Organizatorzy twierdzą, że decydowało kuratorium. - Nie mogliśmy wpuścić uczniów na konkurs ani zorganizować im innej sali - tłumaczy Wojciech Cichosz, dyrektor gdyńskiego Zespołu Szkół Katolickich im. Jana Pawła II w Gdyni. - Możemy współczuć dzieciom, ale wypełniamy procedury kuratorium.
A te są sztywne - kierując się nimi, kurator pomorski nie zezwolił ani na "dogrywkę" finału w innym terminie, ani na udział uczniów w podobnym konkursie w Bydgoszczy, chociaż kuratorium województwa kujawsko- pomorskiego na to pozwoliło. Jakby tego było mało, uczniowie dowiedzieli się, że w Bydgoszczy też nie wystartują, będąc już... na miejscu. - W głowie się nie mieści, że kurator nie działa na rzecz dzieci! - denerwuje się Renata Chromczuk, matka jednej z finalistek konkursu. - W Bydgoszczy organizatorzy przygotowali dla naszych dzieci nawet osobną salę i komisję!
Rozgoryczenie dzieci i ich rodziców jest tym większe, że wcześniej otrzymali oni pismo z pomorskiego kuratorium: "(...) informuję, że nie widzę przeszkód w przystąpieniu uczniów do konkursu organizowanego przez innych kuratorów oświaty". - Dano im nadzieję, a potem ją odebrano. To okrutne - uważa pani Renata, która napisała w tej sprawie do rzecznika praw dziecka.
- To interpretacja rodziców - ripostuje Iwona Michowska, koordynator konkursów w gdańskim Kuratorium Oświaty. - Kurator pomorski nie może zakazać ani nakazać startu w podobnych konkursach w innych województwach. Chodziło o wszelkie konkursy, a nie o III etap konkursu, który się zakończył.
Jego stawka była wysoka. Laureaci i finaliści otrzymują dodatkowe punkty na świadectwie, łatwiej im dostać się do szkoły średniej. - W konkursie rejonowym miałam wynik na poziomie 92 proc. Teraz nie jestem ani laureatką, ani nawet finalistką - martwi się Monika Balińska z Gimnazjum nr 1 w Lęborku.
Zdaniem pomorskich urzędników, porozumienie z innym kuratorium było jednak niemożliwe. - Gdy konkurs zakończono, cała procedura została wyczerpana - mówi Elżbieta Wasilenko, pomorski kurator oświaty. - Losowych przypadków regulamin nie uwzględnia.
W jej opinii, zawinili dyrektorzy szkół, źle organizując transport. Natomiast oni sami zwracają uwagę, że tego dnia do gdyńskiej placówki, gdzie prowadzono konkurs, nie można było się dodzwonić. - Telefony szkoły nie działały - mówi Maciej Barański, dyrektor Gimnazjum nr 1 w Lęborku. - Żałuję, że nikt nie zwrócił uwagi, że na sali nie ma uczniów z jednego powiatu.
Dyrektor zwraca uwagę, że informacja o uszkodzonym telefonie pojawiła się na stronie internetowej szkoły dopiero dwa dni po konkursie. - To nieprawda, że nie można się było z nami skontaktować, choć faktycznie telefon stacjonarny nie działał - mówi Cichosz. - Wystarczyło wysłać stosowną informację mailem.
Rządzą reguły
Przepis jest ważniejszy od ucznia.
Regulamin konkursu mówi, że: "Niestawienie się ucznia o godzinie rozpoczęcia konkursu oznacza rezygnację z udziału w konkursie". Pomorski kurator oświaty kierował się powyższymi zapisami prawa - informuje kuratorium. Bezskutecznie interweniowały w tej sprawie władze miasta. Interpelację do marszałka składał radny Sejmiku Piotr Gonta-rek. - Zainteresowaliśmy się tą sprawą, bo poszkodowane są dzieci - mówi Małgorzata Pisarewicz, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego w Gdańsku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?