Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez pruderii i bez sprośności, czyli akt to publiczny fakt

Henryk Tronowicz
Ktoś, nie pamiętam kto, nazwał Cézanne'a pacykarzem. W sztuce tak bywa. Artysta może od byle profana oberwać. Ktoś na widok dzieła będzie z zachwytu cmokać, ktoś inny na widok tego samego dzieła postuka się po głowie.

Ale z kolei sam Cézanne mówił o swoich kolegach: "Wielcy zbrodniarze z Paryża". Wiadomo, nie tylko politycy, artyści też miewają niewyparzone gęby. Kiedy Edouard Manet wystawił w Paryżu "Śniadanie na trawie", wataha krytyków oczy od obrazu obłudnie odwracała i na artyście psy wieszała.

Wczoraj zaszedłem do gdańskiej Zielonej Bramy zerknąć na "Akt w polskiej fotografii", wystawę ze zbiorów Jerzego Piątka. Półtorej setki aktów. Wzroku od żadnego z nich nie odwracałem, a na artystach fotografikach psów wieszać nie będę. Kilku z fotografików zresztą, których prace są w Gdańsku eksponowane, poznałem we współpracy zawodowej osobiście. W swoim czasie w jednym z tygodników literackich miałem zaszczyt znajdować własne skromne teksty tuż obok wspaniałych prac śp. Zdzisława Beksińskiego, który jak się teraz okazuje, od aktów nie stronił.

Na chwilę dłużej przystanąłem na wystawie przed wystudiowanymi aktami Witolda Dederki (artysta, przypomnę, zagrał w filmie "Kaszebe"). Ujęcia wysmakowane znajduję w pracach Władysława Pawelca (autora książki "Fotografia aktu"). Akty śmiałe, bez pruderii, ale i bez sprośności. Weźmy takiego Jurka Kośnika. Oko strzelca, serce przyjaciela (obwoził mnie kiedyś swoim szosowym krążownikiem po San Sebastian). I ten ci potrafi w blasku dnia obnażyć modelkę pod warszawskim Pałacem Kultury. U niego akt to publiczny fakt.

Nie wiem, jak odnotować szykowne zdjęcie dziewczyny wykonane przez Szymona Rogińskiego (utalentowany fotografik z gdańskimi korzeniami), bo wystawione dzieła nie mają tytułów.

Myślę sobie jednak, że na przykład Cézanne'a "Wielkie kąpiące się", czy "Olimpię" Maneta mogę kontemplować w kółko od nowa, a o aktach na odbitkach fotograficznych tego samego powiedzieć nie mogę. Mówi się, że wynalazek fotografii uwolnił malarstwo od troski o detal i - jak zauważył genialny André Bazin - fascynujący obiektywizm malarza Chardina nie jest obiektywizmem fotografa. Tylko że na aktach malarzy osobowość artysty waży. Tego więc, co może wykreować malarska wyobraźnia, obiektyw kamery może dokonać tylko wyjątkowo.

Wyobraźnia impresjonistów ścigała ulotną grę światła. Fotograficy często oświetleniem manipulują. Dla Władysława Jackiewicza, gdańskiego artysty od lat zafascynowanego pięknem wizerunku ciała kobiety, akt to odwieczny pretekst do rozwijania gry malarskiej bez ograniczeń. Z czegoś się to wzięło, że Picasso z kamerą się nie zaprzyjaźnił...

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki