MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czarni wygrali w Zgorzelcu z Turowem

Patryk Kurkowski
Center Energi Czarnych David Weaver zdobył 19 "oczek"
Center Energi Czarnych David Weaver zdobył 19 "oczek" Przemek Świderski
Energa Czarni rozwiali wszelkie obawy. Nie ma mowy o kryzysie w słupskim zespole. Brązowi medaliści przerwali serię dwóch porażek, wygrywając po dreszczowcu w hicie kolejki z aktualnym liderem Tauron Basket Ligi - PGE Turowem Zgorzelec. I to w osłabieniu!

Podopieczni Dainiusa Adomaitisa po raz drugi w tym sezonie odnieśli zwycięstwo w dramatycznych okolicznościach. W przygranicznym mieście walka o triumf trwała bowiem do ostatnich sekund.

- Cieszę się, że zawodnicy uwierzyli, iż mogą grać na takim poziomie. To, nad czym pracowaliśmy na treningach, udało się przełożyć na mecz. Moi podopieczni zrobili wszystko, co należało - mówił po spotkaniu szkoleniowiec słupszczan, który nie mógł skorzystać z usług kontuzjowanych Zbigniewa Białka i Krzysztofa Roszyka.

Wicemistrzowie Polski, zresztą podobnie jak Trefl Sopot, który przegrał z Energą Czarnymi minimalnie - kolejne zwycięstwo mieli na wyciągnięcie ręki. Wszak na niespełna dwie i pół minuty przed końcem meczu odskoczyli słupszczanom na pięć punktów.

Mimo wszystko zielono-czarni korzystnego wyniku nie dowieźli do ostatniej syreny. Ku zdumieniu wszystkich w decydujących fragmentach doświadczeni zawodnicy trenera Jacka Winnickiego popełnili kilka kosztownych błędów. W ataku zgorzelczanie dwukrotnie spudłowali, a do tego Ronald Moore zaliczył stratę. Innymi słowy, gospodarze nie potrafili postawić kropki nad "i".

Tymczasem Stanley Burrell, wraz z Davidem Weaverem, zachowali zimną krew i wykorzystali trzy kolejne akcje Energi Czarnych - w ten sposób z nawiązką odrobili straty.

Ale to nie był jeszcze koniec spotkania. PGE Turów miał jeszcze szansę przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Tyle tylko że wspomniany wcześniej Moore koszmarnie rozegrał akcję. Amerykanin, wchodząc w pole trzech sekund, napotkał dobrze ustawiony blok defensywny słupszczan, przez co źle odegrał piłkę do Dallasa Lauderdale'a. Bezpańską piłkę przechwycił Burrell. Zgorzelczanie jeszcze faulowali, ale na nic to się zdało.

- Wszyscy wiemy, jak trudne warunki stawia Turów i jak trudnym terenem jest Zgorzelec. Wygrać tutaj zdarza się rzadko. Wykorzystaliśmy jednak to, że Turów swoją uwagę poświęca meczom w Pucharze Europy - dodał Adomaitis.

PGE Turów doznał trzeciej porażki z rzędu, wliczając klęskę w Pucharze Europy z czarnogórskim Buducnostem Podgorica, ale pierwszej przed własną publicznością. Tym samym upadła ostatnia niezdobyta dotychczas twierdza w Tauron Basket Lidze.

"Czarne Pantery" wymazały z pamięci niefortunne porażki ze Śląskiem Wrocław oraz Zastalem Zielona Góra i odniosły siódme zwycięstwo w tym sezonie. - Było dużo walki, a wygrać mogły obie drużyny - stwierdził Adomaitis.

PGE Turów Zgorzelec - Energa Czarni Słupsk 60:61 (13:11, 21:24, 11:16, 15:10)

PGE Turów: Kickert 15, Jankowski 12 (2), Wysocki 8 (2), Moore 7 (1), Gustas 7, Edwards 6, Lauerdale 2, Jackson 2, Cel 1, Mielczarek 0, Gabiński 0

Energa Czarni: Weaver 19 (2), Morrison 12, Burrell 11 (1), Leończyk 10, Cesnauskis 7 (2), Kikowski 2, Hinson 0, Osiński 0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki