Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Emerytura do podziału? Za pełen etat pracy w domu

rozm. Małgorzata Gradkowska
Z Agnieszką Kozłowską-Rajewicz, pełnomocnikiem rządu ds. równego traktowania, rozmawia Małgorzata Gradkowska

Pijawki, żmije, nałogowe oglądaczki seriali - domyśla się Pani, jaką grupę można w ten sposób określić?
Wolę się nie domyślać...

Kobiety, które nie pracują zawodowo, prowadzą dom i wychowują dzieci. Takie określenia pojawiły się w dużej części komentarzy do medialnych informacji o propozycji Instytutu Spraw Publicznych, by składki emerytalne dzielić między oboje partnerów - tego, który pracując, zarabia pieniądze, i tego, który nie pracuje zarobkowo, bo prowadzi dom. Dla wielu okazało się to jednoznaczne - leniwa kobieta chce wykorzystać ciężko pracującego mężczyznę.
Ale przecież nie mówimy, że to mąż żonie ma oddawać wypracowane przez siebie składki! Mówimy o tym, że jeśli dwoje ludzi decyduje, że sami, bez pomocy żłobków czy przedszkoli, będą wychowywać dziecko - to żeby osoba, która pracuje, dzieliła się składką emerytalną ze swoim współmałżonkiem. Ta druga osoba też pracuje - tyle że w domu i nie dostaje za to pensji, z której miałaby odkładane składki emerytalne. To prawda, że w Polsce osobą zostającą w domu jest zwykle kobieta, jednak projekt Instytutu Spraw Publicznych dotyczy wszystkich, bez względu na płeć. Warto też podkreślić, że projekt instytutu dotyczyłby sytuacji pozostawania z dziećmi starszymi niż trzy lata, bo za opiekę rodziców nad dziećmi do lat trzech już dziś odprowadza się składki emerytalne z budżetu państwa - tak jest skonstruowane prawo o urlopie wychowawczym.

Ale tylko w przypadku osób pracujących wcześniej na etacie.
To prawda, ale w Ministerstwie Pracy jest projekt ustawy, która rozszerza to prawo na przedsiębiorców, studentów, bezrobotnych i rolników. Bardzo o to zabiegałam podczas konsultacji w sprawie ustawy emerytalnej, bo opieka nad dziećmi powoduje czasowe wyłączenie z rynku pracy, co obniża wysokość emerytury i jest oczywiste, że niezależnie od formy i faktu zatrudnienia, państwo powinno jakoś rekompensować tę lukę - w imię polityki demograficznej. Niższa emerytura jako skutek przerwy na opiekę nad dziećmi dotknęłaby najbardziej kobiety, bo to zwykle one wypełniają zadania opiekuńcze w rodzinie. Dzielenie się składkami emerytalnymi dotyczyłoby zatem późniejszego okresu rozwoju dziecka, bo o ten 0-3 już zadbaliśmy, przynajmniej na poziomie legislacji. Podział składek emerytalnych to sprawiedliwe rozwiązanie, jeśli oboje małżonkowie decydują, że jedno z nich będzie przez następne lata wychowywać dziecko.

I prowadzić dom.
Jeśli jedno z małżonków pozostaje w domu, wykonuje - nieodpłatnie! - prace domowe na rzecz pozostałych członków rodziny, to wypadałoby, żeby ten, na rzecz którego te prace są wykonywane, podzielił się składkami emerytalnymi. Chodzi o to, by ta osoba - bez względu na to czy kobieta, czy mężczyzna - która pracuje w domu i wychowuje dzieci, nie poświęcała się dla rodziny, tracąc niezależność ekonomiczną, ale by praca na rzecz rodziny była świadomą decyzją, niepowodującą braku zabezpieczenia finansowego w wieku emerytalnym. Uważam, że jest to bardzo uczciwa propozycja.

