Dla pewności wypił jeszcze truciznę, podciął sobie żyły na nadgarstkach i rzucił się w topiel. Jakby tego było mało, już lecąc, sięgnął po pistolet, by palnąć sobie w łeb. I to przesądziło o jego niefarcie, bowiem spudłował. A raczej trafił nie w to, w co chciał, czyli w sznur, który pękł, uwalniając go tym samym od przytroczonego ciężaru. Wpadając do morza, samobójca zachłysnął się słoną wodą, co spowodowało torsje i opróżniło żołądek z trucizny. Do tego zimna woda powstrzymała krwawienie, a huk i błysk wystrzału zwrócił uwagę załogi przepływającego w pobliżu kutra rybackiego, która wyłowiła nieszczęśnika.
Ta nieprawdopodobna historia, którą wyczytałem w internecie, na stronie poświęconej nagrodzie Darwina (przyznawanej osobnikom, którzy ponieśli śmierć na skutek własnej głupoty), przypomniała mi się w miniony poniedziałek, kiedy oglądałem film przedstawiający „ustalenia” ministerialnej podkomisji smoleńskiej. Okazuje się, że Rosjanie w stosunku do tupolewa zastosowali podobną taktykę: nie dość, że z serwisu zwrócili nam samolot z uszkodzeniami, to w dniu katastrofy ich kontrolerzy celowo wyprowadzili polską załogę w pole, a raczej w brzozowe zarośla, by w ostatniej chwili - dla pewności - odpalić ładunek termobaryczny.
Przepraszam, jeśli ktoś z Czytelników poczuł się urażony tym nieco frywolnym tonem pisania o katastrofie, w której zginęło tyle osób. Najchętniej w ogóle bym nie poruszał tego tematu. Ale - po pierwsze - to nie ja zacząłem, tylko dr Berczyński. Po drugie zaś, nie może być tak, że jedna strona prowadzi agresywną kampanię pomówień, ocierającą się o absurd, a inni milczą, mając na względzie szacunek dla ofiar i ich bliskich. Szczególnie że zmarłych partia rządząca też podzieliła już na lepszy i gorszy sort, co okazało się przy okazji odsłonięcia tablicy w KPRM.
Jeszcze małe zdziwienie: jak to jest, że partia tak święta, że rocznicy objawień fatimskich nadaje rangę państwową, nawet w Wielkim Tygodniu nie pozwala nam odetchnąć od Berczyńskiego i Macierewicza?
Mimo wszystko takiego oddechu Państwu życzę. Nie tylko na najbliższe dni.
A gdyby ktoś był ciekaw, dlaczego bohater przytoczonej anegdoty został wyróżniony „Darwinem”, skoro tę nagrodę przyznaje się pośmiertnie - spieszę z wyjaśnieniem: wprawdzie go odratowano, ale nabawił się zapalenia płuc i jednak dopiął swego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?