TUTAJ znajdziesz list red. Jarosława zalesińskiego do Adama Nalepy.
Do Jarosława Zalesińskiego list
Szanowny Panie Redaktorze,
po kilku próbach spłodzenia odpowiedzi na Pana otwarty list do mnie, który ukazał się drukiem w poniedziałkowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" i który dotarł do mnie przypadkowo - bo nie drogą pocztową czy mailową, a jedynie dzięki spostrzegawczości znajomych - stwierdziłem jednak, że forma listowna nie jest najlepszą metodą dyskusji na temat przeze mnie wyreżyserowanego czytania "Golgota Picnic". Mój list zawierałby, podobnie jak Pana list, oprócz pytań retorycznych także pokaźną liczbę pytań, wymagających od rozmówcy odpowiedzi, a będąc fair i dając sobie nawzajem szansę na ripostę, nasza korespondencja mogłaby się zacząć ciągnąć ad absurdum. Ma Pan rację. Jest potrzeba rozmowy. Więc spotkajmy się - pracujemy w końcu po przeciwnych stronach tego samego placu - porozmawiajmy, przedyskutujmy nasze przemyślenia, nasze przekonania i nasze racje. Jak zawsze chętnie udzielę Panu wywiadu do "Dziennika Bałtyckiego".
Z poważaniem
Adam Nalepa
Przemoc w imię Boga
Szanowny Panie,
szanuję Pana jako dziennikarza i poetę. Cenię sobie Pańskie zdanie. Tym bardziej zasmuciła mnie treść Pańskiego otwartego listu do Adama Nalepy i niebezpieczne przesunięcie akcentów w dyskusji wokół "Golgota Picnic."
Dlaczego niebezpieczne? Bo odwraca uwagę od tego, co stało się w Poznaniu, a potem także i w Gdańsku (z tą różnicą, że gdańska policja okazała większą stanowczość). Nie chodzi przecież w całej sprawie o ocenę wartości artystycznej spektaklu ani nawet o to, czy autor obraża czy też nie obraża uczuć religijnych. Chodzi o odwołanie wydarzenia wobec groźby użycia przemocy.
Zanim zadamy wiele słusznych i głębokich pytań, które stawia Pan Adamowi Nalepie, zastanówmy się nad tym, jakie środki przeciwdziałania obrazie uczuć religijnych są zgodne z doktryną Kościoła katolickiego i z duchem chrześcijaństwa?
W tym kontekście lepszym niż tekst "Golgota Picnic" punktem wyjścia do dyskusji są informacje przekazane przez komendanta miejskiego policji w Poznaniu organizatorom festiwalu Malta (na ich podstawie podjęto decyzję o odwołaniu spektaklu).
Lektura tego komunikatu była dla mnie wstrząsająca. Komendant wyraźnie sugeruje: "należy się spodziewać, iż uczestnicy zgromadzeń będą brali czynny i bierny udział w działaniach uniemożliwiających przeprowadzenie tego spektaklu", "należy wskazać niektóre możliwe scenariusze przebiegu wydarzeń: 1. Fizyczne zablokowanie budynku CK Zamek poprzez osoby - uczestników legalnych zgromadzeń publicznych. (...) 2. Czynne próby blokowania dostępu do budynku artystom, widzom i zaproszonym gościom. 3. Wtargnięcie do budynku CK Zamek połączone z jego okupacją, co skutkować będzie brakiem możliwości rozpoczęcia spektaklu", "osoby zgłaszające wyżej wskazane zgromadzenia nie podjęły do tej pory żadnych kroków organizacyjnych związanych z właściwym ich zabezpieczaniem, a co za tym idzie, pokojowym ich przebiegiem". Policja uzupełnia te informacje, zaznaczając, że nowe organizacje i osoby deklarują: "czynne przyłączenie się do protestów, które w chwili obecnej trudno jest interpretować. Dotyczy to również środowisk pseudokibiców, skupionych wokół klubów Lechia Gdańsk, Śląsk Wrocław i Lech Poznań". Proszę zwrócić uwagę, to komendant policji używa jednoznacznego określenia "pseudokibice".
Uzupełnijmy to o gdański kontekst. W tym celu wystarczy prześledzić na przykład komentarze pod wydarzeniami Nocny "Golgota Picnic" i "NIE dla bluźnierczego spektaklu w Gdańsku" w serwisie Facebook.
W obliczu zagrożenia fizyczną przemocą trudno prowadzić dialog o wartościach i subtelnie ważyć racje.
Pyta Pan Adama Nalepę, "Czy potrafi Pan dostrzec wśród protestujących także takie osoby, które bronią swojego prawa do szacunku dla szczególnie cennej dla nich wartości, np. symboliki Męki Pańskiej?". Może trudno je dostrzec, bo pseudokibice i politycy zasłaniają? Może to jest temat do dyskusji, także wśród ludzi wierzących? Dlaczego refleksyjny katolicyzm w Polsce słabnie? Czy swoista forma "modlitwy protestacyjnej" nie jest degradacją samego aktu modlitewnego? Z chęcią dowiedziałbym się, czy są to kwestie żywo dyskutowane w Kościele.
Ale w tej chwili powinniśmy rozmawiać przede wszystkim o "czynnym przyłączeniu się do protestów, które w chwili obecnej trudno jest interpretować". O groźbie użycia przemocy. Bo do dyskusji o granicach wypowiedzi artystycznej i kondycji współczesnego teatru możemy wrócić zawsze, w spokojniejszym momencie.
Wyciągając te kwestie na pierwszy plan teraz, ryzykujemy, że - nawet bezwiednie - wzmacniamy tych, którzy pragną używać przemocy w imię Boga.
Z wyrazami szacunku
Sławomir Czarnecki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?