Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartłomiej Drągowski, bramkarz Jagiellonii: Mogłem nie pajacować

Paweł Stankiewicz
Fot. Karolina Misztal
W 63 minucie meczu Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok sędzia podyktował rzut karny dla biało-zielonych. Po chwili Bartłomiej Drągowski padł na murawę trzymając się za rękę i sugerował, że został trafiony przedmiotem z trybun, który... przeleciał kilka metrów od niego. Bramkarz Jagiellonii padł na murawę i długo się nie podnosił, a koledzy wręcz sygnalizowali konieczność zmiany.

- Nie wiem czy zostałem trafiony. Zbyt mocne to uderzenie to nie było. Był karny dla Lechii. Nie było wielkiego bólu, ale raczej starałem się Krasicia rozproszyć i to był bardziej aspekt psychologiczny. Kibice zaczęli krzyczeć, a ja nic złego nie zrobiłem. Trzymałem się przed karnym za rękę, ale to ich wina, że rzucili zapalniczką i mogłem to wykorzystać - powiedział Drągowski.

W pewnym momencie piłkarze Jagiellonii pokazywali konieczność zmiany. Młody bramkarz z Białegostoku podszedł do trenera Michała Probierza, a za chwilę wrócił do gry i nagle poczuł się znacznie lepiej.

- Pytał czy wszystko jest w porządku - powiedział Drągowski ze śmiechem. - Nie będę ukrywał, że to była sytuacja śmieszna, trochę niepotrzebna. Mogłem nie padać i nie pajacować, ale w meczu człowiek nie myśli i wszystko dzieje się pod wpływem chwili. Myślałem, że to w jakiś sposób wytrąci z Krasicia. Kibice też starali się mnie rozproszyć. Już się zastanawiałem czy utro nie wrzucić do internetu zdjęcia w gipsie (śmiech). Gdybym przed karnym wiedział, że Krasić strzeli bramkę, to bym się nie kładł - dodał bramkarz zespołu z Białegostoku.

Jagiellonia nie miała nic do powiedzenia w meczu z Lechią.

- Teraz możemy żartować, ale mi po meczu nie jest do śmiechu, gdyby pięć razy musiałem schylać się po piłkę. Za piątym razem myślałem, że już mi plecy siądą. Mecz był ciężki, a Lechia była zdecydowanie lepsza. Dobrze, że przgraliśmy tylko 1:5, bo Lechia miała jeszcze kilka sytuacji. Przy piątym golu Kuświk zachował dużo mądrości, bo wiedział, że jest na spalonym. Flavio krzyknął mu, że chce strzelić trzecią bramkę i strzelił. Teraz obracam wszystko w żart, ale po tak wysokiej porażce nie ma się z czego śmiać. Zadecydowała pierwsza połowa, a potem była czerwona kartka, ale chyba zbyt pochopna. W osłabieniu uderzaliśmy głową w mur, bo Lechia grała bardzo dobrze w defensywie i utrzymywała się przy piłce. Dobrze, że Lechia już tak często nie atakowała w drugiej połowie, bo to mogło się różnie skończyć. Gdańszczanie grają ofensywnie, pressingiem i mogliśmy się tego spodziewać. Na dobrą sprawę Lechia nas niczym nie zaskoczyła, ale pokazała, że jest bardzo dobrym zespołem i potrafi robić to, co robi - zakończył bramkarz Jagiellonii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki