MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dziemianczuk o udziale w proteście Greenpeace w Holandii: Aresztowanie w Rosji nie wystraszyło mnie

Kamila Grzenkowska
Tomasz Dziemianczuk
Tomasz Dziemianczuk Archiwum
Przed kilkoma dniami przedstawiciele Greenpeace poinformowali, że ich członkowie wzięli udział w pokojowym proteście w Holandii, blokując pierwszy transport ropy z Arktyki, z platformy Prirazłomnaja, należącej do rosyjskiego koncernu Gazprom. Wśród protestujących znalazł się Tomasz Dziemianczuk, zatrzymany w 2013 r. przez rosyjskie służby za akcję przeprowadzoną na wodach Arktyki, przy wspomnianej platformie. Niektóre media poinformowały, że ponownie został zatrzymany przez służby bezpieczeństwa, tym razem Holandii, jednak okazało się to nieprawdą. Z Tomaszem Dziemianczukiem rozmawia Kamila Grzenkowska.

- Zaskoczyła mnie informacja, że wziął Pan ponownie udział w akcji Greenpeace. Myślałam, że po tym co się stało w Rosji, da Pan sobie z tym spokój na dłuższy czas. Pańska determinacja jest chyba jednak silniejsza?
- Tu nie ma jakiejś specjalnej determinacji. Współpracuję z różnymi organizacjami, na różnych polach. Jestem m.in. gdańskim przedstawicielem rady organizacji pozarządowych, działam też w Greenpeace, gdzie zajmuję się ekologią. Tu realizuję swoją wrażliwość przyrodniczą. To, że nas aresztowali w Rosji to oczywiście był dla mnie ciężki okres, ale nie zmienia to mojego zapatrywania na to, co robię. Wiem, że już więcej nie pojadę do Rosji, prawdopodobnie nigdy nie dostanę wizy do tego kraju. Ale absolutnie nie wystraszyło mnie to. Te akcje może wydają się niektórym nawet drastyczne, ale jest to próba zwrócenia uwagi opinii publicznej i mediów na dany problem. Dla mnie udział w akcji w Rotterdamie był naturalną konsekwencją tego, co robiliśmy we wrześniu w Arktyce. Do Holandii przypłynął bowiem pierwszy transport ropy z Arktyki.

- Z tej platformy Gazpromu, przy której Was zatrzymano jesienią?
- Dokładnie. Platforma jest także zbiornikiem ropy. Ten już był pełen, więc przypłynął tankowiec, zabrał ropę i przetransportował ją do Rotterdamu. Tutaj była ona zakontraktowana przez jeden z francuskich koncernów.

- W mediach podano informację, że znowu został Pan zatrzymany.

- Nie, to jakieś fałszywe informacje. Faktycznie zatrzymano część aktywistów Greenpeace, ale nie wszystkich. Zatrzymano tych, którzy dostali się na teren portu, który był zamknięty dla wszelkiego ruchu.

- Czy w najbliższym czasie wybiera się Pan na kolejną akcję związaną z ochroną Arktyki, bądź innym miejscem, organizowaną przez Greenpeace?

- Nie wiem. To nie jest tak, że jadę na każdą akcję. Nie zawsze mam ochotę i czas. Czasem żona mi nie pozwala, zwłaszcza na dalsze wyjazdy, a poza tym jest dużo rzeczy do zrobienia, tu, lokalnie. Akcję w Rotterdamie odebrałem bardzo osobiście, dlatego tam byłem. W tej chwili jestem skupiony na tym, co się dzieje w Gdańsku, zwłaszcza w sferze kulturalnej. Chcemy tu m.in. wypracować sposób współpracy między Urzędem Miejskim a organizacjami pozarządowymi, działającymi na tym polu.

- No dobrze, ale kolejna akcja z Greenpeace szykuje się, czy na razie nie?

- Nie chcę, żeby Pani i Czytelnicy odnieśli wrażenie, że jestem jakimś awanturnikiem, który jeździ na wszystkie możliwe protesty. To nie tak. Greenpeace organizuje różne kampanie. Nie angażuję się we wszystkie. Niektóre są mi bliższe, inne - dalsze.

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki