18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańszczanie wygrali Bitwę o Dom. Nowe życie Ewy i Kamila Boguszewskich [ZDJĘCIA, FILM]

Kamila Grzenkowska
Ewa i Kamil Boguszewscy wygrali wymarzone mieszkanie w telewizyjnej Bitwie o Dom
Ewa i Kamil Boguszewscy wygrali wymarzone mieszkanie w telewizyjnej Bitwie o Dom Bartosz Krupa/East News
Czy udział w programie telewizyjnym może przewrócić życie jego uczestników do góry nogami? Oczywiście! Kilka dni temu przekonali się o tym Ewa i Kamil Boguszewscy - młode małżeństwo z Gdańska, które wygrało "Bitwę o Dom", emitowaną w telewizji TVN. Główną nagrodą było ponad 50-metrowe mieszkanie w Warszawie, które trafiło właśnie do nich. Już planują przeprowadzkę do stolicy.

- Jeszcze nie możemy do końca uwierzyć, że wygraliśmy. To dla nas nadal szok - nie ukrywa 25-letnia Ewa Boguszewska.
W programie TVN Ewa i Kamil Boguszewscy nie ukrywali, że mają za sobą trudny okres dzieciństwa i dorastania. Oboje trafili do Domu Dziecka na gdańskiej Oruni. Tutaj się poznali. Zaznaczają jednak, że to już dla nich zamknięty rozdział, a dziś są szczęśliwą rodziną. Dla swoich dwóch córek chcą stworzyć dom, którego sami nie mieli.

- I ja, i mąż mamy rodzeństwo. Ale mieszkają oni w różnych częściach Polski. To, co nas trzyma w Gdańsku, to tylko praca. Myślę, że bez problemu znajdziemy ją także w stolicy, tam są większe możliwości - mówi pani Ewa.

Jest kelnerką i baristką, a jej 27-letni mąż pracuje w jednej z firm sprzątających. Z córkami Nikolą i Klaudią zajmują mieszkanie komunalne na Oruni. Miasto przyznało im przed kilku laty 40-metrową kawalerkę. Kiedy pojawiły się dzieci, małżonkowie postanowili wydzielić dla nich osobne pomieszczenie i ostatecznie w niewielkim mieszkaniu powstały trzy osobne pokoiki - by każdy miał swój kąt.

Na razie nie wiadomo, kiedy rodzina będzie się przeprowadzać, zwłaszcza że trwają formalności związane z przekazaniem im własnościowego mieszkania. Rodzice nie chcą wyrywać dzieci w trakcie roku szkolnego z jednej szkoły i przenosić do drugiej. Prawdopodobnie więc poczekają do wakacji. Pani Ewa nie ukrywa, że zabiorą ze sobą tylko odzież i zabawki, bo we wszelki sprzęt i meble mieszkanie jest już wyposażone.

[Wideo: Zwycięzcy 2. edycji Bitwy o Dom o swoich emocjach po zakończeniu programu. Źródło: X-News]:

Udział w "Bitwie o Dom" małżonkowie wspominają bardzo miło.

- Byłam zaskoczona, kiedy ktoś do nas oddzwonił z telewizji i poinformował, że weźmiemy udział w programie. Był kręcony od wakacji. Ja wówczas nie pracowałam, a mąż wziął urlop. Nie było jednak łatwo pogodzić niektórych obowiązków z wyjazdami do Warszawy. Po nagraniach, co środę, obowiązkowo siadaliśmy przed telewizorem i przyglądaliśmy się temu, co inni robią, i jak wypadliśmy my - nie ukrywa pani Ewa.

Na początku w programie walczyło 12 rodzin. Co tydzień należało wykonać inne zadanie, np. wykończyć i umeblować kuchnię, łazienkę czy pokój gościnny. Gdańszczanie starali się konsultować z sobą przy planowaniu każdego z pomieszczeń i słuchać jedno drugiego.

Po każdym programie jedna rodzina odpadała. Zanim jednak zapadał "wyrok", do każdego mieszkania zaglądali jurorzy, którzy oceniali pomysły na wykończenie.

- Strasznie mi serce waliło ze zdenerwowania, kiedy do nas wchodzili. To było bardzo stresujące. Nie lubiłam też tak zwanych setek, czyli sytuacji, kiedy musiałam się wypowiadać przed kamerą - przyznaje 25-latka.

Sami jurorzy poza kamerami okazywali się sympatycznymi ludźmi, z którymi można było porozmawiać, i to nie tylko o programie.

Pomorzanie stanowią silną reprezentację w różnych emitowanych programach telewizyjnych. W popularnym ostatnio programie TVN "Master Chef" swoimi kulinarnymi umiejętnościami chwalili się m.in. Diana Volokhova z Gdyni, Jarosław Falkowski z Gdańska, Krzysztof Bitel z Pruszcza Gdańskiego oraz Daniel Hucik z Bartoszyc, którego na Pomorze przygnały studia. Najlepiej z tego grona poradziła sobie pochodząca z Armenii Diana. Dotarła aż do finału. Choć zajęła trzecie miejsce, przyznaje, że udział się opłacał, bo właśnie spełniają się jej marzenia.

- Buduję stronę internetową, na której będzie można znaleźć moje przepisy, także te z Armenii - opowiada Diana Volokhova. - Wkrótce w Warszawie otworzę minipiekarnię, gdzie będzie można kupić między innymi ciastka z Kaukazu. Mam plan, że z czasem będą one w całej Polsce. Marzę, że gdy będę miała więcej pieniędzy, otworzę także własną restaurację.

wsp. Anna Mizera - Nowicka

[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki