- Nie pozostajemy głusi na głosy środowiska naukowego, ale na razie problemu u nas nie widać. Tak przynajmniej wynika z informacji udzielonych przez przewoźników - mówi Hubert Kołodziejski, prezes zarządu MZKZG.
Do końca kwietnia związek zbierał sygnały, m.in. od ZTM w Gdańsku, przewoźników Gdyni czy wejherowskiego MZK, dotyczące skali korzystania z elektronicznych papierosów w publicznych pojazdach. Jak mają zapewniać poszczególne dyrekcje, żadne oficjalne skargi pasażerów na ten temat nie docierają. Jedynie w Gdańsku kilku kierowców zameldowało pojedyncze incydenty. - Będziemy sprawę nadal monitorować i jeśli się pojawi taka konieczność, z pewnością zarekomendujemy wprowadzenie odpowiednich przepisów - zaręcza Hubert Kołodziejski.
Czytaj także: E-papierosy: Koniec tolerancji na Pomorzu?
Niemniej środowisko medyczne nie kryje zawodu brakiem uregulowań.
- Z racji tego, iż parlamentarzyści i rząd zarzucili temat uregulowania tej kwestii, mieliśmy nadzieję, że będzie to chociaż częściowo możliwe na poziomie samorządów - mówi dr Łukasz Balwicki z Polskiego Towarzystwa Programów Zdrowotnych. - Jest to tym ważniejsze, iż produkt ten staje się coraz popularniejszy wśród młodzieży.
Podkreśla, że jak dotąd zbyt mało wiemy na temat oddziaływania e-papierosów na nasze zdrowie. Dziś zgoda w środowisku naukowym jest tylko co do jednego: dym tytoniowy zawiera wielokrotnie więcej substancji toksycznych niż opary z elektronicznych odpowiedników. - Jednak tak naprawdę nie wiemy, jakie konsekwencje zdrowotne wywołuje długotrwałe inhalowanie za pomocą e-papierosów, szczególnie w dłuższej perspektywie - zastrzega działacz PTPZ.
Balwicki, będący lekarzem, a zarazem naukowcem z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, dostrzega podobieństwa w dzisiejszej dyskusji nad elektronicznymi papierosami z tą sprzed laty, dotyczącą papierosów w wersji light. Wówczas także przekonywano, że "lighty" stanowią zdrowszą alternatywę, rzekomo pozwalając nawet wyjść z nałogu.
- Szybko okazało się, że papierosy light są dużo szkodliwsze - przypomina dr Balwicki. - Niższa zawartość nikotyny w cieńszych papierosach powodowała, że uzależnieni od niej palacze częściej puszczali dymka, głębiej się zaciągali. W ten sposób, przeważnie nieświadomi, kompensowali sobie niższą zawartość nikotyny. Tak samo dziś nie znamy skutku zdrowotnego związanego ze sposobem użytkowania e-papierosów.
Przed kilkoma dniami na łamach "Nicotine and Tobacco Research" (czasopismo uniwersyteckie z Oxfordu) opublikowano wyniki badania, z którego wynika, iż grzałki zastosowane w niektórych e-papierosach podgrzewają zawarty w nich płyn do tak wysokiej temperatury, iż zaczyna on wydzielać rakotwórcze substancje. Do podobnych rezultatów doszli niedawno również polscy naukowcy ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.
Z kolei w środę opisywaliśmy wyniki kontroli pomorskiej inspekcji handlowej. Okazało się, że w jednej z zabezpieczonych partii płynów do napełniania e-papierosów wykryto podwyższony poziom arsenu. Ten metal ciężki odkłada się w nerkach, a w konsekwencji może powodować poważne komplikacje zdrowotne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?