Najwyraźniej nie dla wszystkich. O pozostaniu kobiety w domu decydują na ogół oboje partnerzy, ale z reakcji mężczyzn na projekt dzielenia się składkami wynika, że nie jest to rozwiązanie przez nich do końca akceptowane. A może chodzi o to, że nie uważają obowiązków kobiety prowadzącej dom za pracę? Mama pracowała i prowadziła dom, a żona nie może?
Może jeszcze do niektórych nie dotarł fakt, że oczekiwanie od współmałżonka nieodpłatnej pracy, która nie daje nawet najmniejszego zabezpieczenia na przyszłość, to propozycja mało sprawiedliwa? Propozycja ISP bardzo mi się podoba, bo dowartościowuje pracę domową, pozwala też bardziej świadomie dzielić się obowiązkami w rodzinie i poza rodziną. Małżonkowie mogą się umówić, że jedno z nich zostaje w domu, drugie pracuje, dzieląc po równo zarówno pensję, jak i powiązane z nią składki - albo oboje pracują zawodowo i dzielą się także obowiązkami domowymi.

Jednak mężczyźni się buntują.
Czyli nadal nie traktują równo obu płci. Widocznie zakładają, że kobieta ma obowiązek wykonywania nieodpłatnej pracy domowej, że to wynika z jej płci. To widać nawet w języku - często słyszę mężczyzn, którzy mówią, że są dobrymi mężami, ojcami, bo pomagają żonie. Czyli według nich - wszystkie obowiązki domowe są co do zasady obowiązkiem kobiet, a oni, jeśli są fajni, mogą jej w tym pomóc. Brak tutaj myślenia, że wspólnie odpowiadamy zarówno za wychowanie dzieci, jak i za dbanie o dom. Może mężczyźni powinni sobie wyobrazić siebie pozostających w domu, gdy żona pracuje? Wtedy pewnie nie byliby tak przeciwni zabezpieczeniu swojej przyszłości przez dzielenie się składkami, wypracowanymi przez partnerkę.

Taką możliwość dają od początku fundusze emerytalne i nie budziło to nigdy szczególnych emocji. Teraz mężczyźni boją się pewnie obowiązkowego podziału.
OFE to niewielki procent naszych składek, więc może nie było o co kruszyć kopii. Podział składki ZUS to zupełnie co innego. Ale też ja nie twierdzę, że to powinno być obowiązkowe. Lepiej zaproponować to rozwiązanie jako możliwość, do decyzji małżonków. To rozwiązanie wspiera tradycyjny model rodziny, gdzie kobieta stoi na straży domowego ogniska, a mężczyzna zarabia na dom. Dzielenie składek sprawia, że taki podział ról przestaje być krzywdzący w kontekście zabezpieczenia emerytalnego kobiet. Ale decyzję w tej sprawie powinni podjąć małżonkowie.

Spodziewała się Pani takiego oporu?
Nie. Wydawało mi się, że to są sprawy dość oczywiste. Jednak dużo mówi o nas jako o społeczeństwie fakt, że ten projekt budzi takie emocje. To pokazuje wciąż gorsze traktowanie kobiet i niedocenianie pracy domowej, traktowanie jej jako oczywistej daniny wynikającej z bycia kobietą.

Z kolei Ruch Palikota złożył w Sejmie projekt wydłużenia urlopu tacierzyńskiego, z dwóch do ośmiu tygodni. Więcej ojców pójdzie na taki urlop?
Potrzebna jest jeszcze zmiana mentalności, bo choć systematycznie liczba ojców na takich urlopach się powiększa, to i tak w ubiegłym roku dwutygodniowy urlop wzięło tylko 7 tysięcy ojców.

Czy jeśli urlop byłby dłuższy, wzięłoby go więcej mężczyzn?
Powtarzam, że musimy pokazywać, że urlop ojcowski czy tacierzyński to wspaniała idea, że dla rozwoju dziecka i integracji rodziny urlopy dla ojców są niezwykle ważne. Kwestia długości urlopu jest oczywiście ważna, ale najważniejsza jest zmiana mentalności. To istotne również dla pracodawców. Jeśli zauważą, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni chcą korzystać z tych urlopów, to zmieni się ich sposób postrzegania pracowników. Już nie będą mogli zakładać, że kobieta jest mniej przydatna niż mężczyzna, bo tylko ona może pójść na urlop związany z opieką nad dzieckiem. W tym aspekcie zrównoważyłyby się szanse obu płci.

Rozmawiała Małgorzata Gradkowska

ZUS: Będzie równy podział składek i emerytura dla niepracujących żon

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki