Jedyny na Pomorzu ośrodek, który im do tej pory taką opiekę zapewniał - Klinika Kardiologii Dziecięcej i Wad Wrodzonych Serca w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym - nie dostała na tego rodzaju działalność kontraktu z Pomorskiego Oddziału NFZ. Pacjenci kliniki oraz specjalistycznej poradni, w której leczyli się od lat, z chwilą ukończenia 18 roku życia będą musieli do kardiologa jeździć aż do... Poznania.
Klinika Kardiologii Dziecięcej i Wad Wrodzonych Serca jest bowiem jedyną placówką tej specjalności w Polsce północnej i jednym z czterech w kraju. "Dorośli" pacjenci oraz ich rodzice są zrozpaczeni. Szef kliniki prof. Jan Ereciński oraz dyrekcja Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego zwróciła się pomoc w interesie tak nieludzko potraktowanych pacjentów do wojewody pomorskiego.
Złożyła również odwołanie do funduszu. Tymczasem NFZ odpowiada krótko - dorośli powinni być leczeni na oddziałach dla dorosłych, a nie dla dzieci.
Gdańska klinika zaczęła się specjalizować w prowadzeniu pacjentów z wadami serca na początku lat 90. z prawdziwej potrzeby dzieci, które urodziły się ze złożonymi wadami serca.
- W latach 1975-95 w kraju nie można im było jeszcze pomóc, więc wysyłaliśmy naszych pacjentów na operacje serca do Stanów Zjednoczonych, Niemiec lub Holandii - wspomina prof. Jan Ereciński. O ile w przypadku prostej wady operowane dzieci wracały do pełnego zdrowia, o tyle wada złożona oznaczała konieczność monitoro- wania stanu serca chorego dziecka praktycznie przez całe życie. Mali pacjenci dorastali, kończyli 18 rok życia i nadal pozostawali pod opieką kardiologów dziecięcych, którzy najlepiej się na tym znają.
- Poszliśmy wzorem takich krajów, jak Kanada, Niemcy, Francja i Wielka Brytania, gdzie opiekę nad takimi chorymi przejmują ośrodki kardiologii dziecięcej - tłumaczy dr Robert Sabiniewicz . Gdy okazało się, że to pomysł się sprawdził, w 1995 roku (a więc dziesięć lat temu!) przy klinice powstała Poradnia Kardiologiczna dla Dorosłych z Wadami Wrodzonymi Serca. Siedem lat później nazwę zmieniła klinika. Od 2002 roku funkcjonuje jako Klinika Kardiologii Dziecięcej i Wad Wrodzonych Serca.
- Nasi dorośli pacjenci operowani w dzieciństwie wymagają nie tylko zwykłych badań kontrolnych, ale często również cewnikowania serca czy zabiegów z zakresu kardiologii inwazyjnej - wylicza prof. Jan Ereciński. Tylko w tym roku w poradni przy klinice leczyło się 369 dorosłych pacjentów, 87 trzeba było położyć do szpitala, 56 poddać badaniu inwazyjnemu, 35 specjalistycznym zabiegom. I z roku na rok jest ich coraz więcej. - Gdybyśmy ich nie wykonali, nasi pacjenci - mimo udanych operacji w dzieciństwie - mogliby umrzeć! - denerwuje się prof. Ereciński. Najdziwniejsze jest to, że klinika straciła kontrakt z pomorskiego NFZ w zasadzie bez powodu.
- Fundusz nie miał w stosunku do nas żadnych zastrzeżeń merytorycznych - twierdzi dr Sabiniewicz. - Odpadliśmy, bo komputer znalazł w ofercie kod parzysty i nieparzysty. Jeden oznacza, że klinika leczy dzieci, drugi, że dorosłych. Uznał to za błąd i ofertę odrzucił.
- Problem w tym, że tych pacjentów nie ma komu oddać - alarmuje dr Sabiniewicz.
PRZECZYTAJ O WALCE O TRÓJMIEJSKĄ KARDIOLOGIĘ
W kościołach kolejki do podpisywania listów w obronie kardiologii
Pacjenci kardiologii wystąpili do prokuratury przeciwko NFZ
Impas walce o kardiologię
Los wojewódzkiego konsultanta ds. kardiologii zawisł na włosku
NFZ LIKWIDUJE ODDZIAŁY KARDIOLOGICZNE
TRWA WALKA O KARDIOLOGIĘ
APEL WŁADZ WOJEWÓDZTWA W SPRAWIE KARDIOLOGII
Samorządowcy chcą, by konkursy na kardiologię były powtórzone
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?