18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co kto widzi, gdy nie patrzy oczami? Wernisaż w gdyńskim Centrum Integracja

Irena Łaszyn
O bliźniakach buszujących w trawie, o niewidomej Magdzie Rataj robiącej zdjęcia, o nauczycielu Mirosławie Pawliku z Gdyńskiej Szkoły Społecznej, który jest jej oczami, o młodym filmowcu Filipie Jacobsonie, który widzi więcej niż inni, o emocjach, które są ważniejsze niż obrazy, a także o fotograficznych spacerach, wyczuwaniu świata za pomocą dotyku, zapachu i cudzych słów oraz o niezwykłym wernisażu w gdyńskim Centrum Integracja - pisze Irena Łaszyn

Gaśnie światło, słychać muzykę, zaczyna się projekcja. Wśród widzów - dwójka głównych bohaterów: Piotrek i Basia Litwińscy. Podobnie jak ich rodzice, zobaczą film "Spacer" Filipa Jacobsona po raz pierwszy.
- Co tam widać? - dopytuje Piotrek scenicznym szeptem.
- Nic nie widać - odpowiada szeptem Basia. - Tylko napis: Gdyńska Szkoła Filmowa.
- I więcej nic?
- Ciemność widać! O, teraz to nas widać! Jeździmy rowerami. Ja i ty.
Na ekranie - dziewięcioletnie dzieci, chłopiec i dziewczynka, Piotrek i Basia Litwińscy, sfilmowani wczesnym latem. Bawią się na łące, odkrywają dmuchawce i pokrzywy.
- Jak wygląda trawa? - pyta Basia.
- Zwykła rzecz - odpowiada Piotrek.
- Zwykła rzecz, mówisz… Wszystko jest zwykłe dla ciebie?
- Tak!
- A co byś zrobił, gdyby na całym świecie było ciemno?
- Co bym zrobił? Nic.
- Jak ja zamknę oczy, to widzę czarny.
- A ja nic nie widzę.
- A widzisz teraz tego dmuchawca?
- Nie, nie widzę.
- A jak otworzysz oczy?
- To też nic nie widzę.
- Jak możesz nic nie widzieć?
- Nic nie widzę! Nie rozumiesz?

Przeczytaj inne artykuły Ireny Łaszyn

Dzieci na ekranie wdają się w spór, nie tylko egzystencjalny. Kłócą się i godzą. Te same dzieci, skryte w ciemnej sali, podczas pokazu filmu w gdyńskim Centrum Integracja, pokładają się ze śmiechu. I trzymają za ręce tak samo mocno, jak na tamtej ekranowej łące, pośród zielonej trawy i dmuchawców.
- Bardzo są ze sobą zżyci - tłumaczy ich mama, Katarzyna Litwińska. - To bliźniaki.

Co widzi Filip

Basia i Piotrek są wcześniakami, po urodzeniu ważyły po 980 gramów. Na świat przyszły z retinopatią, czyli uszkodzeniem siatkówki oka. Basia z tego wyszła, a Piotrek - nie.

- Ale robią zazwyczaj to samo - podkreśla mama. - Jeżdżą rowerami i konno, bywają na obozach w Sominach, uczą się w tej samej klasie, w Szkole Podstawowej nr 14 w Gdańsku. To zwyczajna szkoła, dla wszystkich. Tyle że Piotrek używa brajla.
Różnią ich muzyczne gusty. Basia uczy się gry na pianinie, Piotrek wybrał akordeon, jest w szkole muzycznej i wciąż daje koncerty.

- Ich wzajemne relacje mnie zachwycają - wyjawia Filip Jacobson, autor dokumentalnego filmu krótkometrażowego "Spacer". - Gdy są razem, powstaje ogień. Ten film w zasadzie sam się kręcił. Starałem się po prostu nie przeszkadzać. Odbyliśmy kilka spacerów, ale do filmu musiałem wybrać tylko kilka minut.

Filip jest absolwentem filmoznawstwa na Uniwersytecie Łódzkim i studentem Gdyńskiej Szkoły Filmowej. Ma 29 lat i robił już w życiu różne rzeczy: Był wolontariuszem w południowo-wschodniej Turcji, kierownikiem planu serialu "Barwy szczęścia", "W11" i "Detektywi", a nawet kaskaderem. Zawsze też chciał pokazać sposób postrzegania świata przez osoby niewidome i te, które z nimi współpracują. Pokazać, jak patrzymy, co widzimy i co nas różni. Właściwie to chciał pokazać zdecydowanie więcej, nie tylko w tym filmie. Ale gdy ktoś go pyta, po co zrobił taki właśnie film, to wzrusza ramionami. Bo to pytanie z serii, po co się chodzi po górach albo pisze artykuły do gazety.

Odpowiedzi na pytania, co i jak widzimy, Filip Jacobson szukał także podczas spacerów organizowanych przez Mirosława Pawlika, nauczyciela religii w Gdyńskiej Szkole Społecznej, który po lekcjach prowadzi fotokoło i Galerię Sztuki Szkolnej.
- Pan Mirek uczy fotografować również osoby niewidome - opowiada Filip. - To on poznał mnie z trzynastoletnią Magdą Rataj, uczennicą szóstej klasy, która nie widzi od września 2010 roku, a mimo to robi fantastyczne zdjęcia. Jak? Dzięki panu Mirkowi, który jest jej oczami i opowiada jej to, czego sama nie może poczuć i dotknąć.

W efekcie tych spacerów i wzajemnych fascynacji powstała zupełnie niezwykła wystawa w gdyńskim Centrum Integracja. Film "Spacer" był bowiem preludium do tego, co działo się potem, a więc wernisażu otwierającego Galerię Integracja "Laboratorium Sztuki".

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Najważniejsze są emocje

Fotografie zostały niejako ze sobą zderzone: U góry widzimy sportretowany przez Magdę kawałek gdyńskiej rzeczywistości. Na dole - niemal poetyckie kadry Filipa, współgrające z tym, co wyżej, a pokazujące głównie przyjaźń niewidomej uczennicy i jej nauczyciela.

- Podczas tych spacerów zrozumiałem, że obraz wcale nie jest najważniejszy - twierdzi Filip. - Najważniejsze są emocje, które się wyzwalają przy robieniu zdjęć. Same zdjęcia czy odbitki to tylko pochodna tego, co się przeżyło. A informacja i estetyka to w ogóle sprawa drugorzędna. Dzięki Magdzie dowiedziałem się, jak można świat odczuwać.

Przeczytaj inne artykuły Ireny Łaszyn

Te emocje nie znikają z chwilą naciśnięcia migawki. One towarzyszą nam nadal, są częścią percepcji. Częścią tej wystawy.
- Podczas tej wystawy możemy się przekonać, jak różnie można patrzeć na świat i jak wyjątkowy może być sam moment robienia zdjęcia - mówi Michał Urban, dyrektor Centrum Integracja w Gdyni.

- Trzy lata na tę chwilę czekałem - wyznaje Mirosław Pawlik, nauczyciel Magdy. - Bo te zdjęcia nie powstały podczas paru fotograficznych spacerów. Tych spacerów było kilkadziesiąt. Zaczynaliśmy, gdy Magda jeszcze widziała. Najpierw się oswajała ze sprzętem, z techniką, przymierzała do różnych ujęć. Ale tak naprawdę zaczęła fotografować, gdy już była niewidoma. Nie patrzyła więc oczami. Świat wyczuwała zapachem, dłońmi, za pomocą cudzych słów.
Magda uściśla, że za pomocą słów pana Mirka. To on jej ten świat objaśniał.

Małgorzata Kusyk, dyrektor Gdyńskiej Szkoły Społecznej, do której chodzi Magda, przypomina, że Magda jeszcze do niedawna widziała. - Dla niej obrazy istnieją - podkreśla. - Może więc jest jej teraz trochę łatwiej?

Pan Mirek mówi, że te fotografie otworzyły Magdę na ludzi. Jest odważniejsza. Już potrafi wyjść na środek, powiedzieć parę słów do mikrofonu. O, choćby podczas tego wernisażu. Przedtem była dosyć zamknięta, wycofana. - Uczyłem ją krzyczeć - wspomina. - Uczyłem wyzwalać emocje, nie tylko robić zdjęcia.

Pan Mirek twierdzi, że szkoła jest bogata. Bogata, bo dużo dobrego się w niej dzieje. Niestety, jest też biedna, bo brakuje pieniędzy na działania pozalekcyjne: na te fotograficzne spacery i na działalność Galerii Sztuki Szkolnej, w której ujawniają się różne talenty. A przecież wystarczyłoby kilkaset złotych miesięcznie, żeby takie osoby jak Magda zyskały nowe możliwości.
Marzy mu się wystawa wszystkich zdjęć, które Magda wykonała. - One są wyjątkowe - zauważa. - To wrażliwa dziewczyna. A fotografowanie daje jej poczucie czegoś specjalnego, wyzwala ukryte siły. Utrata wzroku niczego nie przekreśla.
- Fotografowałam nawet graffiti na budynku - mówi Magda. - Ale nie zastanawiałam się, co tam jest nabazgrane.
Wyjawia, że ostatnio napisała brajlem opowiadanie. O przyjaźni ośmioletniej dziewczynki i niewidomego chłopca. O tym, co znaczy nie widzieć i jak ważne jest słowo "dziękuję".

Magda też jest wcześniakiem. Urodziła się z retinopatią, ważyła 860 g. Przez kilka lat było w miarę dobrze, tylko nosiła okulary. Potem obraz stawał się coraz bardziej zamglony. Aż znikł.

Jedyna w Polsce

Przed zdjęciami Magdy i Filipa - pełno gości. Jest Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni, jest Leszek Kopeć, dyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej. Są koledzy z klasy, przyszła wychowawczyni. Magda wyjawia na ucho, że podobno mówili o wystawie w radiu.
- Tą wystawą otwieramy Galerię Integracja "Laboratorium Sztuki", która nieformalnie ruszyła już w roku 2010 wernisażem "Projekt Kobieta" - informuje Michał Urban, dyrektor CI. - Chcemy tu pokazywać wszystkie środowiska działające na rzecz osób niepełnosprawnych i promować osoby z niepełnosprawnością. Z laboratoryjnego punktu widzenia możemy to nazwać syntezą. Poprzez doświadczenie ze sztuką chcemy dojść do wzajemnego poznania się ludzi z różnych kręgów. To jedyna tego typu galeria w Polsce.

W księdze gości, pośród innych wpisów, jest taki: "Wielkie brawo, Filipie! Śliczne, tajemnicze zdjęcia. Ale najbardziej cieszy, że przybliżasz nam świat ludzi niewidzących, a jednak tak bardzo widzących". Pracownicy centrum wyjawiają, że autorką jest… babcia Filipa.

Wpadła do galerii, gdy wnuka nie było w środku. Popatrzyła, pokręciła głową i wyszła poruszona, choć nie widziała jeszcze filmu.

- Ten film ma wrażliwość, która jest mi bliska - uśmiecha się pan Mirek. - Podobnie jak te nasze wspólne zdjęcia.
Zatrzymuje się przy sfotografowanym przez Magdę mrocznym fragmencie budynku, ze skrawkiem zieleni i niebieskiego nieba. I przy sportretowanej przez Filipa Magdzie, wtulonej w rękaw popielatego polara. To polar pana Mirka.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki