Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dorota Arciszewska-Mielewczyk: Z polityki nie odejdę mimo żałoby, choć niektórzy by chcieli [WYWIAD]

rozm. Ryszarda Wojciechowska
Dorota Arciszewska-Mielewczyk w parlamencie zasiada od 1997 roku - dwie  kadencje w Senacie i trzy w Sejmie. Od 2004 związana jest z Prawem i Sprawiedliwością, wcześniej startowała z list Platformy Obywatelskiej di AWS. Założyła stowarzyszeni Powiernictwo Polskie
Dorota Arciszewska-Mielewczyk w parlamencie zasiada od 1997 roku - dwie kadencje w Senacie i trzy w Sejmie. Od 2004 związana jest z Prawem i Sprawiedliwością, wcześniej startowała z list Platformy Obywatelskiej di AWS. Założyła stowarzyszeni Powiernictwo Polskie Tomasz Bołt
Po śmierci męża zwolniłam, ale przyspieszam i wiem, że wejdę na dawne obroty - mówi posłanka PiS - Dorota Arciszewska- Mielewczyk. - Nawet dzieci mi mówią: idź, nie siedź w domu.

Przed dwoma miesiącami w katastrofie śmigłowca zginął Pani mąż. A Pani już wraca na polityczny ring.
Wracam, bo to nie jest pierwsza tragedia w moim życiu. Wcześniej przeżyłam śmierć ojca, który zginął w katastrofie morskiej na statku Leros Strenght. Po śmierci taty zobaczyłam, że do tej traumy związanej ze stratą kogoś bliskiego, dochodzą jeszcze zmartwienia związane z biurokracją, administracją, uporządkowanie dokumentów, kwestie spadkowe, sądy. Człowiek zostaje z tym sam. I wtedy może liczyć jedynie na rodzinę i przyjaciół. Życie weryfikuje wszystko i wszystkich.

Weryfikacja się udała?
Nie narzekam. Ale też powtarzałam sobie to, co przed laty mówiłam mamie po śmierci taty: Masz dla kogo żyć. Masz dzieci. Wie pani, nie ma się co roztkliwiać nad sobą. Nie jestem ani pierwszą, ani ostatnią, której mąż zginął. Każda wdowa przez to podobnie przechodzi. Tylko, że ja musiałam przechodzić przez to pod obstrzałem mediów. Sporo o katastrofie i o moim mężu pisano. Wydawało mi się, że jestem jako polityk odporna na różne komentarze w internecie. Ale kiedy czytałam te po śmierci męża, w głowie mi się nie mieściło, że można tak szydzić z cudzej śmierci. Tak sobie ironizować na jej temat.

A czy wtedy nie pojawiła się taka myśl, żeby zejść z linii ognia? Odejść z polityki?
Niektórzy by tego chcieli. A ja im mówię - nie. Jeszcze kiedy mąż żył, czasami się zdarzało, że płakałam przez politykę ze złości. Wtedy też myślałam - no dobrze, ten by chciał, żebym odeszła i tamten. Ale dlaczego ja mam im ustąpić pola? Po śmierci męża media nie ułatwiały mi żałoby. Szanuję pracę dziennikarzy. Ale pojawiały się nieprawdziwe informacje na temat Krzysztofa, które mogły wyrządzić nam jeszcze większą szkodę. Na przykład wbrew temu, co jedna z gazet napisała, mój mąż nigdy nie uczył się pilotażu. I to nie on siedział za sterami tej awionetki podczas tragicznego lotu. On był pasażerem.

Sprawia jednak Pani wrażenie kobiety ze stali.

Podobno. Może mam taką twarz, na której nie widać, że odczuwam ból? Ale nie jestem ze stali.

Co w tym zbieraniu się było najtrudniejsze?
To, co się dzieje teraz. Mąż był biznesmenem. A ja nie prowadziłam z nim firmy. Muszę to teraz wszystko pozbierać, oszacować, przeliczyć.

Została Pani królową puchu i pierza.
Nie wiem, czy królową. Tylko inny biznesmen wie, co mam na myśli, jakie rozterki i obawy. Dla wielu to może wyglądać tak - spadek, wygodne życie z pieniędzmi. Te opowieści, czego to ona nie odziedziczyła... A to trzeba ogarnąć. Trzeba mieć zaufanych ludzi, którzy pomogą. Teraz kiedy znajomi pytają, czego mi życzyć, odpowiadam im: dobrych decyzji i życzliwych ludzi. Jako żona biznesmena muszę się zająć czymś, czym się nigdy nie zajmowałam. I widzę, jak ważne było to, co mi mąż zapewniał - bezpieczeństwo. Pytała pani, co było najgorsze... Nie mogłam jakoś tego sobie uzmysłowić, że parę godzin wcześniej go widziałam, a teraz już go nie będzie. Jak to nie będzie? Ja się na to nie przygotowywałam. On był jeszcze młody, pełen energii. Czasami zaboli myśl - a co czuł, jak spadali? Czy spadając wiedział, że to już koniec?

Są jeszcze dzieci.
Gienio, który ma dziewięć lat, był ze mną, kiedy się dowiedziałam o śmierci męża. Nie mogłam prowadzić samochodu. Ale mimo, że moje dzieci o tym nie mówią, to widzę jak tęsknią. Syn zawsze chciał być taki, jak tata. Ma mi za złe, jak widzi, że usuwam z domu coś, co należało do męża. Nie pozwala nic ruszać. Zosia to słoneczko tatusia. Więc co będę tłumaczyć? Ale dopiero teraz jest trudno. W zachowaniu syna z jednej strony widzę taką niecierpliwość, nawet i agresję, a z drugiej to jak bardzo potrzebuje ciepła, przytulenia. Kiedy mam lecieć samolotem, on w nocy nie śpi, boli go brzuch. Staramy się z mamą i siostrą otoczyć go opieką.

To może jeszcze nie pora wracać...
Ale moje dzieci wiedzą, że gdybym siedziała w domu, to myślałabym o tym, co się stało. I to one mi mówią: idź mamo, jedź. I się ruszam.

To Panią jakoś zmieniło?
Kiedy odchodzi ktoś bliski czas jakby zwalnia... Zaczynamy patrzeć z innej perspektywy, niejako z dystansu, ale to chwilowe. Wiem, że z upływem mijających dni będzie następowało przyśpieszenie, aż wejdę na poprzednie obroty. Takie jest życie. W chwilach śmierci bliskich zastanawiamy się nad sensem życia, nad ważnymi sprawami, a później zanurzamy się - przepraszam za określenie - w rzeczach małych, by nie rzec w "pierdołach".

A polityka nie jest właśnie czymś takim, "pierdołą"?
Widzę w niej rzeczy, którymi nie warto się przejmować. Zawsze pilnowałam się, uznając, że trzeba dawać przykład. Ale teraz wiem, że polityk też może źle zaparkować, jak się spieszy. Że ma prawo do gorszego dnia. Do tego, żeby zareagować nerwowo. Przestałam przejmować się tym, że mam coś robić na pokaz. Uważam, że moje dziecko też może się od czasu do czasu źle zachować. Że jeśli jest moim dzieckiem, to nie znaczy, że mu nic nie wolno. Chociaż to ludzie różnie interpretują.

Ale polityk powinien być na cenzurowanym.
I ja jestem. Ale czemu moje dziecko ma być? Przecież ono też ma prawo do tego, żeby mieć dysleksję, dysgrafię czy ADHD. Problem jest w czym innym. Wie pani, że dzieci przynoszą do szkoły różne opinie, zasłyszane w domu? Mój syn na przerwach nie raz stawał w mojej obronie i się bił. Bo słyszał, że jego mama jest z głupiej i obciachowej partii albo, że jest taka czy owaka. No to się buntuje i staje do walki, mówiąc: moja mama jest najlepsza i koniec. Niech pani posłucha innych matek, które są politykami. Można by napisać ciekawy artykuł na ten temat. Dzieci przynoszą do szkoły emocje, którymi nasiąkają w domu. One nawet tego nie rozumieją, ale potrafią być dla siebie bardzo brutalne. Polityka ma już wpływ nawet na dzieci.

To o polityków zapytam. Lech Wałęsa, komentując wybór Antoniego Macierewicza na wiceszefa PiS powiedział, że Macierewicz "wykończy" Jarosława Kaczyńskiego.
Nie chcę komentować słów Lecha Wałęsy. Szkoda naszego czasu.

Ale to nie jest taki koń trojański we własnej partii?
Antoni Macierewicz w PiS miał zawsze dobrą pozycję. A to jak go się przedstawia, to zupełnie inna sprawa. Ja się nie zgadzam z tymi ocenami, szczególnie ferowanymi przez media głównego nurtu. Uczestniczę w jego spotkaniach z wyborcami, chodzę na posiedzenia zespołu parlamentarnego ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej i mam wrażenie, że ludzie nie wiedzą, jak wygląda naprawdę praca tego zespołu i samego Antoniego Macierewicza. Telewizja coś pokazuje i kiedy to widzę, myślę, że byłam na zupełnie innym spotkaniu.

Mówi Pani jak polityk - to dziennikarze źle przedstawiają.
Antoniemu Macierewiczowi nie można odmówić zasług. To pracowity, dociekliwy polityk, z silną osobowością, znający materię służb. Gdyby jego wytężonej pracy nie było, to byśmy o wielu rzeczach nie wiedzieli. Ja widzę go zawsze uśmiechniętego, odpowiadającego, a spychanie go przez media na kabaretowy tor nie jest w porządku. Każdego można pokazać w dobrym albo złym świetle. Tak było z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Nagle po śmierci okazało się, że można go pięknie wspominać. Teraz straszy się Macierewiczem. Niektórym nie pasuje, bo może za dużo wie.

Czyli prezes Kaczyński może spać spokojnie?
Wszyscy możemy spać spokojnie.

Widzę, że jak dotykamy Prawa i Sprawiedliwości, to w Pani budzi się polityczna lwica. Adama Hofmana też będzie Pani bronić?
Dziwne, że o korupcji Platformy Obywatelskiej już się nie mówi. Tylko na pierwszych stronach gazet i portali jest Adam Hofman. A tymczasem po jednej stronie mamy aferę korupcyjną liczoną w miliardach złotych, a po drugiej jednego człowieka, który nie odprowadził podatku od pożyczki. Co mam mówić o Hofmanie? Podał się do dymisji? Podał. CBA sprawdza? Sprawdza. To co on jeszcze miałby zrobić?

Podobno wiele osób w PiS cieszy się z jego kłopotów. Nie był szczególnie lubianym rzecznikiem partii.
Tym, którzy się cieszą mogę tylko powiedzieć: nie ciesz się bratku z cudzego wypadku.

Ale to on decydował, kto może chodzić do mediów, a kto nie. Narobił sobie tym wrogów.
Ja nie miałam z tym problemów. I nie rozumiem hałasu wokół tej sprawy. W każdej partii robi się kursy medialne. I przygotowuje ludzi do merytorycznych wypowiedzi. Partii zależy na tym, żeby posłowie mówili mądrze.

To znaczy, że jedni politycy mówią mądrze, a inni głupio?
Zawsze tak jest i to w każdej partii. Jak słucham, na przykład, Janusza Piechocińskiego, to nie wiem, o czym on mówi. Mówi, żeby mówić. Nie ma się co dziwić, że partia chce kontrolować polityków i ich przekaz, który powinien być jasny i klarowny. A co było z prezydentem Obamą? Ktoś mu przygotował przemówienie, w którym znalazło się sformułowanie... polskie obozy koncentracyjne. Zaufał komuś, kto był niedouczony. A nie powinien. Partia też wybiera raczej takich, którzy mają coś do powiedzenia i którym może zaufać.

A teraz będzie rzeczników trzech.

Nie trzech, a jeden. Jeden rzecznik i dwóch jego zastępców. Być może - bo przecież ja nie podejmowałam decyzji - sformułowano taki oto wniosek, że w dzisiejszej rzeczywistości, która jest rzeczywistością medialną, potrzebna jest większa otwartość na media. Przynajmniej ja tak rozumiem te nominacje.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki