Sytuacją zdenerwowani są nie tylko wnioskodawcy, ale także opozycyjny radny Gdyni Paweł Stolarczyk, który składał razem z mieszkańcami uchwałę.
- Pod takimi pretekstami, jakie wymyślają urzędnicy, odrzucić można niemal każdy dokument - twierdzi Stolarczyk.
Pierwszy raz projektu nie zaakceptowano w ubiegłym roku. Prawnicy magistratu stwierdzili wtedy, iż... nieprawidłowo umieszczono nagłówki pod listą podpisów mieszkańców. Dokument złożono jeszcze raz, ale i tym razem są kłopoty. Wnioskodawcy otrzymali pismo od Komisji Samorządności Lokalnej i Bezpieczeństwa Rady Miasta Gdyni, iż... lista podpisów mieszkańców nie jest trwale połączona z kopią projektu uchwały.
- Trudno jest pięćset podpisów trwale połączyć z projektem, nie ma zszywacza, który umożliwiłby spięcie tylu kartek - mówi Paweł Stolarczyk. - Dodatkowo w statucie miasta nie ma żadnych konkretnych informacji, w jaki sposób listy autografów mają być dołączone do uchwały. Zwróciłem się już z pismem do prezydenta Gdyni i oczekuję odpowiedzi, jaka forma dołączenia podpisów będzie urzędników satysfakcjonowała - czy ma być to klej, taśma klejąca, czy inny sposób. Dla mnie jednak sprawa jest absurdalna. Takie gierki urzędników zniechęcają mieszkańców do składania projektów obywatelskich i spowodują, że nikt nie będzie chciał tego robić.
Mirosława Węsierska, która zebrała najpierw ponad 600, potem pół tysiąca podpisów pod projektem, deklaruje jednak, iż zrobi to trzeci raz.
- Niech tylko urzędnicy precyzyjnie wskażą mi, jak mam prawidłowo dołączyć listę - mówi.
Stanisław Borski, radny z KSLiB RMG, twierdzi natomiast, iż radni musieli odrzucić projekt obywatelskiej uchwały.
- Miał on uchybienia formalne, o czym wnioskodawców poinformowaliśmy pisemnie - mówi Borski. - Nie ma w naszym działaniu żadnej złośliwości. Jeśli uzupełnią dokument i w prawidłowej formie złożą go jeszcze raz, będzie procedowany.
Pierwszy, obywatelski projekt uchwały Rady Miasta Gdyni dotyczy zagadnień wspierania lokalnej przedsiębiorczości. Jego współautorem jest Mirosława Węsierska, którą miasto eksmitowało z zakładu szewskiego, prowadzonego przez nią na placu Górnośląskim w Orłowie.
Wnioskodawcy zawarli w projekcie zapisy, które w takich wypadkach, kiedy drobny przedsiębiorca nie z własnej winy traci stanowisko pracy i możliwość zarobkowania, zobowiązywałyby miasto do wskazania innej, równie dogodnej lokalizacji, gdzie mógłby prowadzić firmę. Dodatkowo samorządowcy mieliby stworzyć też spójny program wspierania drobnych przedsiębiorców i pochylić się nad problemami mieszkańców wykonujących swój zawód w jednoosobowych zakładach.
Zamieszki przez pokaz Louis Vuitton
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?