ich skala staje się niebezpieczna, bo nie da się przez telefon zbadać chorego. Proponujemy więc reorganizację poradni i oddziałów szpitalnych, które mimo pandemii muszą zapewnić pełen dostęp do opieki medycznej i jej ciągłość. W przeciwnym razie skutki tego będą tragiczne.

W onkologii już te tragiczne skutki widać?
Te skutki są odłożone w czasie, ale nieuniknione. Sądzę, że wiarygodne dane z NFZ będą dostępne za kilka miesięcy. Już obecnie widzimy jednak wielu chorych, którzy powinni do nas trafić znacznie wcześniej. Kilka dni temu do jednej z klinik UCK trafiła młoda chora z zaawansowanym nowotworem, u której pierwsze objawy wystąpiły cztery miesiące temu. Miała w tym czasie cztery teleporady, ale nikt jej nie zbadał. W ciągu ostatnich miesięcy o 25 proc.spadła liczba wystawionych kart Diagnostyki i Leczenia Nowotworów (tzw. „zielona karta”, zapewniająca szybką ścieżkę diagnostyki i leczenia). Trudno sądzić, że tak bardzo zmniejszyła się liczba nowotworów. Ci chorzy po prostu nie trafili do systemu. Przyjdą do lekarza, kiedy nasilą im się dolegliwości lub pogorszy ogólny stan zdrowia. W wielu przypadkach będzie już jednak za późno na wyleczenie, bo nowotwory nie będą czekać aż pandemia się skończy.

Z danych biura Rzecznika Praw Pacjenta wynika, że już na początku pandemii a więc w marcu i kwietniu, liczba adresowanych do tej instytucji skarg i zapytań wzrosła czterokrotnie. Dotyczyły one głównie sytuacji w onkologii. Nie sposób było dostać się do lekarza specjalisty, na badania diagnostyczne, odwoływano zaplanowane operacje. Nikt w Ministerstwie Zdrowia na ten bałagan nie reagował? Nie ukazały się żadne odgórne wytyczne? Każda placówka musiała radzić sobie sama?
Przyczyn jest najpewniej kilka. Pierwszą jest ograniczenie pracy wielu jednostek związane z pandemią. Na ogół wynikało to z zarządzeń centralnych, ale także nie zawsze przemyślanych decyzji kierowników tych jednostek w sytuacji braku jasnych wytycznych. Drugą przyczyną był chaos organizacyjny w całej służbie zdrowia. Pandemia przyszła do Polski z pewnym opóźnieniem. Był zatem czas, aby się zastanowić jak ma w tych warunkach działać cały ochrony służby zdrowia. Wiele działań miało charakter interwencyjny, a nie zaplanowany. Onkologia jest wyjątkową dziedziną, ponieważ nowotwory mają zawsze postępujący charakter. Nie można więc odroczyć lub przerwać leczenia, bo niesie to brzemienne skutki. Podam przykład: w Lombardii w szczycie epidemii spośród stu dziewięciu szpitali w tym regionie sto w zajmowało się wyłącznie leczeniem zakażonych chorych. Pozostałe dziewięć przeznaczono do leczenia nagłych przypadków i właśnie nowotworów. Aż trudno sobie wyobrazić co zdarzyłoby się w takiej sytuacji w Polsce, której zasoby medyczne są znacznie skromniejsze.

Jak z tą sytuacją poradził sobie dyrektor UCK?

UCK pokazywane jest jako przykład szpitala, który bardzo dobrze daje sobie radę w tym trudnym okresie. Na początku epidemii konieczne było co prawda przejściowe wstrzymanie planowych przyjęć do szpitala, ale nie dotyczyło to onkologii i hematologii. Zespoły pracownicze podzielono na niestykające się ze sobą grupy, aby w razie zakażenia nie przerywać opieki w całym oddziale. Grupy te wymiennie wykonywały świadczenia w trybie stacjonarnym lub zdalnym. Każdą wizytę w szpitalu poprzedzał telefoniczny wywiad epidemiologiczny w celu identyfikacji chorych z podejrzanymi objawami lub z kontaktem z zakażonymi osobami. Wszystkim osobom wchodzącym do budynków szpitalnych mierzy się temperaturę ciała. Wstęp do szpitala mają tylko chorzy, pracownicy i opiekunowie osób niepełnosprawnych. Wszędzie pojawiły się informacje i pojemniki do dezynfekcji rąk. W szpitalnym laboratorium szybko uruchomiono testy na obecność wirusa SARS-CoV-2, które wykonywane są u wszystkich chorych w dniu przyjęcia do szpitala. Do czasu uzyskania wyniku przebywają oni w wydzielonym oddziale buforowym. Chorzy przyjmowani w trybie nagłym mają wykonywane ultraszybkie testy, ale przed uzyskaniem wyniku traktowani są jako potencjalni nosiciele wirusa. Przez radiowęzeł szpitalny kilkakrotnie w ciągu dnia podawane są komunikaty z ostrzeżeniami i instrukcjami. W efekcie zakażenia dotyczyły pojedynczych chorych i pracowników i tylko w niewielkim stopniu odbiły się na ciągłości opieki. Obecnie wszystkie kliniki szpitala pracują pełną parą.

Jak dziś wygląda organizacja pracy w poradni i w kierowanej przez Pana klinice? Na co mogą liczyć chorzy w trakcie leczenia oraz pacjenci zgłaszający się po raz pierwszy?

Jest to największa klinika w szpitalu, więc pandemia była dla nas dużym wyzwaniem. Mimo trudnych warunków przez cały czas staraliśmy się zachować normalny rytm pracy. Na początku było jej nawet więcej niż normalnie, ponieważ musieliśmy przejąć część chorych z jednoimiennych szpitali w Kościerzynie i Grudziądzu. Wszystkie jednostki kliniki, tj. oba oddziały stacjonarne, dzienny oddział chemioterapii i zakład teleterapii działają normalnie. W Poradni przyjmujemy chorych na bieżąco, a teleporad udzielamy wyłącznie tym, których znamy i którzy nie wymagają bezzwłocznej wizyty kontrolnej. Pacjentów na zabiegi i porady umawiamy na konkretną godzinę, aby uniknąć tłoku w poczekalni. Dotychczas na szczęście nie mieliśmy wśród chorych i personelu żadnych zakażeń, więc nie przerwaliśmy działalności nawet na chwilę. Cały nasz zespół zasługuje na najwyższe uznanie, bo był to bardzo trudny czas. Z tego co wiem, normalnie działają także inne kliniki UCK zajmujące się chorymi na nowotwory. Obecnie strach pacjentów związany ze zgłoszeniem się do szpitala jest mniejszy, a my jesteśmy bogatsi o doświadczenia ostatnich miesięcy. Jeśli zatem epidemia nagle nie przyspieszy, opieka nad naszymi chorymi nie ucierpi.

Polska Liga Walki z Rakiem, rozpoczyna kampanię edukacyjną pod nazwą „Rak nie poczeka na koniec epidemii”. Na czym będzie ona polegać? Jakich nowotworów będzie dotyczyła?

Ta kampania społeczna zbiegła się w czasie z apelem ekspertów i jest w pewnym sensie jego uzupełnieniem. Otóż nie wystarczy otworzyć chorym drzwi do jednostek służby zdrowia. Trzeba ich przekonać, że w przypadku objawów sugerujących nowotwór muszą się szybko zgłosić do lekarza. Hasło „zostań w domu” nie dotyczy bowiem chorych. Przede wszystkim powinni oni jednak znać niepokojące objawy.

To medyczna wiedza często niezrozumiała dla przeciętnego zjadacza chleba...

Postanowiliśmy więc o tych objawach opowiedzieć w prosty i zrozumiały sposób. Nasza kampania obejmuje dwie formy społecznej edukacji. Po pierwsze, przygotowaliśmy czytelne ikonografiki, na których przedstawiamy typowe objawy piętnastu najczęstszych nowotworów. Przykładowo, w raku płuca są to uporczywy kaszel, duszność i krwioplucie, w raku piersi guzek w piersi lub pod pachą, wciągnięcie brodawki sutkowej czy krwisty wyciek, a w raku jelita grubego krew w stolcu i zaburzenia pracy przewodu pokarmowego. Pierwsze z tych obrazków są już dostępne na naszej stronie Facebook i udostępniam je Państwu jako pierwszym. Oprócz tego przygotowujemy krótki film edukacyjny, w którym poszczególne zalecenia przedstawią bardzo znane osoby z życia publicznego, np. aktorzy, politycy czy sportowcy. Jego premiera odbędzie się w ostatniej dekadzie września. Liczymy, że przekazana w ramach kampanii wiedza przyda się na także na lepsze czasy po pandemii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co to jest zapalenie gardła i migdałków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki