Dominika Włodarczyk z MAT Atom Deweloper Wrocław obroniła tytuł mistrzynii Polski w kolarstwie przełajowym. Ostatni wyścig w Drzonkowie k. Zielonej Góry przyniósł zawodniczce sportowy sukces i dostarczył sporą dawkę emocji oraz... bólu. Mistrzyni Polski m.in. zaliczyła upadek, uderzając głową o ziemię, a cały wyścig przejechała z bolącą, opuchniętą dłonią.
- Nie wiem, jakim cudem nie złamałam wtedy obojczyka, a jedyne konsekwencje, które poczułam dopiero następnego dnia, to ból głowy i barku - komentuje Domnika Włodarczyk. -
Opuchnięta dłoń to efekt uderzenia w palik, do kórego doszło w połowie wyścigu. Stłuczenie szybko dało znać o sobie pulsującym bólem.
- Jechałam dalej, walcząc z tym uczuciem, bo nie chciałam wypuścić z rąk tego, co było już tak blisko - opowiada kolarka. - Od początku wiedziałam, że coś jest nie tak, poczułam w momencie uderzenia, jak coś „chrupnęło” na styku kości palca i dłoni. Nawet na transmisji widać moment, gdy próbuję nastawić palec, nie słychać tylko kolejnego „chrupnięcia” (śmiech). Wtedy już byłam niemal pewna, że to złamanie. Zostawiałam tę dłoń w spokoju, postanowiłam zająć się nią dopiero po mecie, za to ona przypominała o sobie na wszystkich nierównościach, czyli przez całą trasę, a szczególnie, gdy zeskakiwałam z roweru. Wiedziałam jednak, że wypracowałam wystarczającą przewagę, by jadąc mądrze, wciąż wygrać ten wyścig.
Młoda mistrzyni Polski w kolarstwie przełajowym nie dawała rywalkom poznać, że walczy nie tylko z nimi, ale także świeżą kontuzją.
Zuzanna Krzystała, Malwina Mul i Tosia Białek naciskały, choć i tu pech dał znać o sobie. Na bardzo zdradliwej trasie Malwinie spadł łańcuch, Tosia złapała gumę i w ogóle nie ukończyła wyścigu.
Tu przydał się grudniowy rekonesans trasy, który miała za sobą Dominika Włodarczyk. Młoda zawodniczka testowała m.in. napęd, sprawdzała, jak w różnych warunkach będzie zachowywał się rower i jego składowe - łańcuch, korby, przerzutki.
- Ćwiczyłam wjeżdżanie w mokry piach z ubitego gruntu czy błocka, a potem wyjeżdżanie z niego i łapanie przyczepności - wylicza sportsmenka MAT Atom Deweloper Wrocław. - To wszystko dało mi po prostu wiedzę, jak jechać, z jaką kadencją pedałować. Przygotowując się do tego startu, wzięłam pod uwagę wszystkie czynniki, na które miałam wpływ. Choroby nie mogłam przewidzieć (śmiech), ale pozostałe kwestie rzeczywiście uwzględniałam, przemyślałam i przepracowałam, niewątpliwie był to mój handicap. Cieszę się, że wygrałam ten wyścig, mimo wszystkich „przygód” na trasie i tego, jak się układała rywalizacja.
Domnika Włodarczyk: kolarskie przełaje to przerwa od szosy
Przełaj miały być tylko odskocznią, ale stały się czymś więcej.
- Jeszcze rok temu uważałam, że na niewiele to, co wypracuję podczas przełajowych treningów, szczególnie techniki, przyda mi się na szosie. Wolałabym być 10. na mistrzostwach Polski, ale lepiej jeździć w wyścigach szosowych, moim celem nie była koszulka z orłem - opowiada Dominika. - Tyle że w sezonie okazało się, że na i na szosówce, i na rowerze czasowym o wiele pewniej, z większą niż dotąd prędkością wchodzę w zakręty, że lepiej czuję rower, więc o śmiało przepycham się w grupie, nie mam już z tym problemów. Przemek (Gierczak, trener kadry przełajowej – przyp. red.) mówił mi o tym od początku, ale sądziłam, że chce mnie w ten sposób przekonać do startów w przełajach, więc nie do końca wierzyłam w jego słowa (śmiech). Sama się o tym przekonałam, więc zaczęłam poświęcać sporo czasu na technikę, bo ona ma w tej odmianie kolarstwa kolosalne znaczenie.
ZOBACZ TEŻ: Z kolarstwem od pokoleń. Historia na kołach Belty Team Gdańsk | zDJĘCIA
Dla polskiej zawodniczki to był trudny, przełajowy sezon, bo po Mistrzostwach Europy rozpoczął się 2-tygodniowy korowód chorób. A tuż przed wyjazdem do Belgii na Kerstperiode pojawił się stan podgorączkowy. Trzeba było więc odpocząć.
- Od listopada, gdy zaczął się sezon przełajowy, nie miałam żadnej przerwy, a już w połowie lutego nasz team ma zaplanowane pierwsze starty na szosie. I teraz pojawia się fundamentalne pytanie, co jest dla mnie najważniejsze- komentuje Dominika Włodarczyk. - Znam odpowiedź: przełaj jest ważny, ale jest tylko rozrywką dla głowy i ciała, to na szosie chcę się skupić.
Czy kolejny sezon przełajowy przyniesie kolarski hattrick w mistrzostwach Polski?
- Dla mnie ten tytuł i ten koszul to jest ogromny zaszczyt i docenienie mojej ciężkiej pracy, uporu, bo przez wiele lat nie miałam wyników, ale nie poddałam się, tylko ciężko pracowałam. Tego sukcesu nie zawdzięczam treningom w ostatnich miesiącach - mówi Dominika Włodarczyk. - Kiedy patrzę na tę koszulkę, widzę lata starań, zawziętości, pasji i przede wszystkim wytrwałej pracy, dzień po dniu, godzina po godzinie. Dla mnie to jest coś bardzo wielkiego i ważnego. Nie byłoby też tej koszulki, gdyby nie wsparcie moich rodziców, trenerów, sponsorów, rzecz jasna kibiców. Ich obecność na trasie dodawała mi skrzydeł, szczególne podziękowania dla Pauli i Pawła oraz pani Agnieszki Piszczałki. Cieszę się, że wszyscy ci ludzie towarzyszyli mi w tak ważnym dla mnie momencie.
Jaga i Śląsk powalczą o mistrza!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?