Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy wykładowca mówi od rzeczy

Piotr Habasiński
Styl nauczania Czy tylko studenci mogą traktować zajęcia niepoważnie? Na pewno nie! Każdy kiedyś trafił na nauczyciela akademickiego, który wykłady czy ćwiczenia zamienia w pasmo dykteryjek.

Obraz polskiego szkolnictwa wyższego nie zawsze jawi się malowniczo. Główną tego przyczynę upatruje się przede wszystkim w upowszechnionym dostępie do uczelni prywatnych, ale także wśród niezainteresowanych nauką studentów, którzy dobrą zabawę stawiają ponad edukacją, zaś wykładowców coraz rzadziej traktują z należnym im szacunkiem. Zdarza się jednak, choć są to sytuacje sporadyczne, że role się odwracają i to student nie jest przez swoich nauczycieli traktowany poważnie. Jak bowiem inaczej nazwać sytuację, w której wykład przeradza się w ponadgodzinny monolog o sprawach całkowicie niezwiązanych z kierunkiem studiów, nie mówiąc już o samym wykładanym przedmiocie?

Przypadkowy wybór kierunku na uczelni nie jest pospolitą praktyką, więc słuszne wydaje się założenie, że większość studentów uczęszcza na zajęcia ze świadomością, że pozwolą one na pogłębienie wiedzy z zakresu obranego toku nauki. Dlatego zaskakujące, a już na pewno nieprzydatne mogą okazać się informacje o tym, że pedagoga ogarnia paniczny strach na widok byków lub jego sąsiedzi usilnie starają się wyplenić z osiedla gołębie, zanieczyszczające parapety ich mieszkań.

Wiadomo, że wszystkiego na temat przedmiotu zajęć z sali wykładowej dowiedzieć się nie da i do zaliczenia konieczne jest przewertowanie sterty książek. Niemniej nauczanie z uczelnianym dydaktykiem wartościowe wydaje się być wtedy, gdy student jest zachęcany do zgłębienia prezentowanych w grupie ćwiczeniowej zagadnień. A przecież o motywacji do nauki raczej nie może być mowy, gdy jedyne, co student wyniósł z zajęć, to cennik kominków i informacje o umeblowanym salonie prelegenta.

- Przyznaję, że nie potrafię wysiedzieć na wykładzie półtorej godziny, będąc cały ten czas skupionym, ponieważ po pewnym czasie myślami jestem poza audytorium - mówi Piotrek, "pierwszoroczniak" z Politechniki Gdańskiej. - Dobrze, że wykładowcy zdają sobie z tego sprawę i do swoich monologów wprowadzają elementy humorystyczne lub po prostu krótkie przerwy.

Oczywiście, na luźne uwagi czy żarty w czasie zajęć żaden ze studentów z pewnością nie narzeka, przecież niełatwo jest zmobilizować umysł do skupienia na skomplikowanym temacie przez cały wykład czy ćwiczenia. Drobne urozmaicenia są więc jak najbardziej pożądane, a odpowiednio zastosowane z pewnością kreują pozytywny wizerunek profesorów wśród podopiecznych. Istotne jednak, aby przemówienie z uniwersyteckiej katedry nie zamieniło się w osobistą relację z zeszłego tygodnia, co nie jest ani zajmujące, ani szczególnie przydatne przy końcowym egzaminie.

Odrębną kwestią jest czas studenta, który zamiast przedzierać się przez miasto, aby dowiedzieć się o pochodzącej ze wsi babci profesora i jej problemach związanych z brakiem elektryczności, mógłby z powodzeniem udać się do biblioteki, poczytać w domu lub iść do pracy. A przecież brak poszanowania czasu studenta to również oznaka braku szacunku dla niego samego.

- Prawda jest taka, że oryginalnych wykładowców zapamiętam pewnie na dłużej, a o tych sumiennie, ale bez polotu wykonujących swoją pracę pewnie w końcu zapomnę - zauważa Marek, student Uniwersytetu Gdańskiego.

Niech owa oryginalność ma jednak związek ze specyficznym, ale skutecznym i ciekawym przekazem informacji na temat, a nie z byciem wykładowcą całkowicie "oderwanym" programowo od nauczanego przedmiotu. Pedagodzy oceniają studentów, ale ci z kolei wartościują pracę mistrzów nauki, czemu dają wyraz choćby wysoką frekwencją na wykładach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki