Takie smutne i przygnębiające refleksje nasunęły się najbliższej rodzinie chorego na raka prostaty gdańszczanina, pana Wiesława, którego historię opisaliśmy w poniedziałkowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" oraz w portalu www.dziennikbaltycki.pl.
Gdy się okazało, że jego rak jest niewrażliwy na chemioterapię, prowadząca pacjenta lekarka onkolog zdecydowała się zastosować lek z wyższej półki, o nazwie abirateron, dostępny w Polsce w ramach tzw. niestandardowej terapii. Mimo wskazań lekarskich pomorski NFZ odmówił sfinansowania go. Nie zareagował też na naszą publikację, choć sprowokowała ona do komentarzy wielu Czytelników "Dziennika Bałtyckiego" i Internautów.
Rzecznik prasowy centrali NFZ w Warszawie przesłał nam za to lakoniczną odpowiedź - "zgodnie z rozporządzeniem Ministerstwa Zdrowia, decyzje o finansowaniu chemioterapii niestandardowej leżą w kompetencji dyrektora oddziału wojewódzkiego NFZ". W przypadku pomorskiego - dyrektor Barbary Kawińskiej.
Za pośrednictwem Mariusza Szymańskiego, rzecznika prasowego pomorskiego NFZ, poprosiliśmy oddział o komentarz. Niestety, dyrektor Kawińska gościła wczoraj w warszawskiej centrali NFZ, a jak tłumaczył rzecznik - bez jej akceptacji nie wolno mu udzielać żadnych komentarzy.
Stanowisko w tej bulwersującej sprawie obiecało za to zająć Biuro Rzecznika Praw Pacjenta. Jego odpowiedzi spodziewamy się w czwartek.
Tymczasem przyjaciele pana Wiesława, bohatera naszej publikacji "Chorzy na raka bez wsparcia NFZ", namawiają go, by się przeniósł do centrum onkologii w innym województwie, w którym oddział NFZ nie jest tak bezduszny dla chorych. W praktyce oznaczałoby to jednak zmianę lekarza leczącego, co nie jest proste, bo zarówno pan Wiesław, jak i jego rodzina darzą dr Elżbietę Senkus-Konefkę z Wojewódzkiego Centrum Onkologii w Gdańsku ogromnym zaufaniem.
- Taka przeprowadzka byłaby dla brata bardzo trudna, bo jest schorowany i wymaga ciągłej opieki - ubolewa pani Grażyna, siostra chorego. - Trudno nam pojąć, dlaczego pacjenci onkologiczni na Pomorzu są przez NFZ dyskryminowani, płacą takie same składki na ubezpieczenie zdrowotne jak mieszkańcy Mazowsza, Śląska, Małopolski czy Podlasia!
Na razie na jej pytanie nie udało się nam znaleźć odpowiedzi. - Również nasza onkolog jest bezradna - dodaje pani Grażyna.
Niespodziewanie finansową pomoc w zakupie abirateronu (to chemiczna nazwa leku na zaawansowanego raka prostaty) zaoferował pracodawca pana Wiesława. Lek ten można w Polsce kupić za pośrednictwem jednej z onkologicznych fundacji. Po podpisaniu odpowiedniej umowy z placówką o takim profilu lekarze będą mogli podać go panu Wiesławowi.
Problem w tym, że miesięczna kuracja nim kosztuje 16 tys. zł i trwa tak długo, jak lek działa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?