Informacja o tragicznym finale imprezy z dopalaczami w falowcu na Przymorzu wstrząsnęła Gdańskiem pod koniec października 2014 roku. Choć dwóch młodych mężczyzn zmarło, 10 miesięcy później prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie. Jego ponowne rozpoczęcie nakazać może sąd, który w styczniu podejmie decyzję w tej sprawie.
O kontrowersyjnej decyzji w sprawie zamknięcia śledztwa napisaliśmy we wrześniu jako pierwsi. Po naszej publikacji ojciec jednego ze zmarłych mężczyzn zdecydował się złożyć zażalenie na umorzenie śledztwa.
- Po rozpoznaniu sprawy sąd może uznać, że podstaw do wznowienia śledztwa nie ma (wówczas nasze postanowienie o umorzeniu się uprawomocni) lub uchylić to postanowienie (postępowanie będzie wówczas kontynuowane zgodnie ze wskazaniami sądu) - wyjaśnia prok. Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Przypomnijmy, że do tragedii doszło pod koniec października 2014 roku. Jeden z 23-latków zginął wskutek upadku z piątego piętra, a przybyli na miejsce policjanci w mieszkaniu w falowcu na gdańskim Przymorzu natrafili na jego rówieśnika i 24-latka. Obaj byli pobudzeni i agresywni, pomimo że na miejsce niezwłocznie przyjechała karetka, drugi 23-latek zmarł z powodu zatrucia w drodze do szpitala.
Czytaj więcej na ten temat: Młodzi ludzie, którzy zginęli na Przymorzu, mieli we krwi dopalacze. Handlarz za to odpowie?
Choć biegli nie mieli wątpliwości, że to dopalacze spowodowały śmierć zatrutego mężczyzny i śmiertelny upadek jego kolegi, śledztwo zostało umorzone. Jak tłumaczyli prokuratorzy z gdańskiej okręgówki - we krwi 23-latków toksykolodzy wykryli mające „działanie halucynogenne i mogące powodować agresję, strach oraz panikę” 25B-NBOMe i 4CMC (tzw. kefedron). Tymczasem w październiku 2014 r. obie substancje były jeszcze legalne (dziś 25B-NBOMe traktowane jest przez prawo jak narkotyk).
Śledczy wskazywali jednak również na drugą zasadniczą przyczynę zamknięcia sprawy: przypisanie zagrożonego karą do 5 lat więzienia przestępstwa „nieumyślnego spowodowania śmierci człowieka” wymaga bowiem wykazania między zachowaniem sprawcy a skutkiem śmiertelnym „bezpośredniego i wyraźnego związku przyczynowego”.
- Samo dostarczenie substancji, choć miało istotny wpływ na zdarzenie, nie było jedynym działaniem powodującym śmierć - wyjaśnia prok. Agnieszka Gładkowska. - Mimo ostrzeżenia mężczyźni samodzielnie podjęli decyzję, by rozcieńczyć otrzymane środki i o dawce, którą przyjmą. Wcześniej, również z nieprzymuszonej woli zdecydowali o zamówieniu substancji.
Ostrzeżenie, o jakim mówi Gładkowska, to napisy na opakowaniach z dopalaczami informujące o tym, że to „odczynniki chemiczne niebezpieczne dla zdrowia i życia człowieka” i „nienadające się do spożycia, przewidziane do dalszych syntez”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?