Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grunwald jak malowany. Fascynująca historia jednego obrazu, który w Malborku można obejrzeć na wystawie "Nigra crux, mala crux"

Anna Szade
Anna Szade
Wielki obraz sprowadzony ze Lwowa został wyeksponowany w Wielkim Refektarzu.
Wielki obraz sprowadzony ze Lwowa został wyeksponowany w Wielkim Refektarzu. Radosław Konczyński
Największy na świecie obraz przedstawiający końcową fazę bitwy pod Grunwaldem można oglądać w Malborku. Wystawione w Muzeum Zamkowym dzieło ma 51 metrów kwadratowych powierzchni, czyli tyle, ile dwupokojowe mieszkanie. O wiele bardziej znane płótno autorstwa Jana Matejki jest trochę mniejsze.

Bitwa pod Grunwaldem do dziś jest uznawana za symbol siły i wielkości Polski, a także przykład mądrości władców i ich troski o przyszłość oraz dobrobyt kraju. To była jedna z największych bitew w dziejach średniowiecznej Europy. 15 lipca 1410 r. naprzeciw siebie pod Grunwaldem stanęły połączone siły Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, dowodzone przez króla polskiego Władysława Jagiełłę i wielkiego księcia litewskiego Witolda oraz wojska zakonu krzyżackiego, dowodzonego przez wielkiego mistrza krzyżackiego Ulricha von Jungingena. Cios zadany pod Grunwaldem spowodował, że Krzyżakom nie udało się odtworzyć wcześniejszej świetności.

Tak znaczącego faktu nie można było pominąć na wystawie „Nigra crux, mala crux. Czarna i biała legenda zakonu krzyżackiego” prezentowanej obecnie w Muzeum Zamkowym w Malborku. Sporą zamkową ścianę „zagrunwaldzono” rozmaitymi wersjami artystycznymi tamtego starcia, będącymi częścią ekspozycji.

Obraz oddycha w Wielkim Refektarzu na Zamku Średnim

Obudzony w środku nocy Polak na hasło „Krzyżacy” odpowie: „Sienkiewicz”, a na „Bitwę pod Grunwaldem” - „Matejko”. Dzieło malarza jest ogromne, ma wymiary 4,26 na 9,87 m. Ale to nie rekord, jeśli chodzi o ilustrację grunwaldzkiej wiktorii. Aktualnie w malborskim zamku prezentowane jest płótno autorstwa Zygmunta Rozwadowskiego i Tadeusza Popiela, uznawane za najcenniejszy eksponat na pierwszej w historii muzealnictwa wystawie o zakonie krzyżackim. Został wypożyczony z Muzeum Historycznego we Lwowie.

- Jego ściągnięcie tutaj nie było łatwe, bo trwa wojna w Ukrainie. Gdy ekipa była we Lwowie, ogłaszano alarmy przeciwlotnicze. Nie nagłaśnialiśmy tego, by zapewnić bezpieczeństwo całego przedsięwzięcia i jego uczestników. Nie mówiąc o tak trudnej technicznie stronie jak demontaż. Ekipa lwowska miała na to tylko jeden dzień, bo panowie mieli już karty powołania do wojska i szli na front, więc w ostatniej chwili zwijali ten obraz - opowiada nam dr hab. Janusz Trupinda, dyrektor Muzeum Zamkowego w Malborku.

Zresztą pośpiech towarzyszył dziełu od początku. Rozwadowski i Popiel namalowali obraz w ciągu zaledwie pięciu miesięcy. To prawdziwa „mission impossible”, biorąc pod uwagę choćby gigantyczny rozmiar.

Ma 10 na 5 m, nawet trochę więcej, na 5,20 m. Demontaż z ekspozycji we Lwowie i przewiezienie go do Malborka było dość dużym wyzwaniem. Obraz zdemontowaliśmy w lipcu, przyjechała ekipa z Malborka, by się zapoznać z warunkami, w jakich on przebywał, by zobaczyć proces demontażu i potem to wykorzystać przy eksponowaniu w Malborku - relacjonuje dr hab. Roman Czmełyk, dyrektor lwowskiego muzeum.

A przecież trzeba było go jeszcze przewieźć przez objęty wojną kraj w specjalnym konwoju.

- Transport był specjalistyczny. W Ukrainie jest firma, która specjalizuje się w przewożeniu dóbr kultury. Firmy z Polski czy Europy w czasie wojny raczej boją się do nas jechać. Konwój to jest najdrobniejsza sprawa w tym wszystkim. Chodzi o ubezpieczenie, bo w czasie wojny nikt nie może dać gwarancji, co przeleci, dokąd, gdzie spadnie. I to były największe obawy. Ale cieszymy się, wszystko bezpiecznie dotarło i w przepięknych warunkach jest eksponowane - cieszył się w rozmowie z nami Roman Czmełyk.

„Bitwa pod Grunwaldem” jest wystawiona w Wielkim Refektarzu, dawniej przeznaczonym na biesiady rycerzy - gości z Europy Zachodniej, przybywających licznie, by pomóc Krzyżakom w ich walce z poganami. Zresztą w czasach polskich również służył jako jadalnia. Mógł pomieścić nawet 400 osób.

Teraz sala jest pusta, więc nie sposób nie zauważyć wyłaniającej się z mroku „Bitwy…”.

- Muszę powiedzieć, że w takim stanie, w takiej aranżacji, w jakiej jest eksponowany ten obraz, to pewnie jeszcze nigdy nie był prezentowany. We Lwowie był umieszczony w Arsenale Miejskim, gdzie mieści się muzeum broni, oddział lwowskiego Muzeum Historycznego. Arsenał jest węższy, trochę inaczej ma zorganizowaną przestrzeń. Tutaj ten obraz oddycha i żyje innym życiem. Specjalne podświetlenie eksponuje dużo detali, które mogły nie być tak zauważane przy bardziej przyciemnionym oświetleniu, jakie jest we Lwowie - powiedział nam Roman Czmełyk.

Obraz trafił do Lwowa, "bo nikomu nie był potrzebny w Krakowie"

Autorzy obrazu doskonale wiedzieli, co robią. Wcześniej współtworzyli „Panoramę Racławicką”: Popiel namalował krajobraz, wszystkie drzewa oraz chałupy chłopskie, a Rozwadowski pod kierunkiem Wojciecha Kossaka - sceny batalistyczne, więc mieli doskonały warsztat. Przede wszystkim zaś byli uczniami Jana Matejki.

- Swojego wielkiego mistrza przywołali poniekąd w układzie kompozycyjnym. Najważniejsza scena to śmierć wielkiego mistrza, dokładnie tak samo jak u Matejki, nawet w podobnym „układzie choreograficznym” to się odbywa. Mamy Jagiełłę w oddali, u Matejki jest on po prawej stronie, u Popiela i Rozwadowskiego - po lewej - zwraca uwagę Aleksander Masłowski, kierownik zamku w Sztumie, współautor wystawy dostępnej w Muzeum Zamkowym.

To absolutnie najcenniejszy eksponat, biorąc pod uwagę również aktualny kontekst historyczny, a także emocjonalny. Ma bardzo ciekawą historię. Związana jest z 1910 r., z obchodami krakowskimi - podkreśla Janusz Trupinda.

Mowa o 500-leciu zwycięstwa Polaków nad Krzyżakami pod Grunwaldem, jakie zorganizowano w Krakowie. W zaborze austriackim, gdzie nie panował tak silny antypolski terror, była większa swoboda, można było bez obaw manifestować przywiązanie do polskiego dziedzictwa. 12 lipca 1910 r. na placu św. Ducha, tuż obok Teatru Słowackiego, otwarto drewniany pawilon, w którym pokazano obraz Popiela i Rozwadowskiego.

Pierwotnie organizatorzy tego niezwykłego jubileuszu chcieli wypożyczyć słynny obraz Jana Matejki „Bitwa pod Grunwaldem” od Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie, do którego wtedy należał. Ale się nie udało. To dlatego duet malarzy w ogóle otrzymał zlecenie i wykonał obstalowane dzieło.

W jakich okolicznościach obraz znalazł się we lwowskich zbiorach? Trafił tam prawdopodobnie w okresie międzywojennym po tym, jak po krakowskim jubileuszu płótno zwinięto, a budynek, w którym je eksponowano, został rozebrany.

Lwowskie Muzeum Historyczne było założone 130 lat temu. Akurat w tym roku obchodzimy jubileusz. Ten obraz niekoniecznie podobał się autorom, właściwie był zrobiony „na szybko” i na potrzeby konkretnego dnia, bo miał uświetnić konkretne wydarzenie. Później mało kto się nim interesował. Nie był to konkurencyjny obraz dla dzieła Matejki, a wszyscy byli na nim skupieni. Więc trafił do naszego muzeum, bo nikomu nie był potrzebny w Krakowie - słyszymy od Romana Czmełyka.

Olbrzymi rulon z płótna, niczym zbędny w domu dywan lądujący w graciarni, trafił do magazynu na lata. Dopiero w 1989 r. odnalazł go prof. Zdzisław Żygulski junior, wybitny polski historyk sztuki, wieloletni pracownik Muzeum Narodowego w Krakowie, profesor Akademii Sztuk Pięknych.

- Obraz należy oglądać od lewej ku prawej - radzi prof. Zdzisław Żygulski w publikacji „Sławne bitwy w sztuce”. - Po lewej wyobrażony jest król Jagiełło konno, ze świtą. (…) Na pierwszym planie polski żołnierz strzeże wziętych do niewoli krzyżackich żołnierzy. Na dalszych planach trwa jeszcze walka konnych, a pośrodku pokazany jest epizod z upadkiem i odzyskaniem głównej chorągwi Królestwa. Po prawej, w zbliżeniu, artyści pokazali pogrom braci zakonnych i śmierć wielkiego mistrza. Wielki mistrz próbuje się bronić przed atakiem polskiego rycerza, zapewne Zawiszy Czarnego, oraz przed dwoma piechurami.

Co ciekawe, wśród jeńców krzyżackich, którzy siedzą na pierwszym planie, swoje twarze ukryli autorzy dzieła.

To słynne dzieło kiedyś w zamku się nie zmieściło

Po kilkunastu latach od odnalezienia obrazu po raz pierwszy zaprezentowano go w 2003 r. w Gdańsku, z okazji 550 rocznicy powrotu grodu nad Motławą do Polski. 20 lat temu pokazywany był również w Muzeum Zamkowym w Malborku, podczas wystawy zatytułowanej „Grunwald - obraz i wotum”.

- Niestety, okazało się, że największy obraz nie mieścił się w żadnej z sal zamkowych. Mimo to, nie zrezygnowaliśmy. Dlatego wybraliśmy przyziemie Karwanu - tłumaczył dwie dekady temu w „Dzienniku Bałtyckim” Mariusz Mierzwiński, ówczesny dyrektor Muzeum Zamkowego w Malborku.

Teraz... zmieścił się w Wielkim Refektarzu. Zresztą wcześniej, a dokładnie 29 maja 1976 r., podczas inauguracji obchodów 700-lecia nadania praw miejskich i 31 rocznicy wyzwolenia Malborka, w tej samej sali wystawiono grunwaldzkie dzieło Jana Matejki, wypożyczone z warszawskiego Muzeum Narodowego.

Płótno autorstwa Popiela i Rozwadowskiego prezentuje się pięknie, bo trafiło w 2009 r. na Wawel, gdzie przeszło gruntowną renowację.

Obraz był wielokrotnie zawijany i rozwijany w niewłaściwy sposób, dlatego musimy go wyprostować. Następnie będziemy oczyszczać powierzchnię płótna i scalać wszystkie jego warstwy - tłumaczyła przed laty Ewa Wiłkoć, konserwator zabytków Zamku Królewskiego na Wawelu.

Obecnie jedyną okazją, by obejrzeć „Bitwę…”, jest wizyta w Malborku.

- Od początku wojny w Ukrainie obraz nie był eksponowany, nie był dostępny dla publiczności. I w takich okolicznościach padły nieśmiałe słowa pana dyrektora Trupindy: „Czy w takim trudnym czasie zgodzilibyśmy się wypożyczyć dzieło?”. Ucieszyliśmy się, że dołączymy do wystawy tak słynnego muzeum europejskiego. Wojna zmieniła reguły funkcjonowania dla całego naszego państwa. Muzealnicy boją się czasem do nas zwracać, bo myślą, że istnieje wiele zakazów. Odwrotnie, jesteśmy nastawieni na współpracę międzynarodową - podkreśla Roman Czmełyk. - Bardzo się cieszę, że będzie przebywał w bardziej bezpiecznych warunkach niż te, które dzisiaj my mamy w Ukrainie, we Lwowie, gdzie codziennie są ostrzeliwania rakietami.

Wystawa „Nigra crux, mala crux. Czarna i biała legenda zakonu krzyżackiego” będzie czynna do 15 stycznia 2024 r., natomiast obraz pozostanie na zamku na dwa lata.

Wyjątkowość wystawy sprawia, że Muzeum Zamkowe zdecydowało się wprowadzić bilet wstępu tylko na tę ekspozycję. Obowiązuje jedna cena - 35 zł od osoby za zwiedzanie w towarzystwie przewodnika. Wejściówkę można kupić również drogą internetową na stronie bilety.zamek.malbork.pl.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki