Żaden oferent nie zgłosił się na razie w przetargu na zamek krzyżacki w Sztumie. To już trzecia próba znalezienia kupca na dawną warownię, znów bez powodzenia. Wprawdzie termin przetargu jeszcze nie minął, lecz w sztumskim magistracie panuje pesymizm.
- Jednym z warunków złożenia oferty, która zostałaby uznana za ważną, jest uzgodnienie koncepcji zagospodarowania wzgórza zamkowego z konserwatorem zabytków. Wiemy, że nikt nie występował do konserwatora o takie uzgodnienia - mówi Leszek Tabor, burmistrz Sztumu.
Zamek obejmuje ponad pół hektara gruntów, na których znajdują się trzy skrzydła zabudowań z murami obronnymi i wozownią oraz wolno stojąca willa. Miasto gotowe jest obiekt sprzedać za około 7 milionów złotych lub wydzierżawić na 30 lat. Nabywca lub dzierżawca nie mógłby urządzić zamku według swego pomysłu, jednym z warunków przetargu jest zagospodarowanie wnętrz na wysokiej klasy hotel.
Czy te oczekiwania samorządu są realne? Brak zainteresowania ze strony potencjalnych nabywców można teoretycznie zrzucić na kryzys ekonomiczny - a przecież urządzenie hotelu w starych murach może kosztować drożej, niż zbudowanie nowego - lecz pierwsze próby sprzedaży zamku podejmowano, zanim jeszcze ktokolwiek usłyszał o kryzysie.
- Taki hotel nie będzie tani. Czy pojawi się w Sztumie dość wielu turystów, żeby jego prowadzenie przyniosło dochody? Raczej wątpliwe, nie mamy u nas takich atrakcji jak choćby Malbork - ocenia sztumianin Robert Świątek.
Co więc zrobić z zamkiem? Na razie jest siedzibą Sztumskiego Centrum Kultury, lecz za kilka miesięcy zakończy się remont dawnej siedziby SCK i powróci ono na dawne miejsce. Zamek będzie więc tylko generować koszty ogrzewania i dozoru. Gmina rozważa w tej sytuacji zawiązanie partnerstwa publiczno-prywatnego z jedną z sieci operatorskich hoteli.
- Nie zarobimy wówczas na sprzedaży, ale na pewno nie będziemy dokładać do zamku. Gmina wniosłaby aportem sam obiekt, partner natomiast urządziłby w nim hotel i zajął się jego prowadzeniem - wyjaśnia L. Tabor. - Zanim to nastąpi, dokładnie analizujemy przepisy o takim partnerstwie, które niestety są skomplikowane i niejednoznaczne.
Tu się udało
Gniewska warownia została sprzedana po trwających 2 lata pertraktacjach. Miasto nie miało odpowiednich funduszy na jej utrzymanie.
Wzgórze Zamkowe i położone na nim budowle (zamek, Dom Bramny, sąd grodzki, Pałac Marysieńki i tzw. koszarowiec) przeszły w ręce Grupy Polmlek. Firma z Pułtuska kupiła też działki (ok. 3,5 ha) na nadwiślańskich łąkach, z myślą o organizacji imprez plenerowych, które dotychczas tam się odbywały.
Na mocy umowy zobowiązaniowej Polmlek ma zapłacić miastu w ratach do 2018 r. 14,7 mln zł i zainwestować w remonty co najmniej 40 mln zł. Tydzień temu burmistrz miasta Bogdan Badziong przekazał symboliczny klucz do zamku prezesowi Grupy Polmlek Andrzejowi Grabowskiemu.
- Zamek nadal będzie ogólnodostępny, będziemy tu organizować imprezy na stałe już wpisane do kalendarza, a pracownicy otrzymali gwarancje zatrudnienia przez co najmniej dwa lata, na warunkach korzystniejszych niż mieli dotychczas - zapewniał prezes Grabowski podczas konferencji prasowej zwołanej z okazji przejęcia wzgórza. - Nie wyobrażam sobie funkcjonowania zamku bez działalności rycerskiej. Będziemy chcieli rozszerzyć te działania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?