MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gdańska lekarka, posłaniec dobroci, wyrusza do Zambii

Janina Stefanowska
Lek. med. Justyna  Fox pakuje leki - część wyśle pocztą za pieniądze otrzymane m.in od parafian z Kartuz
Lek. med. Justyna Fox pakuje leki - część wyśle pocztą za pieniądze otrzymane m.in od parafian z Kartuz mat. prywatne
Gdy większość z nas będzie sobie przedłużać jeszcze świąteczną atmosferę pod pachnącą choinką, lekarka Justyna Fox z Gdańska będzie już w drodze do Zambii. W piątek, 28 grudnia wylatuje z Polski, by swoją pracą, medyczną wiedzą i doświadczeniem, zaangażowaniem i chęcią pomocy wesprzeć sierociniec w Kasisi. Już dziś misternie układa w podróżnej walizce otrzymane od wielu ludzi i instytucji okulary i medykamenty, których na miejscu tak bardzo brakuje.

- Zwykle rodzinną wigilię organizowałam u siebie, w tym roku ze względu na wyjazd do Afryki, zostałam zwolniona z tego obowiązku - śmieje się pani Justyna. - Wigilia u brata, jedno święto u rodziców, drugie u przyjaciół. I pakuję, co się da. Swoich rzeczy wezmę niewiele, poupycham jak najwięcej lekarstw. Wylatuję z Gdańska do Frankfurtu, stamtąd do Addis Abeby w Etiopii i do Lusaki. Razem - 26 godzin podróży.

W zbieranie leków, witamin, środków przeciwbólowych i odżywek dla afrykańskich dzieci zaangażowało się wielu ludzi w Polsce - i w rodzinnej parafii pani Justyny, w kościele św. Kazimierza w Kartuzach, gdzie wierni do kosza przy ołtarzu przynosili swoje dary, i w Trójmieście, i w innych miastach. Na prośbę o leki i środki higieniczne czy mleko w proszku nie pozostali obojętni aptekarze. Uzbierało się sporo darów. Część zostanie wysłana pocztą, gdyż nie da się wszystkiego zabrać do samolotu, nawet w powiększonym o jedną walizkę bagażu - co przysługuje wolontariuszom niosącym pomoc medyczną.

- Jadę do Kasisi, niewielkiej miejscowości oddalonej o 37 km od stolicy Zambii, Lusaki - mówi Justyna Fox. - Znajduje się tam dom dziecka, który prowadzą polskie zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej, tzw. służebniczki starowiejskie. Pod opieką tego największego w Zambii sierocińca jest 260 dzieci w różnym wieku. Nad dziećmi czuwa siedem polskich sióstr, 8 miejscowych oraz 50 opiekunek. Dzieci żyją w czterech grupach - niemowląt i młodszych dzieci, starszych dziewcząt, dzieci ulicy oraz dzieci zainfekowanych HIV/AIDS. Tych ostatnich jest tu 80. Mają osobno wydzielone skrzydło sierocińca.

Dzieci trafiające do domu dziecka są niedożywione, odwodnione, chore. Wynika to z ogromnej biedy, braku opieki dorosłych. Są z całej Zambii.

- Po raz pierwszy usłyszałam o Kasisi w relacjach Szymona Hołowni - opowiada pani Justyna. - I po prostu zdecydowałam się tam pojechać jako wolontariusz. Jestem internistą, specjalistą medycyny podróży. Chcę się zorientować od strony medycznej, jaka pomoc jest najbardziej potrzebna w tym miejscu. Wiozę leki dla dzieci, gdyż od siostry Marioli Mierzejewskiej, Polki z Nowego nad Wisłą, dyrektorki sierocińca w Kasisi, z którą jestem w kontakcie wiem, że tego bardzo im potrzeba.

Siostry w Kasisi zajmują się nie tylko sierocińcem - prowadzą przedszkole i szkołę. Funkcjonują wyłącznie dzięki sponsorom z całego świata, gdyż nie mają rządowego wsparcia finansowego. Bez choćby podstawowego wykształcenia dzieci w Afryce nie mają szans na pracę i rozwój. - Żeby mogły nauczyć się pisać, czytać, muszą prawidłowo widzieć - dodaje Justyna Fox. - Dlatego wiozę ze sobą okulary dziecięce, zebrane przez znajomych, a opisane nieodpłatnie przez optyka z firmy Ocus z Sopotu. Zabieram też ze sobą kasetę szkieł próbnych od przyjaciół z firmy MDT z Krakowa, by zbadać wzrok dzieciom i dopasować im okulary.

Do akcji zbiórki okularów włączył się 16-letni syn pani Justyny - Łukasz.

- Początkowo nie wierzył, że wyjeżdżam do Zambii - przyznaje mama. - Gdy sobie uświadomił, że to dzieje się naprawdę, włączył się w zbieranie okularów, a teraz służy logistycznym wsparciem.

Na afrykańskiej ziemi potrzebujących dzieci jest wiele - te z Zambii trafiły na otwarte serca polskich zakonnic, podróżników, ludzi dobrej woli. A im więcej ich będzie, tym więcej zaniosą radości, miłości i pomocy. Ich posłannikiem świątecznym z Polski jest doktor Justyna Fox.

- Cieszę się, że tylu ludzi wspiera mnie w tym przedsięwzięciu, dookoła czuję tyle poparcia i takiego serdecznego zainteresowania - dodaje pani Justyna.- Opowiem o nich w Kasisi.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki