To przedostatnia przychodnia wojewódzka z czarnej listy placówek, których pozbyć się chce samorząd. Przeciw tej decyzji ostro protestują zarówno jej pracownicy, jak i rodzice 9-tysięcznej armii młodych sportowców, którzy na co dzień korzystają z jej usług. Tymczasem zarząd województwa zapewnia: przychodnia nie zniknie, zostanie przyłączona do Szpitala Specjalistycznego na Zaspie, gdzie jej podopieczni będą mieli lepszy dostęp do badań diagnostycznych i porad specjalistów. Czeka ją po prostu restrukturyzacja.
- W przypadku naszej przychodni hasło restrukturyzacja nie ma żadnego uzasadnienia - tłumaczy dr Jarosław Gumuła - mąż zaufania protestujących pracowników. - Placówka nie jest zadłużona, ma za to 600 tys. zł oszczędności. Po pierwszym półroczu jest co prawda na minusie, ale tak jest co roku; po wakacyjnej przerwie nadrabia wszystko z nawiązką.
Zdaniem personelu - sportowa przychodnia to dla samorządu łakomy kąsek. Działka na której stoi, jest jego własnością. A ceny nieruchomości w rejonie Przymorza i Zaspy wzrosły niebotycznie. Samorząd nieźle by na niej zarobił.
- Dziwi jednak nagła zmiana frontu - tłumaczy jeden z lekarzy, prosząc o anonimowość. Ten sam Sejmik przegłosował w listopadzie ub. roku uchwałę o oddaniu w wieczystą dzierżawę tego terenu firmie deweloperskiej. W umowie miał być zapis w myśl którego deweloper (zastrzegł sobie anonimowość) zobowiąże się bezpłatnie udostępnić lokal dla przychodni na parterze budynku, który tam postawi.
- Ogłoszenie przetargu opóźniało się jednak z powodów formalnych - relacjonują pracownicy. W maju br. Urząd Marszałkowski gotów był już to zrobić, gdy nagle okazało się, że Departament Zdrowia wstrzymał przetarg. Motywy tej decyzji zespół sportowej przychodni poznał niedawno. O projekcie przyłączenia placówki do szpitala na Zaspie dowiedział się z ...lokalnego radia.
Wojewódzka Przychodnia Sportowo-Lekarska z liczącą 40 lat historią, zajmuje parterowy pawilon przy ul. Lęborskiej od 1972 roku. Na 675 m kw. powierzchni mieszczą się liczne gabinety oraz rozbudowany dział rehabilitacji.
- Dwie trzecie przychodni przeszło gruntowny remont - wspomina mgr Maciej Zyborowicz, specjalista rehabilitacji. - Urząd nie dołożył do niego ani złotówki. Raz tylko były marszałek Jan Kozłowski - wielki przyjaciel sportowców - sfinansował zakup automatu do badań hematologicznych. Placówka jest jednak bardzo dobrze wyposażona, posiada wszystkie potrzebne urządzenia diagnostyczne. Rocznie obsługuje ok. 9 tysięcy młodych sportowców - do 23 roku życia. Zgodnie z ustawą stan ich zdrowia oceniać może jak i wystawiać stosowne zaświadczenie może jedynie lekarz specjalista w zakresie medycyny sportowej lub innej specjalności, ale z certyfikatem. Na różnego typu badania każdy młody sportowiec musi się zgłaszać co pól roku. I na to przychodnia ma kontrakt z NFZ. Za ocenę stanu zdrowia zawodników uprawiających sport wyczynowo - płacą kluby. Na miejscu mają ortopedę, neurologa, pediatrę, okulistę i l aryngologa.
Przychodnia przy Lęborskiej otwarta jest też na potrzeby mieszkańców Gdańska. Oferuje im cały wachlarz zabiegów z zakresu rehabilitacji. Rocznie wykonuje się ich w przychodni ponad 40 tys. I tę działkę ma od niej przejąć szpital na Zaspie. Wicemarszałek Hanna Zych-Cisoń obiecuje, że miejsc starczy dla wszystkich pacjentów, bo rehabilitacja na Zaspie wydłuży godziny pracy do wieczora.
Czytaj także:
Komu przeszkadza przychodnia sportowa?
Co dalej z przychodnią sportową na Przymorzu?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?