18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chłopski bohater, ofiara czerwonych - ROZMOWA o ukraińskim anarchiście Nestorze Machno

rozm. Marek Adamkowicz
Nestor Machno z córką Lusią na emigracji w Paryżu, 1928 r.
Nestor Machno z córką Lusią na emigracji w Paryżu, 1928 r. Ze zbiorów Muzeum Krajoznawczego w Hulajpolu
Ze Stanisławem Łubieńskim, autorem książki "Pirat stepowy", o ukraińskim anarchiście Nestorze Machno, z okazji 95. rocznicy wybuchu rewolucji październikowej, rozmawia Marek Adamkowicz

Rewolucja bolszewicka sprzed 95 lat to, jak się zdaje, już tylko mgliste wspomnienie. Podejrzewam, że wielu osobom kojarzy się ona co najwyżej z Leninem i wojną czerwonych z białymi.
Myślę, że hasło "rewolucja październikowa" kojarzy się w najlepszym wypadku z jakimiś komunistami. Nie pamiętamy zupełnie, że rok 1917 był czasem niezwykłym. Trwała wojna światowa, a w miastach Imperium Rosyjskiego wrzało. Odbywały się wielotysięczne demonstracje i sytuacja wymykała się spod kontroli. Wreszcie 15 marca car Mikołaj II abdykował. Było to wydarzenie radosne, gdyż spodziewano się, że zmiana ustroju popchnie Rosję w stronę demokracji. Pojawiły się zresztą wyraźne oznaki wolności, którą się upajano: z zesłania wracali więźniowie polityczni i po raz pierwszy w historii Rosji można było mówić i pisać co się chciało! Niestety, sprawujący wówczas władzę Rząd Tymczasowy, okazał się słaby.

Dlatego sytuację wykorzystali bolszewicy...

Jeszcze na początku 1917 roku byli oni partią marginalną. Wszystko zmieniło się 7 listopada (czyli 25 października starego stylu), kiedy gruchnęła salwa z działa krążownika Aurora i historia potoczyła się znanym nam torem. Możemy bolszewików nie lubić, ale trzeba przyznać, że przejęcie i utrzymanie władzy przez ugrupowanie o minimalnym poparciu społecznym było majstersztykiem.


W tym rewolucyjnym zamęcie na arenie historii pojawiło się wiele nietuzinkowych postaci. Wśród nich był Nestor Machno. Na pewno nie można go zaliczyć do białych, ale czy był on czerwony?

Nestor Iwanowycz Machno pochodził ze stepowej wsi Hulajpole na wschodniej Ukrainie i uważał się za anarchistę. Za napady i okradanie tamtejszych bogaczy trafił za kraty. Dopiero w więzieniu, dzięki spotkaniom z prawdziwymi rewolucjonistami i odpowiednim lekturom, zrozumiał, czym naprawdę jest anarchizm. Oczywiście, on rozumiał go po swojemu. Jeśli mielibyśmy odwoływać się do kolorów, to Machno nie był ani czerwony, ani biały. Był czarny, od koloru anarchistycznej flagi, i może trochę zielony, bo zielonymi nazywano w czasie wojny domowej chłopską partyzantkę, której Machno przewodził po powrocie do rodzinnego Hulajpola.

Podobnych mu watażków było wielu. Pytanie więc, dlaczego to właśnie nazwisko Machny przeszło do legendy?
Machno po prostu był wyjątkowy. W przeciwieństwie do setek watażków, których horyzonty myślowe kończyły się na sąsiedniej wsi albo na granicy powiatu, chciał zmienić świat. Oni nie mieli żadnego programu, tymczasem Machno, prosty chłop, który nie skończył szkoły, marzył o wolnych, równych sobie ludziach, zniesieniu władzy i własności. I pewnie to przyniosło mu popularność. Jego armia liczyła przejściowo kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy.
Liczna armia to niejedyny sukces Machny
W okolicach Hulajpola powstało Wolne Terytorium, obszar wyjęty spod jakiejkolwiek władzy centralnej. Machnowcy przepędzali wszystkich, którzy próbowali zaprowadzać swoje porządki na ich ziemi. Na Wolnym Terytorium miały zostać wprowadzone w życie koncepcje anarchistyczne. Część chłopów zamieszkała w komunach, uprawiała wspólną ziemię, a płodami dzieliła się wedle potrzeb. Czasy były jednak burzliwe, w najlepszym wypadku anarchiści mieli kilka miesięcy spokoju, a to sprawiało, że eksperyment nie miał szansy się sprawdzić. Hulajpole nie było twierdzą, zaś machnowcy nie nadawali się do walki pozycyjnej, dlatego wieś przechodziła wiele razy z rąk do rąk. To był wojna wielkich przestrzeni, jeden z ostatnich konfliktów, w których główną rolę odegrała kawaleria. W stepie "bat'ko", "ojczulek", bo tak nazywali Machnę jego żołnierze, był niezrównany.

Zasłynął przy tym jako nie lada okrutnik.
Machno z pewnością nie był aniołem, ale jego czarny obraz to w dużej mierze zasługa bolszewickiej propagandy, która nadawała mu najbardziej demoniczne cechy. Pamiętajmy, że mówimy o czasach wojny domowej, a jak wiadomo wojny domowe z reguły są mało humanitarne. Walczące strony prześcigają się w okrucieństwie

Z drugiej strony znany też był z niezwykłego, można powiedzieć: chłopskiego, sprytu.
Partyzancka armia zawsze ma za mało broni i amunicji, dlatego niedostatki musi nadrabiać przebiegłością, fortelem. Poświęcenie i odwaga nie wystarczają, kiedy walczy się z najedzoną, wyszkoloną, dobrze ubraną i uzbrojoną regularną armią. Znana jest historia o tym, jak machnowski oddział, przebrany za orszak weselny, wjechał nie wzbudzając podejrzeń do wioski i zajął ją po krótkiej strzelaninie. Machno w ogóle lubił przebieranki. Za młodu interesował się zresztą teatrem. Podobno bardzo dobrze wyglądał w przebraniu kobiety.

Wydaje się, że koniec Machny był do przewidzenia. Przegrał, choć udało mu się wynieść cało głowę za granicę.

Koniec był do przewidzenia, ale on go nie przewidział. Zresztą nie wolno nam oceniać jego decyzji z perspektywy dzisiejszej wiedzy. Gdyby Machno miał świadomość, jak się to wszystko skończy, być może w ogóle nie brałby się za wojowanie, tylko siedział cicho w swoim Hulajpolu. Machnowcy zawarli z bolszewikami sojusz i pomogli im wygrać wojnę z białymi. Nie chcieli powrotu dawnych porządków, nie chcieli kompromisu - służyli rewolucji. Ale już kilka dni po wspólnym zwycięstwie z goniących zamienili się w gonionych, bo czerwoni sojusznicy postanowili ich wytępić. Walki trwały jeszcze prawie rok, lecz była to już agonia. Bolszewicy po prostu zamęczyli armię Machny i w ten sposób sami pozostali na placu boju. Teraz mogli tworzyć swój Nowy Wspaniały Świat. Latem 1921 roku Machno wraz z niewielkim oddziałem przedostał się do Rumunii, gdzie został internowany. Później trafił do Polski, a stąd do Francji, gdzie pozostał do śmierci.
Na emigracji przeżył kilkanaście lat. Miał sporo czasu na rozmyślania...
We Francji Machno wiódł bardzo nędzne życie. Mieszkał pod Paryżem, ale słabo znał francuski i nie mógł liczyć na stałą pracę. Dorywcze zajęcia starczały tylko na wegetację. Jednocześnie sporo pisał do anarchistycznych gazet, angażował się politycznie, spisywał wspomnienia. Zdecydowanie nie był człowiekiem pióra, jego teksty są źle, rozwlekle napisane i pełne rewolucyjnych komunałów. Niemniej robił to z zapałem. Poza tym spotykał się z wieloma znanymi działaczami lewicowymi, by wspomnieć chociażby hiszpańskiego anarchistę Buenaventurę Duruttiego. Wiemy, że tęsknił za ojczyzną, ale wiedział, że nigdy nie będzie mógł do niej wrócić. Ten czas upadku jest dla mnie fascynujący, bo to historia człowieka, który był na szczycie, w jego rękach znajdowało się życie tysięcy ludzi i z tej pozycji stoczył się na dno. Stał się jednym z tysięcy anonimowych emigrantów.

Machno chciał być wielkim rewolucjonistą, a umarł jak zwykły śmiertelnik.
Taki już jest los wielkich rewolucjonistów, że często umierają w zapomnieniu i opuszczeniu. Myślę, że dla jego legendy to lepiej, że skończył właśnie tak. Gdyby popracował jako robotnik, dożył osiemdziesiątki, to mógłby jeszcze, nie daj boże, uznać, że cała ta awantura na Ukrainie nie była nic warta, a anarchizm to utopia. Ale we Francji rozpadł się jego związek, żona zabrała ich jedyne dziecko, zaś Machno podupadał na zdrowiu. Miał gruźlicę i kilkanaście, mniej lub bardziej, poważnych ran, które dawały o sobie znać. Chodził z trudem. Bardziej majętni znajomi starali się go nawet dokarmiać, ale jego śmierć w wieku 45 lat nie była dla nikogo zaskoczeniem.

Dlaczego zdecydował się Pan pochylić nad tym okrutnikiem?

Zająłem się Machną, bo w Polsce jest niewiele książek na jego temat, a sam Nestor Iwanowycz pozostaje postacią nieznaną. Mimo że ukończyłem ukrainistykę na Uniwersytecie Warszawskim, to na zajęciach nie rozmawialiśmy nigdy o machnowszczyźnie. O tym ruchu i jego liderze opowiedział mi dopiero pisarz Serhij Żadan. Dlatego właśnie postanowiłem napisać o Machnie, o stronach, z których pochodził, i o tym, jak ukraiński step wygląda dzisiaj.

Zbierając materiały do książki podróżował Pan po Ukrainie. Jak dzisiaj jest tam postrzegany Machno?

Machno zawsze będzie budził kontrowersje. Nie jest to postać, o której przeczytamy w podręczniku. Nigdy nie bił się za wolną Ukrainę, więc raczej nie zostanie bohaterem narodowym. Na zachodzie kraju spotyka się ludzi, którzy nigdy o Machnie nie słyszeli, a w rodzinnym Hulajpolu nieznani sprawcy wielokrotnie próbowali zniszczyć poświęconą mu płytę pamiątkową. Wiele osób na Ukrainie bezrefleksyjnie przyjmuje wersję radziecką i uważa Machnę za bandytę i mordercę. Ale są też ludzie, których po kryjomu uczono, że był to wspaniały, chłopski przywódca, który bił się za biednych ludzi. Obie wersje z pewnością są przesadzone. Machno to bohater niejednoznaczny, a tacy są przecież najciekawsi.

Rozmawiał Marek Adamkowicz
============11 (pp) Zdjęcie Autor(31310278)============
FOT. ZE ZBIORÓW MUZEUM KRAJOZNAWCZEGO W HULAJPOLU
============06 (pp) Zdjęcie Podpis na apli black(31310277)============
Nestor Machno z córką Lusią na emigracji w Paryżu, 1928 r.
============01 (pp) Tytuł clar 58/59 M(31310281)============
Chłopski bohater - ofiara czerwonych
============02 Nadtytul magazyn 16(31310273)============
Ze Stanisławem Łubieńskim, autorem książki "Pirat stepowy", o ukraińskim anarchiście Nestorze Machno, w 95 rocznicę wybuchu rewolucji październikowej, rozmawia Marek Adamkowicz
============25 Cytat magazyn 18 B(31310272)============
Machno to nie jest postać, o której przeczytamy w podręczniku. Nigdy nie bił się za wolną Ukrainę, więc raczej nie zostanie bohaterem narodowym
============11 (pp) Zdjęcie Autor(31337848)============
FOT. MICHAŁ BORECKI
============06 (pp) Zdjęcie Podpis na apli black(31339369)============
Stanisław Łubieński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki