Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Francis Lapp: Przeprowadziliśmy reorganizację firmy, mamy więcej zamówień

rozm. Dorota Abramowicz
Francis Lapp
Francis Lapp Karolina Misztal
Do nowej stoczni w Gdańsku przeprowadzimy się na przełomie grudnia i stycznia - z Francisem Lappem, prezesem stoczni Sunreef Yachts, rozmawia Dorota Abramowicz

Rozmawiałam z Panem ponad rok temu, kilka dni po pożarze, w którym spłonęła największa hala stoczni Sunreef Yachts, a w niej pięć jachtów i cztery formy do produkcji kadłubów. Pamiętam Pańską rozpacz.
Było ciężko, ale równocześnie otrzymałem duże wsparcie. Przede wszystkim od pracowników.

Media pisały o dwudziestomilionowych stratach, wieszczono upadek stoczni, a Pan powtarzał, że wierzy, iż rozwój i przyszłość firmy nie będą zagrożone. Sprawdziło się?
Sprawdziło. Przeprowadziliśmy reorganizację firmy, mamy więcej zamówień. Nigdy w dziesięcioletniej historii stoczni Sunreef Yachts nie było tak jak w tym roku. Do czerwca zwodujemy łącznie jedenaście statków, potem jeszcze ze trzy-cztery. Przed pożarem zatrudnialiśmy 250 pracowników, dziś w stoczni pracuje około 400- 450 osób. W styczniu otworzyliśmy biuro w Szanghaju, które prowadzi Ewa Stachurska. Teraz wyruszam na Miami Yacht and Brokerage show, planowany między 14 a 18 lutego (rozmowa została przeprowadzona wcześniej - red.). Są to cieszące się dużym prestiżem na kontynencie amerykańskim targi, podczas których chcemy zaprezentować wiele nowości.

Wytwarzane w gdańskiej stoczni katamarany są towarem luksusowym. Wydawałoby się, że nie jest to produkt na czasy kryzysu. Jakim cudem wam się udało?
Jeszcze przed dziesięcioma laty mieliśmy do czynienia z zupełnie innym typem klienta, który najchętniej trzymałby katamaran w pobliżu Saint Tropez, gdzieś na Morzu Śródziemnym. Dziś statki te, m.in. także z powodów podatkowych, pływają na drugi koniec świata. Właściciele, nawet jeśli pochodzą z Europy, wolą polecieć do odległego portu samolotem i tam przesiąść się na jednostkę, by popływać po Pacyfiku. Szukają więc katamaranów ekologicznych, zużywających mniej paliwa. Nawet klienci z krajów arabskich kładą na aspekt ekologiczny duży nacisk. A my odpowiadamy na te zapotrzebowania.

W kryzysie jednak wszyscy zaciskają pasa, wydają mniej pieniędzy, rezygnują z drogich zakupów. Nie jest to przyczyna, by odmówić sobie nowego katamaranu?
Zależy, jak na to patrzeć. Kryzys inaczej ograniczył wydatki tych, którzy zarabiają 2-3 miliony euro rocznie, a inaczej tych, którzy zarabiają 50-100 milionów. Ci pierwsi może zrezygnują z kupna luksusowego towaru, ci drudzy kupią pod warunkiem, że będzie to produkt nowoczesny, ale którego użytkowanie będzie tańsze niż poprzednio. Dlatego tak ważne jest zrozumienie, znajomość psychiki klienta.

Musi zrozumieć, że kupując statek z Polski, robi dobry interes?

Oczywiście. Przy tym istotne jest otwarcie na potrzeby klienta. Jeśli słyszymy, że życzy sobie na przykład jacuzzi w sypialni, to nie odpowiadamy - niemożliwe, tylko tak projektujemy, by to jacuzzi w sypialni się znalazło.

Kto rozmawia z klientami?
Ja rozmawiam. Poza mną w Gdańsku zajmują się tym trzy osoby oraz po jednej w biurach w Miami i Szanghaju. Zmieniliśmy strategię marketingu. Jeszcze dwa lata temu załatwialiśmy wszystko przez brokera, teraz docieramy bezpośrednio do klientów.

Skąd pochodzą osoby, kupujące wasze statki?
Tu też w ostatnich latach wiele się zmieniło. Kiedyś klienci pochodzili głównie z krajów europejskich i ze Stanów Zjednoczonych, obecnie sprzedajemy statki również do Ameryki Południowej, Azji, krajów arabskich. Wśród ostatnich naszych klientów znaleźli się obywatele Meksyku, Szwajcarii, USA, Chin, Izraela, Włoch...

Macie klientów z Polski?
Przed trzema laty sprzedaliśmy katamaran klientowi od nas, ale od tego czasu nie mamy zamówień z kraju.

Kto to był?
Niestety, nie mogę odpowiedzieć na to pytanie.

Szukając biura Sunfeef Yachts wśród zdewastowanych budynków dawnej Stoczni Gdańskiej, zastanawiałam się, czy przyjmuje Pan w tym miejscu bogatych klientów.
Przyjmuję. Jeszcze 10-15 lat temu wszystko tu inaczej wyglądało, ale teraz rzeczywiście jest koszmarnie.

A klienci nic nie komentują? Nie dziwią się, że luksusowe jachty powstają wśród stoczniowych ruin?
Nie zauważyłem zdziwienia. Dla nich liczy się fakt, że znaleźli się w miejscu, w którym zmieniała się historia. Dopytują się, gdzie pracował Lech Wałęsa, czy chodził trasą obok tego budynku. Ciekawią ich dzieje stoczni. To dla nich atrakcja.

We wrześniu ub. roku Lech Wałęsa został honorowym gościem na uroczystości 10-lecia Sunreef Yachts w Cannes...
Lech Wałęsa jest postacią symboliczną, osobą znaną i cenioną na świecie. Nie zajmuję się polską polityką, ale widzę, jak poza krajem jest przyjmowany. Kojarzy się ludziom z Gdańskiem, miastem, gdzie mieści się nasza stocznia.

Był pomysł, by przenieść Sunreef Yachts do Wiślinki...
Postanowiłem zostać w Gdańsku z wielu powodów, w tym także marketingowych. Poza tym moi pracownicy mieszkają w Trójmieście, przeważnie w Gdańsku i w Gdyni. Stąd decyzja, by nową stocznię zbudować w gdańskiej dzielnicy Rudniki, w pobliżu mostu wantowego.

Kiedy nowa stocznia będzie gotowa?
Zamierzamy się przeprowadzić na przełomie grudnia 2013 i stycznia 2014 roku. Będą tam o wiele lepsze warunki dla pracowników, przeprowadzka także będzie korzystna ze względów ekonomicznych. Tu ponosimy bardzo duże koszty ogrzewania, w nowym miejscu będzie taniej.

Będziecie przewozić jachty przez miasto?
Nie, zakończymy tu produkcję rozpoczętych jednostek.
Mówiąc o Polsce, często powtarza Pan słowa "u nas", w "naszym kraju", "nasz klient"...
Bo ja już jestem stąd. Mam żonę Polkę, dzieci w Polsce, dom, pracę. Moja polska przygoda zaczęła przed ponad 20 laty. Miałem 33 lata, gdy postanowiłem wziąć udział w eliminacjach do Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych. Zająłem trzecie miejsce, wróciłem do Francji, by po zaledwie dwóch tygodniach znów znaleźć się w Polsce. Pochodzę z Alzacji, gdzie żyją moi rodzice. Wolę zapraszać ich do Gdańska, zamiast jeździć do Alzacji. We Francji bywam praktycznie tylko z okazji wyjazdów służbowych do Cannes czy w drodze do Monaco.

Rodzice zaakceptowali Pański wybór?
Mama początkowo nie była zachwycona, ale po latach przekonała się do Polski. Tak jak coraz więcej moich francuskich znajomych. Czy wie pani, że Polska jest bezpieczniejszym krajem? W mieście, gdzie żyją moi rodzice, wiele osób boi się chodzić nocami. A ja ostatnio poszedłem na kolację ze znajomym w Gdańsku. Wracaliśmy spokojnie po godzinie 23 do domu... To tylko jeden przykład na wyższość życia w Polsce. Ja tu na pewno zostanę...

Jak Polska daje sobie radę z kryzysem?
Polska na tle innych krajów europejskich całkiem nieźle sobie radzi. Ostatnio kolega z Francji mówił, że w telewizji widział bardzo pozytywny reportaż o Polsce, dawanej innym za wzór. My, Polacy jesteśmy bardzo pracowici. Czasami zastanawiam się, czy nie wiąże się to z klimatem...

Klimatem?
(śmiech) Proszę spojrzeć przez okno. Jest zimno, śnieżno. Trzeba się ruszać, pracować, by nie zmarznąć. W cieplejszych krajach można usiąść i nic nie robić. A tak poważnie mówiąc, Polska dysponuje ogromnym kapitałem ludzkim. To rzesza świetnie wykształconych pracowników, młodych ludzi znających po dwa, trzy języki obce - angielski, francuski, niemiecki, hiszpański. We Francji sytuacja wygląda zupełnie inaczej.

Jednak ci młodzi, świetnie wykształceni ludzie nie mogą znaleźć pracy.
Myślę, że gorzej już nie będzie. Teraz sytuacja ustabilizuje się na kilka lat, a potem się odbijemy. Polska ma dużo możliwości, zadaniem samorządów, gmin jest ściągnięcie zagranicznych firm do Polski. Trzeba nieustannie promować Polskę za granicą.

Czy Pan też promuje?
Kiedy tylko mogę, to robię. Namówiłem już kilka osób z branży budowlanej, informatycznej, by założyli tu firmy. Myślę, że nie będą żałować. Tak jak ja nie żałuję.

Sunreef Yachts

Stocznia jest światowym liderem w projektowaniu i konstrukcji katamaranów żaglowych, motorowych oraz super jachtów typu "custom made" o długości od 60 do ponad 200 stóp. Początki stoczni to 2002 rok, kiedy na terenie dawnej stoczni Gdańskiej, wynajęto pierwszą halę produkcyjną i rozpoczęto prace przygotowawcze do budowy pierwszej jednostki, Sunreef 74 (22,5m długości). Wykonanie tego jachtu zabrało stoczni 11 miesięcy (czas o połowę krótszy od tego, który proponują stocznie z zachodniej Europy). We wrześniu 2003 roku Sunreef 74 opuścił stocznię. Obecnie stocznia może poszczycić się zwodowaniem już ponad 60 jachtów, żaglowych i motorowych, a katamarany Sunreef można spotkać na każdym akwenie na świecie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki