Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Schetyna: Zapłaciliśmy za grzechy wynikiem wyborczym [ROZMOWA]

rozm. Ryszarda Wojciechowska
Grzegorz Schetyna: Platforma musi mentalnie wrócić z ministerstw do ludzi. Wynik następnych wyborów rozegra się w gminie
Grzegorz Schetyna: Platforma musi mentalnie wrócić z ministerstw do ludzi. Wynik następnych wyborów rozegra się w gminie Przemek Świderski
Z Grzegorzem Schetyną rozmawia Ryszarda Wojciechowska.

Spotkał się Pan z działaczami PO w Sopocie. Łatwo nie było. Przebijały się żal i pretensje...
To prawda, chociaż nie jestem formalnie odpowiedzialny za porażkę. Przez ostatnie dwa lata byłem poza zarządem krajowym partii. Czuję się jednak odpowiedzialny za cały projekt o nazwie Platforma, który współtworzę od 15 lat. Dlatego uważam, że takie rozmowy są niezbędne.

Jaki jest nastrój w Platformie?
Nie poddajemy się. Mamy trzy lata do wyborów samorządowych, cztery do parlamentarnych i wszyscy chcemy wybrać taki scenariusz, który dla Polski byłby najlepszy. Który dałby szansę przebudowania Platformy w taki sposób, żeby stała się najlepszą alternatywą dla PiS w następnych wyborach. Z drugiej strony, żeby dzisiaj broniła polskiej samorządności, polskiej europejskości i polskiej wolności przed PiS i jego próbą zawłaszczania państwa.

Czytaj również: Schetyna: Znowu szykuje się wojna polsko-polska [WIDEO,ZDJĘCIA]

Najpierw musicie wybrać lidera. Czy decyzja Borysa Budki o niekandydowaniu przybliżyła Pana do zwycięstwa?
Na pewno nie jestem dalej, bo teraz będziemy z Borysem Budką pracowali razem. A Śląsk, który on reprezentuje, to bardzo ważny region, największy, z najliczniejszą grupą członków naszej partii, z silnie rozwiniętymi strukturami lokalnymi. Ten gest pokazuje, że w trudnych czasach ludzie Platformy się konsolidują, a jedność i współpraca stają się wartościami nadrzędnymi.

Jak to się stało, że Borys Budka, maratończyk, buńczucznie nastawiony do walki, nagle zrezygnował? To tak, jakby przerwał bieg w maratonie tuż po starcie.
Z wielkim szacunkiem przyjmuję decyzję ministra Budki. Dużo rozmawialiśmy. Mieliśmy bardzo podobny program. I okazało się, że możemy go wspólnie realizować. To było bardzo odpowiedzialne z jego strony. Zwłaszcza że te wybory powinny się rozstrzygnąć w pierwszej turze. Im szybciej, tym lepiej. Przeciąganie kampanii wyborczej do marca byłoby niedobre ze względu na sytuację w kraju.

Tomasz Siemoniak to dla Pana poważny konkurent?
Każdy członek Platformy ubiegający się o szefostwo jest poważnym konkurentem. Bo każdy ma swoje osiągnięcia. A Tomasz Siemoniak szczególnie, bo był wicepremierem i ministrem.

Ale w TVN24 mówił Pan o nim troszkę lekceważąco: Gdy ja budowałem struktury, on odpowiadał na e-maile. Nigdy nie będzie liderem.
Ta ostatnia część została wyjęta z kontekstu. Prawdą natomiast jest to, że w kampanii padają twarde słowa. Można operować twardymi argumentami, ale to nie przekreśla wzajemnego szacunku czy szans na współpracę. To świadczy o klasie polityków i partii. W kierowanej przeze mnie Platformie znajdzie się miejsce dla wszystkich.

Pan, pytany o Nowoczesną, która poszybowała ostatnio w sondażach, przeskakując PO, odpowiedział, że to efekt nowości. Ale ja myślę, że ta zwyżka Nowoczesnej to też efekt ośmioletnich grzechów samej Platformy.
Ale za grzechy zapłaciliśmy już wynikiem wyborczym. Teraz musimy budować Platformę na nowe czasy.

Może się trzeba uderzyć w piersi i powiedzieć: moja wina.
Uderzamy się.

Ale słabiutko.

Nie mam takiego wrażenia. Podczas otwartych rozmów z działaczami Platformy wyraźnie o tych grzechach mówię, chociaż nie jestem za nie wprost odpowiedzialny. Ale nie unikam tej odpowiedzialności. Nie uważam jednak, że powinniśmy bić się w piersi bez przerwy i pisać głównie czarne scenariusze. Uważam, że powinniśmy zrobić wszystko, żeby zbudować nową Platformę, stworzyć nowy program i zdobyć nim serca i umysły Polaków.

Czego Pan zazdrości Ryszardowi Petru i Nowoczesnej?

Dobrego samopoczucia i tego, że z niczego zbudował komitet wyborczy, który zdobył prawie 8 procent w wyborach parlamentarnych.

A teraz ma 20 procent poparcia.
Tak, ale prawdziwy sondaż to tylko ten wyborczy.

Jaka byłaby PO pod Pana rządami? Będzie Pan takim ostrym szefem jak Jarosław Kaczyński?
Na pewno musi być kierownictwo zespołowe i wspólnota celów. Nie będzie jednoosobowego kierowania partią i jednoosobowych decyzji. Platforma powinna być drużyną.

Umie Pan działać zespołowo?
Zawsze pracowałem w grupie i powiem szczerze, że Platforma osiągała najlepsze sukcesy w latach 2007-2011, kiedy właśnie pracowaliśmy zespołowo. Dzisiaj do tego trzeba wrócić. To zresztą tak jak w sporcie. Same gwiazdy i indywidualności nie wystarczą, żeby zbudować skuteczny zespół. Musi być jeszcze to coś, co ich spaja, oraz wola i umiejętność współpracy.

Co musiałoby się zmienić w Platformie, żeby mogła się odbić od obecnych sondaży?
Przede wszystkim Platforma musi być silna strukturami lokalnymi. Otwarta na pomysły, które drzemią w ludziach na poziomie gmin, miast, powiatów, województw, okręgów wyborczych. Trzeba im pokazać, że to oni są najważniejsi. Do kolejnych wyborów samorządowych musimy stworzyć nową ekipę, także tam na dole. Musimy mentalnie i fizycznie wrócić z ministerstw, z kancelarii premiera do ludzi. Musimy zacząć znowu ich słuchać. Dawać im twarde wsparcie ze strony parlamentarzystów. Wynik następnych wyborów rozegra się w polskim mieście, polskiej gminie, polskim powiecie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki