Gdynia: W piątek pilne spotkanie w sprawie kardiologii

W naradzie, oprócz dyrektorów trójmiejskich szpitali i NFZ, weźmie udział także wicewojewoda Michał Owczarczak.

- Sprawy nie bagatelizujemy, to kwestia bezpieczeństwa zdrowotnego Pomorzan - mówi Jarosław Maciejewski z biura prasowego Urzędu Wojewódzkiego.

Zabranie przez NFZ kontraktów na kardiologię zachowawczą szpitalom marszałkowskim zmusiło je do oszczędności.

Szpital Morski w Gdyni ogranicza prawie o połowę liczbę pacjentów. Likwiduje 15 łóżek kardiologicznych i zwalnia część personelu medycznego. Z kolei Pomorskie Centrum Traumatologii praktycznie traktuje oddział kardiologiczny jako wewnętrzny.

Wobec braku finansowania świadczeń przez fundusz dyrektor Małgorzata Bartoszewska-Dogan powiadomiła w czwartek wszystkich zainteresowanych, że PCT nie będzie już przyjmować chorych po inwazyjnych zabiegach kardiologicznych. Nad przyłączeniem się do placówek ograniczających przyjęcia chorych zastanawia się także szpital na gdańskiej Zaspie, który na leczenie chorych na serce dostał o 3,5 mln zł mniej niż w ubiegłym roku.

Oznacza to spory problem dla pozostałych pomorskich szpitali, bowiem będą one musiały przyjąć pacjentów, dla których zabraknie miejsc. Tymczasem oddziały kardiologiczne pękają w szwach...
Z dramatycznym protestem przeciw zrzuceniu odpowiedzialności prawnej i moralnej na personel medyczny wystąpił w czwartek do marszałka, wojewody, władz Gdyni i Sopotu Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy z redłowskiego szpitala.

- Władza umywa ręce - mówi dr Jerzy Zadrożny z OZZL. - Pytamy, kto weźmie na siebie prawną i moralną odpowiedzialność za konsekwencje nieprzyjęcia pacjenta, który nie został zatrzymany na oddziale z powodu braku miejsc.

CZYTAJ TAKŻE:
Czarny scenariusz dla gdyńskiej kardiologii
Pomorze: Brak miejsc na oddziałach kardiologii
Pomorze: Bój o kardiologię toczy się nadal
Trójmiasto: Fundusz likwiduje oddziały kardiologiczne