Bary mleczne w całym kraju dostają z resortu finansów dotacje do produktów, z których przygotowują posiłki. Zgodnie z prawem jest to 40 proc. wartości kaszy, ziemniaków czy oleju.
Przeczytaj także: Gdańsk: Bar mleczny Turystyczny podbija Europę
Ugotowane z dofinansowanych produktów dania właściciele barów mogą sprzedawać maksymalnie z 30-procentową marżą.
Urzędnicy skarbowi działający w imieniu Ministerstwa Finansów nakazali właścicielowi baru "Perełka" w Gdańsku, Wojciechowi Brzeskiemu zwrócić 70 tys. dotacji państwowej, bo dodawał do swoich potraw mięso. Konkretniej chodziło o żurek z kawałkami białej kiełbasy, jajecznicę na boczku czy pierogi z okrasą.
Co ciekawe, urzędnicy przyczepili się nie tylko do potraw z dodatkiem mięsa, ale również do innych dofinansowanych produktów np. przypraw, które od tego roku muszą być tylko i wyłącznie świeże.
Bar musi zwrócić dotację za ostatnie dziewięć miesięcy.
- Nigdy, przez ponad 20 lat prowadzenia tego baru, nie miałem takich problemów. Dla mnie to jakiś absurd. Ci sami kontrolerzy, którzy kontrolowali mnie przez ostatnie 10 lat, dotąd wystawiali mi protokoły - "laurki" - zaznacza Wojciech Brzeski, właściciel baru "Perełka". - Zawsze wszystko było w porządku. A teraz te same osoby nagle stwierdziły, że wszystko jest nie tak - dodaje.
Właściciel "Perełki" jest przekonany o tym, że ostatnia kontrola urzędników miała bardzo konkretny cel.
- Firmy, takie jak moja, powinny być kontrolowane tylko 12 dni, a kontrola trwała od maja do września - mówi Brzeski.
Czytaj więcej na ten temat w sobotnim, papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego", z 12.10.2013 r. oraz na prasa.24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?