Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Otrębski, odtwórca tytułowej roli w serialu „Młody Piłsudski”: Nie jest lekko być Piłsudskim. Chuligan, ale inteligentny [ROZMOWA]

Gabriela Pewińska
Gabriela Pewińska
Grzegorz Otrębski, odtwórca tytułowej roli w serialu „Młody Piłsudski”: Nie jest lekko być Piłsudskim
Grzegorz Otrębski, odtwórca tytułowej roli w serialu „Młody Piłsudski”: Nie jest lekko być Piłsudskim
Do scen „dotkliwych” należała ta rozgrywająca się w szpitalu psychiatrycznym, gdy Ziuk wali głową w ścianę. Ponad dwadzieścia dubli! Ciągle coś nie tak, a to zagrałem za mało przekonująco, a to kamera źle poszła... Potem długo nie mogłem ruszyć szyją – wyznaje Grzegorz Otrębski, aktor Teatru Wybrzeże, odtwórca tytułowej roli w serialu „Młody Piłsudski”.

Postać Marszałka Józefa Piłsudskiego była wcześniej ważna dla Pana?

Na pewno ważniejsza, ciekawsza niż choćby Roman Dmowski. W moich zainteresowaniach historią Piłsudski zawsze był obecny, i to zanim jeszcze dostałem tę rolę. Wszyscy w szkole uczyliśmy się o Marszałku, choć – niestety – wiedza to pobieżna, trochę o Legionach, trochę o Magdeburgu, nieco o sanacji, czyli jego ostatnich latach życia. Niemniej chyba każdy w Polsce wie, kto to był Józef Piłsudski, a jeśli nawet nie wie, to na pewno choć raz usłyszał to nazwisko.

Kiedy dostał Pan tę rolę, od razu rzucił się Pan w wir publikacji na jego temat?

Oczywiście! Choć, trzeba pamiętać, że historia Piłsudskiego to jedno, a scenariusz filmowy oparty na faktach z jego życia to drugie. Film rządzi się zawsze swoimi prawami. To prawda, ale i fikcja na temat Marszałka.

Co na przykład było zmyślone?

Fikcyjny jest choćby cały wątek Lwa Kreutzberga, głównego antagonisty Ziuka. Dżamil, czyli przyjaciel Piłsudskiego w trakcie zsyłki na Syberię, to też postać fikcyjna. „Młody Piłsudski” to serial głównie przygodowy, więc takich zmyślonych wątków, które dodają akcji wartkości, intensywności jest sporo. Historia życia Marszałka zawsze fascynowała. Mniej na pewno wiedzieliśmy o jego młodych latach. Jak się formowały jego poglądy, co budowało jego wewnętrzną siłę, co kształtowało indywidualność i charyzmę. Niewiele wiedzieliśmy o jego rodzinie, rodzeństwie, choćby o szalenie interesującym bracie Bronisławie, o niejednoznacznej postaci ojca, wczesnej śmierci matki, czasach studiów medycznych, może nieco więcej o jego działalności konspiracyjnej w niepodległościowych organizacjach studenckich, spisku na życie cara, zesłaniu w głąb Rosji, gdzie poznał swoją pierwszą miłość.

Jak się czyta jego dzieje, nawet te z czasu młodych lat, to ma się wrażenie, że tym jednym życiorysem można by obdarować kilka osób. I każda z nich mogłaby powiedzieć, że miała bujne, szalone życie.

Młody Piłsudski to człowiek niepokorny, chuligan.

Chuligan, lowelas, ale facet bardzo inteligentny, zdeterminowany.

Dobrze się Pan czuł w jego skórze?

Świetnie! Inna rzecz, gdy dostaję do zagrania postać, zwykle staram się ją polubić, obronić, usprawiedliwić albo – po ludzku – zrozumieć. Nawet gdyby to miał być psychopatyczny morderca, zawsze szukam pozytywnych cech, by nam, mnie i mojej postaci, dobrze się na scenie czy planie filmowym współpracowało.

Postać Piłsudskiego grało wielu znanych aktorów: Daniel Olbrychski, Zbigniew Zapasiewicz, Janusz Zakrzeński, Mariusz Bonaszewski, Mirosław Baka czy Borys Szyc.

Zwykle wcielali się jednak w Piłsudskiego z późniejszych lat życia. Dlatego nie do końca mogli stać się dla mnie inspiracją, zresztą, przyznaję, większości filmów o nim nie widziałem.

Poza tym, nie chciałem się niczym sugerować, miałem zamiar stworzyć postać po swojemu, od początku do końca. Swojego Piłsudskiego.

Które sceny z planu filmowego zapiszą się w Pana pamięci na długo?

Na pewno ucieczka konno, którą kręciliśmy na szerokiej łące, przy zachodzącym słońcu, walcząc z czasem, by światło nie uciekło realizatorom. Gdy te konie na oślep pogalopowały... Dobrze się w tym czułem, choć wcześniej niewiele miałem z jazdą konną do czynienia. Pędząc, poczułem się prawdziwie wolny. Do, by tak rzec, „dotkliwych”, należała scena rozgrywająca się w szpitalu psychiatrycznym. Gdy Ziuk wali głową w ścianę. Ponad dwadzieścia dubli! Ciągle coś nie tak, a to zagrałem za mało przekonująco, a to kamera źle poszła... Po tej scenie długo nie mogłem ruszyć szyją (śmiech). Naprawdę, nie jest lekko być Piłsudskim. Ale świetnie go grać.

Przyniósł Panu szczęście? Jakaś propozycja innej roli się pojawiła?

Nie, ale też czas nie jest dziś ku temu dobry. Życie artystyczne zamarło na czas pandemii.

Jako etatowy aktor gdańskiego Teatru Wybrzeże ma Pan, szczęśliwie, z czego żyć. Ale też pomaga Pan innym. Z dwójką aktorów z teatru rozwozi Pan obiady osobom starszym, które nie powinny w tym czasie wychodzić z domu.

Justyna Bartoszewicz poprosiła mnie i Piotra Biedronia, byśmy – jako wolontariusze, oczywiście – pomogli tym, którym jest w tym czasie najtrudniej. Grupa seniorów – bo o nich mowa – stołowała się wcześniej w lokalu gastronomicznym, który – jak inne – został zamknięty na czas pandemii, ale serwuje obiady na wynos, więc dowozimy je. To z naszej strony taka niewielka pomoc, ale wdzięczność tych ludzi jest naprawdę ogromna.

Ciekawe, czy ktoś z osób, które Pan codziennie odwiedza, ma świadomość, że obiad przywozi mu sam Piłsudski z ekranu telewizora?

Nie sądzę, ale ja też o to nie zabiegam. I w tej sytuacji to akurat jest najmniej ważne.

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki