MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cudowna dieta Marka Zuckerberga

Dariusz Szreter
Są ludzie, którzy twierdzą, że nie mogliby żyć bez jedzenia mięsa. Muszę im wierzyć na słowo. Sam nie jem go od 28 lat i jakoś żyję. Niemniej wrzawę wokół zakazu uboju rytualnego przyjąłem z mieszanymi uczuciami.

Owszem, podobnie jak Jarek Janiszewski, który tej samej sprawie poświęcił wczorajszy felieton, też cieszę się z wprowadzenia zakazu, ale od tego miejsca, niestety, nasze drogi się rozchodzą.

Czytaj felieton Jarka Janiszewskiego na temat uboju rytualnego

Trudno mi bowiem jakoś uwierzyć, że to społeczny wybuch, "walnięcie pięścią w stół" wystraszyło polityków i doprowadziło do takiego rezultatu głosowania. Było przecież społeczne walnięcie pięścią i przy okazji podwyższenia wieku emerytalnego, i obniżenia wieku szkolnego, a i tak "rząd zrobił, jak chciał" - by przywołać klasyka.

Czyżby los własny, swoich dzieci i rodziców był dla wyborców mniej ważny niż los bydła, któremu podrzyna się gardła bez wcześniejszego ogłuszenia? A może to jednak polityczne kalkulacje i zakulisowe gierki pokierowały rękami posłów. - Po głosowaniu rozum się smucił, serce cieszyło - podsumował głosowanie premier Tusk. I kto to mówi? Wilk w owczej skórze? Jagnię o wilczym spojrzeniu? A może lisek chytrusek, który wyborców ma za stado baranów?

Środowiskom obrońców zwierząt kibicuję z umiarkowanym zapałem. Mam bowiem świadomość, że o ile w powiedzeniu "nieczułego na niedolę zwierząt i niedola ludzka nie wzruszy" jest dużo racji, to niestety, nie ma ono charakteru imperatywnego w drugą stronę. To znaczy, że nie zawsze ten, kto jest czuły dla zwierząt, bywa taki dla ludzi. I nawet nie będę się tu powoływał na przykład Adolfa Hitlera, wegetarianina rozkochanego w swojej suce Blondi do tego stopnia, że pozwalał jej spać w swojej sypialni.

Myślę, że każdy z nas zna przynajmniej jedną taką osobę, która niepowodzenia na płaszczyźnie kontaktów międzyludzkich rekompensuje sobie czułą relacją z czworonożnym pupilkiem. Zwierzę łatwiej kochać, bo po pierwsze - jest "niewinne", w przeciwieństwie do człowieka, któremu zawsze można coś zarzucić.

Po drugie - i najważniejsze - zwierzę ma wobec swojego pana/pani znacznie mniejsze wymagania niż partner gatunku homo sapiens. Miłość do zwierząt bywa czasem po prostu pójściem na łatwiznę. Różnego stopnia zresztą. Emocjonalny związek z psem kanapowcem niesie niewątpliwie mniej stresujących sytuacji niż relacja między rekinem a pływającą z nim w jednym akwarium treserką. Ale - jak doskonale wiedzą czytelnicy "Życia Pi" oraz ci, którzy widzieli film na jej podstawie w kinie lub nielegalnie ściągnęli go sobie z sieci - nawet tygrys bengalski bywa znakomitym kompanem wielotygodniowej podróży przez ocean.

Zakaz uboju rytualnego to, kto wie, czy nie pierwsza w dziejach decyzja, która wywołuje jednocześnie niezadowolenie zarówno polskich chłopów (a przynajmniej części z nich), jak i polskich Żydów. Peeselowski minister Kalemba przypomniał przy tej okazji o "wielowiekowej tradycji tolerancji w Polsce". Ciekawe, że w styczniu, przy okazji głosowania nad legalnością związków partnerskich, jakoś o tym nie pamiętał. Protest naczelnego rabina Polski Michaela Schudricha wpisuje się w tę samą logikę. Czyżby okrucieństwo wobec zwierząt, jeśli ma uzasadnienie religijne, miałoby być wyjęte spod oceny moralnej i działania prawa?

I wreszcie sprawa najważniejsza. Wszyscy, których sumienia zostały uspokojone po wprowadzeniu zakazu, powinni zadać sobie odrobinę trudu w celu sprawdzenia, jak to jest z ubojem nierytualnym - zarówno przemysłowym, jak i domowym. A jeśli nie, to przynajmniej zapoznać się z wydaną niedawno książką autorstwa Jonathana Safrana Foera, "Zjadanie zwierząt", która traktuje właśnie na ten temat.

Czytaj więcej felietonów Dariusza Szretera

Nie oszukujmy się: każdy ubój jest okrutny. A i sama hodowla także. "Jedzenie jest tak tanie, że rolnicy muszą obniżać koszty produkcji do minimum, co wiąże się z pogorszeniem warunków, w których trzyma się zwierzęta. Straty są z góry wkalkulowane w ten system. Po prostu zakłada się, że z 50 tysięcy kurczaków kilka tysięcy umrze w pierwszych tygodniach" - mówi jeden z rozmówców Foera. To zresztą tylko jeden z wielu przykładów ciemnej strony mięsożerności przytaczanych w tej książce.

Oczywiście nikt rozsądny nie będzie postulował zakazu hodowli ani jedzenia mięsa. Ale może warto robić to ostatnie w sposób bardziej świadomy.

Mark Zuckerberg powiedział kiedyś, że jada tylko te zwierzęta, które zabił własnoręcznie, w związku z czym zjada ich niewiele. Myśl ekscentryczna, jak i sam jej autor, ale - moim zdaniem - zdecydowanie bardziej ludzka niż jego sztandarowy wynalazek - Facebook.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki