CBA złożyło doniesienie w 2012 roku. Podejrzewało, że doszło do nieprawidłowości podczas zakupu przez Skarb Państwa nowej siedziby dla sądów w Gdańsku. Chodziło o pominięcie ustawy o zamówieniach publicznych i sprzyjanie deweloperowi, który wybudował nieruchomość. Zawiadomienie trafiło ostatecznie do poznańskiej Prokuratury Okręgowej. Prowadzący postępowanie prokurator Paweł Wąsik właśnie zakończył śledztwo - aktem oskarżenia przeciwko Janowi B. To były dyrektor sądu w Gdańsku.
Zarzuty dla byłego dyrektora Sądu Okręgowego w Gdańsku
Prokuratura zarzuciła mu, że w latach 2007-2012 przekroczył swoje uprawnienia. Bo poza procedurą przetargową zlecił przygotowanie koncepcji poprawy warunków lokalowych gdańskich sądów. Zarzucono mu też naruszenie zapisów ws. zwalczania nieuczciwej konkurencji.
Kłopoty lokalowe gdańskich sądów zaczęły się w 2007 roku. W budynku sądu w Pruszczu Gdańskim sanepid stwierdził obecność ksylamitu, toksycznego impregnatu, którym pomalowano podłogi. Środek był popularny w okresie PRL-u. Później okazało się, że jego zapach powodował m.in. bóle głowy. Sąd z Pruszcza Gd. musiał się wyprowadzić, co pogorszyło warunki lokalowe gdańskich sądów. Po jakimś czasie z ofertą miał zgłosić się Bogdan Górski, pomorski deweloper. W centrum Gdańska, przy ul. 3 Maja, posiadał teren. Jak informowały pomorskie media, dostał obietnicę, że po zakończeniu budowy, w jego nieruchomości, znajdzie się nowy sąd. Ostatecznie tak właśnie się stało. Gdańskie sądy najpierw wynajmowały powierzchnię od dewelopera, potem doszło do podpisania umowy kupna-sprzedaży. Po negocjacjach z resortem sprawiedliwości, "stanęło" na 157 mln złotych. Do tamtej transakcji swoje uwagi zgłosił potem Urząd Zamówień Publicznych. Wskazał, że inwestycja dewelopera była prowadzona według wytycznych wydawanych przez pracowników sądów. Nieruchomość wyposażono także w specjalistyczne meble biurowe. Innymi słowy, na potrzeby sądu powstało tzw. Centrum Sprawiedliwości, ale nie odbył się żaden przetarg, prace prowadzono z wyłączeniem konkurencji i ze szkodą dla Skarbu Państwa.
Prokuratura prowadząc śledztwo w tej sprawie uznała, że winę ponosi wyłącznie Jan B. Ten z kolei tłumaczył, że działał w interesie publicznym, prawa nie złamał, a o jego działaniach wiedziało Ministerstwo Sprawiedliwości. I jak zapewniał Jan B., resort akceptował jego propozycje. Jednak prokuratura umorzyła wątki dotyczące innych osób z sądu i ministerstwa wskazując, że one nie popełniły przestępstwa.
TVN24/X-News
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?