ZOBACZ ARCHIWALNE ZDJĘCIA z pożaru w hali Stoczni Gdańskiej
Około godziny 21, czyli niecałą godzinę po tym jak zespół wszedł na scenę, zaczęły płonąć materace składowane pod trybuną. Publiczność się tym jednak nie przejęła, traktując to jako dodatkowy efekt świetlny. Pożar bardzo szybko się jednak rozprzestrzeniał i chwilę później paliły się już kurtyny oraz drewniany dach. Największa panika wybuchła jednak wtedy, kiedy zgasło światło. Wszyscy rzucili się do wyjścia. Sprawna ewakuacja okazała się jednak niemożliwa. Z pięciu możliwych wyjść z hali tylko trzy okazały się czynne. Pozostałe były zamknięte na kłódkę.
Gdańsk: Obrońcy w procesie pożaru Hali Stoczni - oskarżeni kozłami ofiarnymi
Wyjście główne było otwarte tylko częściowo, bo z dwóch stron ograniczała je krata. To właśnie tam rozegrały się iście dantejskie sceny. Uczestnicy koncertu, chcąc się wydostać na zewnątrz, tratowali innych. Kolejny problem pojawiał się po wydostaniu z hali. W bliskiej odległości znajdował się bowiem prawie dwumetrowy płot.
Straż pożarna, która przyjechała na miejsce, zanim zaczęła gasić pożar, musiała najpierw udrożnić drogi ewakuacyjne. Akcja wyprowadzenia uczestników koncertu trwała około 20 minut. W tym czasie temperatura w hali sięgała tysiąca stopni Celsjusza.
Gdańsk: Pożar hali stoczni - wyrok odroczony
W wyniku pożaru w Stoczni Gdańskiej zginęło w sumie siedem osób, w tym dwie na miejscu, a kilkaset osób zostało mocno poparzonych. Poszkodowanych rozlokowano we wszystkich gdańskich szpitalach. Ci, którzy byli w najgorszym stanie, zostali przewiezieni do Specjalistycznego Szpitala Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
W czasie śledztwa prokuratura ustaliła, że przyczyną pożaru było podpalenie. Jego sprawcy lub sprawców do dziś nie udało się jednak ustalić.
Rok temu zakończył się natomiast proces sądowy, w wyniku którego ówczesny kierownik hali Stoczni Gdańskiej usłyszał wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Prokurator zarzucał mu nieumyślne spowodowanie tragedii. Zdaniem sądu, jego obowiązkiem było zapewnienie osobom przebywającym w hali bezpieczeństwa i możliwości ewakuacji z obiektu.
Organizatorzy koncertu oraz komendant straży pożarnej Stoczni Gdańskiej zostali uniewinnieni.
Sześć lat temu żona jednego z muzyków napisała piosenkę w hołdzie ofiarom tragedii w Stoczni Gdańskiej, a grupa Golden Life nagrała utwór pt. "24.11.94", który szybko stał się hitem numer jeden trójmiejskich rozgłośni radiowych. Przed budynkiem, w którym się rozegrała tragedia, stanęła zaś tablica z fragmentem tekstu piosenki "Życie, choć piękne, tak kruche jest".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?