Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co dalej z Muzeum II Wojny Światowej? Najpierw dyskusja, potem emocje

Jarosław Zalesiński
Tak naprawdę nie wiemy, jak daleko idą plany PiS wobec Muzeum II Wojny Światowej
Tak naprawdę nie wiemy, jak daleko idą plany PiS wobec Muzeum II Wojny Światowej Przemek Świderski
Epitety, po jakie sięgnął prof. Norman Davies, komentując dla „Observera” obecną sytuację wokół gdańskiego Muzeum II Wojny Światowej, obiegły wczoraj polskie media elektroniczne, bo też, przyznać trzeba, epitety są smakowite.

„Kaczyński zachowuje się jak bolszewik i paranoiczny mąciwoda”, „PiS to najbardziej mściwy gang w Europie”, „PiS używa Muzeum II Wojny Światowej do ksenofobicznej próby pisania historii na nowo” - takie słowa to miód na każde antypisowskie serce. Mnie nie ucieszyły.

Wzburzenie prof. Daviesa można zrozumieć. Z Muzeum II Wojny związany był od samego początku, dzisiaj sprawuje funkcję przewodniczącego kolegium programowego tej instytucji. Emocje prof. Daviesa można by pewnie przyrównać do uczuć ojca, który właśnie usłyszał, że jakiś chirurg postanowił, bez pytania go o zdanie, przeprowadzić na jego dziecku operację przeszczepienia głowy. To musiało wzburzyć. Tak twarde słowa trudno będzie teraz rządzącym unieważnić, bo metoda PiS przypisywania oponentom takiego czy innego defektu moralnego w przypadku prof. Daviesa będzie trudna do zastosowania. Niemniej - ta wypowiedź wydała mi się przedwczesna.

Prof. Davies ma z pewnością rację, sądząc, że inspiratorem „dobrej zmiany” w Muzeum II Wojny Światowej jest Jarosław Kaczyński. To przecież nie kto inny, tylko prezes PiS na kongresie tej partii w Sosnowcu w 2013 roku zapowiadał, że muzeum to zmieni się tak, „żeby wystawa wyrażała polski punkt widzenia”. Nie mam jednak pewności prof. Daviesa, czy takie myślenie to już ksenofobia. Do przyjęcia byłoby dla mnie muzeum martyrologiczne czy muzeum chwały polskiego oręża - choć koncepcja obecna, dająca nadzieję, że w Gdańsku powstałoby muzeum unikatowe w skali Europy, każe mi się, jako gdańszczaninowi, za nią opowiadać. Można by jednak zaprojektować podobne muzeum inaczej. Pytanie dotyczy tego, czy to jeszcze czas na podobne rewizje.

Tak naprawdę nie wiemy, jak daleko idą plany PiS wobec Muzeum II Wojny Światowej. Czy chodzi o przeszczepienie głowy, czy o zabiegi kosmetyczne? I nie dowiemy się tego, jeśli nie dojdzie do poważnej, merytorycznej rozmowy. Problem z wypowiedzią prof. Daviesa jest taki, że zamyka ona drogę do podobnej debaty. Bezapelacyjnie.

Na łamach „Dziennika Bałtyckiego” minister Jarosław Sellin nie odrzucił niedawno idei dyskusji na temat Muzeum II Wojny Światowej z udziałem m.in. członków kolegium programowego. Prof. Tomasz Szarota, członek tegoż kolegium, a w przeszłości - członek Rady Budowy Muzeum Powstania Warszawskiego, na naszych łamach podchwycił tę ideę.

Wydaje mi się niezwykle ważne, by z Gdańska wyszedł teraz taki właśnie sygnał: niech w mieście Solidarności dojdzie w czerwcu do spotkania członków Kolegium Programowego Muzeum II Wojny, wybitnych przecież historyków, z ekspertami i politykami rządowymi. Być może do niczego to nie doprowadzi, bo decyzja polityczna już zapadła. Ale czy władze Gdańska nie powinny złożyć takiej oferty? Sięgnąć po męskie słowa obie strony zawsze zdążą. Dzisiaj jest to przedwczesne.

Czytaj również:

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki