Gdańsk: festiwal teatrów ulicznych FETA 2022. Poetyckie CircoPitanga, Antagon Theater AKTion, Arctic Ensemble Spektakl | ZDJĘCIA, RECENZJA

To mój ukochany festiwal - FETA Międzynarodowy Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych - prawie od początku jej towarzyszę, od spektakli na pasie startowym na Zaspie - pamiętam polsko-ukraińskiego "Mazepę" granego tam podczas burzy, potem było Główne Miasto, Gradowa Góra. Zmieniały się lokalizacje, FETA wędrowała i niezmiennie zaskakiwała, szalona, skandaliczna. Zachwycały cudowne, radosne parady. Nic dziwnego, że gdańszczanie pokochali FETĘ i co roku na nią czekają. Ostatnio rozrabiała na Dolnym Mieście, na bastionach. Tym razem trafiła do Parku Prezydenta Regana na Przymorzu i w okolice mola w Brzeźnie. Niestety, ta lokalizacja to wielkie nieporozumienie. I co z tego, że spektakle rozpoczynały się punktualnie, organizacja była perfekcyjna, a wiele przedstawień świetnych, nawet pogoda dopisała, tylko w niedzielę się zachmurzyło, ale to już tradycja, że podczas festiwalu pada.

Cóż z tego, gdy najczęściej oglądałam plecy stojących przede mną osób, a przedstawienie widziały jedynie pierwsze rzędy. Po raz pierwszy na FECIE nie było parad, podczas których artyści wędrują razem z widzami i jest to wspólna teatralna zabawa.
Nie zapomnę parady, podczas której austriaccy szczudlarze z teatru Irrwisch przytulali się do zakochanych par i rozrabiali. Gonili przechodniów, zabierając im lody, okulary, wpadali o sklepów, pracowicie przeszczepiali włosy pani na głowę jakiegoś pana. Przy gorącym aplauzie gdańszczan. Trudno było przedrzeć się przez tłum, aby cokolwiek zobaczyć widzowie wdrapywali się więc na latarnie, przedproża, aby być jak najbliżej aktorów. Tymczasem w Parku im. Reagana można było wdrapać się co najwyżej na plecy stojącej przed nami osoby.

Spektakle odgrywały się w miejscach sporo oddalonych od siebie, a zdezorientowani widzowie błąkali się wśród drzew, po alejkach próbując znaleźć punktu A1 lub B6. Szkoda też, że nie było małej gastronomii, więc głodni szukali najbliższej Żabki czy Biedronki - spektakle zaczynały o godz. 15.00 a ostatnie o godz.22.00.

Ponieważ FETA to nie tylko klownada i beztroska zabawa, co roku zapraszane są teatry, które wybierają otwartą przestrzeń i grają nawet bardzo trudne przedstawienia, prowokujące i zmuszające do myślenia. Taka też była piękna, efektowna i wzruszający "Eurydyka" w reżyserii Pawła Szkotaka Teatru Biuro Podróży z Poznania, teatru, który od lat gości na FECIE z każdą swoją premierą. Podobali się też akrobaci z Hiszpanii.

Prawdziwą perełeczką był 10-minutowy arcyśmieszny spektakl Vincenta i Dana z Holandii Compagnie DaaD „BOAT", który odbywał w połowie samolotu Antonow. Podróż była niebezpieczna, zwłaszcza, że na koniec lotu za sterami zasiadł ktoś z widzów.
Zachwycił Lost Dog... Perro Perdido" Cal y Canto Teatro - historia bezpańskiego psa, który szuka jedzenia, ciepłego miejsca i dachu nad głową. To piękny poetycki spektakl lalkowy wykorzystujący techniki teatru przedmiotu i ożywionej formy. Emocje wyrażane są w nim bez słów przez nogi i stopy aktorów.

Powodzeniem cieszyły się marionetki Marcina Marca z Teatru Barnaby, który zagrał trzy przedstawienia, a w przerwach odsłaniał zachwyconym dzieciom kulisy lalkowej sceny. Szkoda, że nie pojawiły się też inne gdańskie teatry. Zabrakło teatru z Ukrainy, szkoda. Tymczasem tydzień temu w Warszawie na Międzynarodowy Festiwal Sztuka Ulicy pojawił się Kijowski Teatr Uliczny Highlights i Teatr Vuala ze spektaklem „Przystanek Klaunada". Czy FETA wielkie dni ma już za sobą? Mam nadzieję, że nie. Jednak czas najwyższy poszukać nowej sensownej lokalizacji. Jeżeli festiwal pozostanie w Parku Prezydenta Regana zamieni się tak jak teraz w banalny piknik na trawie z dużą stratą dla parku i mieszkańców.

ZOBACZ TEŻ:
Jonatan Maciejowski z JDK wyróżniony w Ogólnopolskim Festiwalu Talentów Aktorskich FeTA we Wrocławiu