Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drugie zwycięstwo z rzędu Polpharmy

Patryk Kurkowski
Polpharma (czerwone stroje) z nowym trenerem gra lepiej
Polpharma (czerwone stroje) z nowym trenerem gra lepiej Ewa Macholla
Śląsk Wrocław wygrał z wysoko notowanymi Treflem Sopot i Energą Czarnymi Słupsk, ale nie dał rady Polpharmie, która jeszcze niedawno znajdowała się na samym dnie tabeli. Starogardzianie odżyli i odnieśli drugie zwycięstwo z rzędu. Tym samym nie wszystko jeszcze stracone.

Robert Skibniewski był liderem wrocławian w wygranych meczach z Treflem Sopot i Energą Czarnymi Słupsk. Obu pomorskim drużynom nie udało się wyłączyć z gry rozgrywającego Śląska, który dwukrotnie zapisał double-double.

Polpharmie o możliwościach Skibniewskiego nie trzeba było przypominać. 28-letni zawodnik w poprzednim sezonie w znakomitym stylu prowadził "Kociewskie Diabły", a gdy doznał kontuzji, SKS wyraźnie obniżył loty.

Taktyka podopiecznych Wojciecha Kamińskiego była czytelna, ale i nieskuteczna. Przynajmniej w pierwszej połowie. Na Skibniewskiego naciskali na przemian najlepszy obrońca Polpharmy Piotr Dąbrowski oraz agresywny Michael Hicks.

Mimo wszystko doświadczony zawodnik radził sobie znakomicie - w ekspresowym stylu przechodził do ataku, rzadko popełniał błędy, perfekcyjnie dogrywał partnerom. Chociaż momentami oddychał rękawami, trzymał wysoki poziom. A wraz z nim Śląsk, który do przerwy prowadził, bo dominował w walce podkoszowej oraz trafiał i spod samego kosza, i z dystansu.

Odpowiedzią Polpharmy miało być zbilansowanie gry. Dotąd starogardzianie opierali się głównie na obwodowych graczach, wczoraj często próbowali przebić mur obronny wrocławian. Toteż wiele dogodnych okazji mieli powracający Patrick Okafor i Jeremy Simmons. Obaj byli skuteczni, ale na tle Aleksandra Mladenovicia nie wypadli najlepiej. Bo serbskiemu środkowemu pozwolili na zbyt wiele.

Drużyna Miodraga Rajkovicia wyglądała na dobrze zorganizowaną, ale do czasu. Po przerwie Skibniewski spisywał się coraz gorzej - szukał odpoczynku, notował więcej błędów, jego podania nie były decydujące, ale nadal był groźny w swoich próbach. W tym momencie zdawał egzamin nieustępliwy napór na rozgrywającego Śląska. Zgodnie z przewidywaniami, odbiło się to na całej ekipie, która w ataku grała koszmarnie. Bynajmniej nie wykorzystywała swojej przewagi w polu trzech sekund.

Zdobywcy Superpucharu Polski wrócili do gry, wyszli nawet na kilkupunktowe prowadzenie, lecz nie zdołali go utrzymać. W ostatnich dziesięciu minutach trwała wyrównana walka, niemal cios za cios. Oba zespoły zmieniały się na prowadzeniu.

O wygranej SKS zadecydował niesportowy faul Paula Grahama, który kosztował gości aż cztery punkty. Bo Hicks nie zmarnował osobistych, a Anthony Weeden wykorzystał lukę w obronie.

Polpharma Starogard Gdański - Śląsk Wrocław 73:71 (20:19, 17:24, 20:11, 16:17)

Polpharma: Weeden 16 (2), Śnieg 12, Okafor 10, Simmons 9, Wall 9, Gilmore 8 (2), Hicks 7 (1), Arabas 2, Metelski 0, Dąbrowski 0

Śląsk: Calhoun 17 (4), Mladenović 13, Graham 12, Vairogs 11 (3), Skibniewski 9 (1), Bochno 7 (1), Niedźwiedzki 2, Bogavać 0, Sęk 0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki