Gdynia. Pościg za rowerowym piratem drogowym

Do nietypowego zdarzenia doszło w czwartek, 18 sierpnia w Gdyni, po godz. 17. To wówczas rowerzysta wymusił na funkcjonariuszach policji i straży miejskiej pościg za sobą.

Dlaczego? Otóż najpierw postanowił przejechać na czerwonym świetle przez skrzyżowanie ulic Świętojańskiej i Piłsudskiego. Na następnym skrzyżowaniu również zignorował czerwone światło i przejechał przez przejście dla pieszych, mimo że widział stojący nieopodal radiowóz.

- Zrobił to z premedytacją, widząc stojący nieopodal radiowóz straży miejskiej - mówi Danuta Wołk-Karaczewska, rzecznik Straży Miejskiej w Gdyni.

Gdy radiowóz ruszył za rozpędzonym rowerzystą, ten zaczął uciekać. Najpierw uciekał ul. Świętojańską, a następnie skierował się w stronę Sopotu. Postanowił kluczyć pomiędzy uliczkami Redłowa, jechał tam nawet po chodniki licząc, że policjanci nie znają topografii dzielnicy. Funkcjonariusze jednak bardzo dobrze orientowali się w terenie i w pewnym momencie po prostu zajechali rowerzyście drogę

- Rowerzysta nie reagował na wezwania do zatrzymania się, pędził chodnikiem, miejscami bardzo wąskim, manewrując między przechodzącymi ludźmi, w tym matką prowadzącą wózek, grupką przechodniów i starszym mężczyzną. Liczył na to, że zgubi radiowóz w małych uliczkach Redłowa, ale się przeliczył, bo patrol świetnie znał topografię dzielnicy i zaskoczonemu rowerzyście nagle zajechał drogę - informuje rzeczniczka.

Gdy mężczyzna w końcu został zatrzymany przyznał się, że widział funkcjonariuszy i liczył na to, że nie zwrócą na niego uwagi i nie zaczną gonić. Przeprosił za swoje zachowanie.

Kary jednak nie uniknął, otrzymał dwa mandaty - jeden w wysokości 300 zł za przejechanie na czerwonym świetle oraz 500 zł za niezastosowanie się do poleceń osoby uprawnionej do kierowania ruchem.